piątek, 26 kwietnia 2013

Rozdział 42

Mimo, że jest już listopad, to tak naprawdę nic się nie zmieniło. Nadal mieszkam u dziadków. Z rodzicami nie mam praktycznie żadnego kontaktu. Raz poszłam do naszego domu, ale nikogo tam nie zastałam. Sądząc po wystroju ogrodu, oni nadal tam mieszkali, bo wszystko było dokładnie takie samo. Sąsiadka, która akurat wyszła na ogród, poinformowała mnie o tym, że nie potrafią się dogadać jeśli chodzi o podział majątku i jak na razie mieszkają tam oboje, co najdziwniejsze z nowymi partnerami. Mama zajęła piętro, a tata parter. Dom był na tyle duży, że mógł wszystkich pomieścić, ale i tak wydawało się mi to dosyć dziwne. Sąsiadka wiedziała dosłownie wszystko co dzieje się w odległości kilku kilometrów i to z najmniejszymi szczegółami, więc nie miałam się nawet co dziwić, że jest tak dobrze poinformowana jeśli chodzi o życie osobiste moich rodziców. Nawet jeszcze kiedy mieszkaliśmy tam z Liamem, to mimo, że chcieliśmy czasem ukryć niektóre rzeczy przed rodzicami, to ona i tak stanowiła podstawowe źródło informacji dla nich. Nigdy nie odkryliśmy jak to właściwie się działo. W końcu nie mieliśmy wyboru i musieliśmy się do tego przyzwyczaić, że ta kobieta zawsze wszystko wiedziała.
W szkole nie działo się nic sensownego. Zaprzyjaźniłam się z Davidem, co sprawiało, że miałam jakąkolwiek chęć tam chodzić. Z Sarah i Adamem rzadko rozmawiałam. Nie mieliśmy jakoś już wspólnych tematów. Nie wiem jak to możliwe, by tyle lat przyjaźni poszło na marne. Wiedzieliśmy o sobie praktycznie wszystko, ale każda rozmowa kończyła się jeszcze zanim się tak naprawdę zaczęła. Zazwyczaj jak już rozmawialiśmy to tylko i wyłącznie o szkole, jakiś zadaniach, nauczycielach, nowych uczniach, bo innych nie było sensu zaczynać  Zbyt szybko się kończyły.
Z Becky też miałam sporadyczny kontakt, bo cały czas chodziła na terapię. Było jej ciężko łączyćją  z nową szkołą, ale cieszyłam się, że się tego podjęła. Na spotkania z znajomymi praktycznie już nie miała czasu, więc tylko czasami, albo ja do niej przychodziłam, albo ona do mnie. Oglądałyśmy wtedy jakiś film, albo uczyłyśmy się do sprawdzianów. Cieszyło mnie to, że zbliżyłyśmy się do siebie i powoli odbudowywałyśmy naszą przyjaźń, którą kiedyś, dawno temu straciłyśmy. Z tego co wiedziałam, nie tylko my odbudowywałyśmy znajomość. Becky także coraz lepiej dogadywała się z Zaynem, który chodził ostatnio jakiś zadowolony. Nie byłam pewna, kogo to bardziej cieszyło, mnie czy chłopaków.
Co do związku z Harrym to był taki jaki kilka miesięcy temu. Harry niedawno wrócił z trasy z chłopakami i z tego co wiedziałam przez najbliższy czas będą w Anglii. Było nam z sobą dobrze. Spike zadomowił się na dobre u mnie w domu, a raczej w domu dziadków. Wzięcie go z schroniska to było najlepsze co mogło go spotkać. Jego oczy przestały już być smutne, ale coraz częściej można było w nich doszukać się radosnych iskierek.
W ostatnim czasie byłam pochłonięta nauką, jak jeszcze nigdy. Chciałam jak najlepiej zaliczyć najbliższe próbne egzaminy i wszystkie sprawdziany. Była to ostatnia klasa i chciałam wypaść jak najlepiej. Od tego zależało gdzie będę kontynuować moją dalszą edukację, a miałam już pewne plany.
Właśnie siedziałam przed laptopem próbując zrobić kolejne zadanie z matematyki, które jak na złość nie chciało mi wyjść. Nagle zaczęły rozbrzmiewać z mojej komórki pierwsze dźwięki piosenki Ed'a Sheeran'a Give me love. Ku mojemu zdziwieniu dzwonił Matteo. Od kiedy wrócił do Włoch, rzadko się odzywał.
-Tak?- odebrałam nadal zaskoczona
-Hej, tu Matteo, pamiętasz mnie?- spytał śmiejąc się
-Bardzo śmieszne- zawtórowałam mu- co u ciebie?
-Własnie nic. Dzwonię do ciebie bo chcę wyegzekwować od ciebie obietnice- powiedział poważnym głosem
-Obietnicę?- zdziwiłam się- a to jaką?
-Pamiętasz nasze ostatnie spotkanie?- spytał
-No tak..
-Obiecałaś mi wtedy coś..
-Ale co?- nie mogłam sobie przypomnieć co to mogło być
-Że do mnie przyjedziesz do Włoch- powiedział
-No było coś..- zaczęłam sobie przypominać- ale o ile dobrze pamiętam, to nie obiecywałam ci tego, tylko powiedziałam, że może..
-To prawie to samo- zaśmiał się- przyjedziesz?- spytał- specjalnie sprawdzałem wszystkie wolne i okazuje się, że mogłabyś wylecieć w piątek po południu z Londynu, a wrócić w wtorek wieczorem, bo z tego co wiem chodzisz do szkoły tylko do piątku,a potem dopiero idziesz do szkoły w środę..
Miał rację. Oznaczało by to, że musiałabym wylecieć z Londynu za cztery dni.
-Nie wiem- powiedziałam z wahaniem
-Dobra, to zróbmy tak: spytaj się dziadków, a ja zadzwonię do ciebie jutro po południu i mi wtedy odpowiesz, dobra?
-Jasne- powiedziałam zastanawiając się co mu jutro odpowiem
-Jak chcesz to przyjedz z jakąś koleżanką, będzie Wam raźniej..
-Najpierw się muszę dowiedzieć, czy w ogóle będę mogła jechać...Powiem ci jutro..
-Spoko a co u ciebie?- spytał
Rozmawialiśmy jakąś godzinę. Byłam średnio skupiona na rozmowie, bo przez cały czas zastanawiałam się co powinnam zrobić. Chciałam pojechać do Włoch, ale z  drugiej strony nie wiedziałam jak zareagują dziadkowie i Harry.
W końcu pożegnaliśmy się, a ja zeszłam na dół, gdzie przed telewizorem siedzieli dziadkowie. Usiadłam obok nich i w sumie nie wiedziałam jak zacząć.
-Coś się stało?- spytała babcia, która zawsze wszystko wyczuła
-Dzwonił do mnie Matteo-powiedziałam- zaprosił mnie do Wloch
-To wspaniale, a kiedy?- powiedziała babcia
-No w piątek po południu miałabym wylecieć z Londynu, a wrócić w wtorek wieczorem..
-Chcesz jechać?- spytał dziadek
-Sama nie wiem, chyba tak
-To jeśli chodzi o nas, to możesz jechać- powiedział dziadek
-Dziękuję- powiedziałam z ulgą
Teraz jeszcze pozostawało mi tylko poinformować o tym fakcie chłopaków. Wybrałam numer Harrego. Odebrał po drugim sygnale.
-Słucham?
-Hej Harry, co robicie?
-W sumie to zaraz będziemy wchodzić do studia, a co stęskniłaś się?
-Tak- potwierdziłam- chciałam ci powiedzieć jedną rzecz, ale to może potem, jak będziesz mieć czas..
-Możesz mówić teraz. I tak jeszcze minie dziesięć minut zanim faktycznie uda nam się wejść...
-Matteo zaprosił mnie do Włoszech na kilka dni...
-I co? Odmówiłaś?
-No właśnie nie. Mam mu dać odpowiedź jutro. Dziadkowie się zgadzają, co o tym myślisz?
-Że to głupi pomysł...
-Czemu?
-Bo polecisz sama do Włoszech, do jakiegoś chłopaka, którego ledwo znasz...
-No właśnie nie koniecznie sama- powiedziałam
-Nie? To z kim?
-Matteo powiedział, że mogę przylecieć z jakąś koleżanką i tak myślałam czy nie zaproponować to Becky. Zmieniła by otocznie na cztery dni...
-Sam nie wiem. Pogadaj z Zaynem. Dam ci go
Usłyszałam jak Harry woła Zayna. Tłumacząc, że chce z nim porozmawiać. Kiedy podszedł powiedziałam jeszcze raz to samo co przed chwilą Harremu.
-Pytałaś się jej już?- spytał
-Nie, chciałam wiedzieć co o tym myślicie..
-Wydaje się mi, że jest to dobry pomysł. Najbardziej to się z tego chyba ucieszy Harry
-Harry? Czemu?- zdziwiłam się
- Bo jak mu mówiłaś, że jedziesz do Włoch to miał minę jakby chciał ci tego zabronić, albo zostawić wszystko i jechać z tobą, żebyś tylko nie była z nim sam na sam.
-Ta jasne- zaśmiałam się
-Ja nie żartuje-powiedział poważnie Zayn- dobra muszę już kończyć bo wchodzimy. Na razie
-No cześć- pożegnałam się
Zastanawiałam się jak poinformować o tym Becky, że możemy spędzić razem cztery dni za granicą. Miałam nadzieję, że się zgodzi. Nie wypadało powiedzieć jej tego przez telefon, więc zadzwoniłam do niej, żeby ją poinformować, że będę u niej za pół godziny. Szybko się przebrałam i wyszłam z domu mając nadzieję, że nie zacznie padać deszcz, bo nie miałam ani parasola, ani nic co mogło by służyć za coś przeciwdeszczowego. Dotarłam do niej trochę później niż przewidywałam bo po czterdziestu minutach.
-Coś się stało?- spytała kiedy przekroczyłam próg jej mieszkania
-Tak-powiedziałam- co robisz od piątku do wtorku?
-W sumie to nic, a co?
-Nie chcesz jechać ze mną do Włoch?
-Do Włoch?- powtórzyła- a po co?
-Zaprosił mnie Matteo z osobą towarzyszącą, pomyślałam o tobie..
-To miłe, ale ja chodzę nadal na terapię..
-A nie dałabyś rady przesunąć jej na inny dzień? - spytałam
-Dałabym- stwierdziła po chwili namysłu
-To pojedziesz?- spytałam z radością w głosie
-Tak- zaśmiała się
Przytuliłam ją mocno. Cieszyłam się, że nie będę musiała jechać tam sama. Jeszcze tego samego dnia zadzwoniłam do Matteo, żeby poinformować go o tym, że przylecimy i spytać na które lotnisko mamy rezerwować bilety.

Piątek
Poprosiłyśmy Lukasa, by odwiózł nas na lotnisko. Miałam nadzieję, że nic nie zapomniałam. Przez prawie całą drogę przegrzebywałam walizkę w celu znalezienia poszczególnych rzeczy. Ku mojemu zadowoleniu wszystko było na swoim miejscu. Becky patrząc na mnie coraz częściej wybuchała śmiechem.
-Najwyżej kupisz coś na miejscu- powiedziała
Miała rację. Ale nie moja wina, ze za każdym razem, kiedy miałam wrażenie, że czegoś zapomniałam, okazywało się, że to faktycznie jest bardzo ważna rzecz.
Po czterdziestu minutach dojechałyśmy na lotnisko. Pożegnałyśmy się z Lukasem. Jeszcze ostatnia rozmowa telefoniczna z Harrym i w końcu wsiadłyśmy do samolotu, który miał nas zawieźć na czterodniowe ,,wakacje" w listopadzie.
Po około 2,5 godzinie lotu dotarłyśmy na miejsce, bez najmniejszych przeszkód. Na lotnisku miał na nas czekać Matteo i miałam nadzieję, że nic się nie zmieniło.
W końcu tak jak było zaplanowane, znalazłyśmy bez problemu chłopaka, który wziął od nas bagaże i poprowadził w kierunku swojego samochodu. Przedstawiłam mu Becky, która najwyraźniej była szczęśliwa z faktu, że tu jest. Zadzwoniłam jeszcze do babci i Harrego, żeby poinformować ich o tym, że bezpiecznie wylądowaliśmy i za chwilę będziemy wsiadać do samochodu.
Po niemalże godzinnej jeździe dotarliśmy do miejscowości, w której mieszkał Matteo. Prawie całą drogę zamiast rozmawiać z chłopakiem, patrzyłyśmy w okna jak małe dziewczynki. Pokochałam to miejsce, chociaż byłam w nim pierwszy raz w życiu, ale mam nadzieję, że też nie ostatni.
________________
Sama nie wierzę w to co się własnie stało..
Nie miałam co już na kompie robić, więc go wyłączyłam i wyszłam z mojego pokoju, jak byłam już na schodach nagle przypomniało mi się, że jest piątek i nie dodałam rozdziału ! hahahah pierwszy raz bym zapomniała dodać rozdział...
A propos rozdziału.. ten miał być z całym opisem Carli we Włoszech, ale stwierdziłam, że  byłby za duży..
Mam nadzieję, że się podoba mimowszystko.
Mam też pomysł, żeby założyć kolejnego Bloga, ale to dopiero w czerwcu. W ciągu kilku tygodni, może uda mi się zrobić zwiastun, to go wtedy dodam pod rozdziałem ;D

piątek, 19 kwietnia 2013

Rozdział 41

Poczułam jak ktoś, lub coś liże mnie po twarzy. Chcąc się przed tym uchronić, odwróciłam się na drugą stronę. Jednak i tym razem się nie udało. W końcu musiałam otworzyć oczy. Tuż przy moim łóżku siedział Spike i wpatrywał się we mnie swoimi brązowymi oczyma. Wywnioskowałam, że jest głodny i trzeba dać mu jeść. Popatrzyłam na zegarek. Była szósta rano. Jak można być głodnym o szóstej rano?
-Harry- zaczęłam budzić mojego chłopaka
-No?- wymruczał na pół przytomny
-Nakarm go- rzuciłam od niechcenia
-Czemu ja?- spytał zdziwiony
-No proszę....
Wiedziałam, że jest on równie zmęczony jak ja. W końcu poszliśmy spać zaledwie dwie godziny wcześniej. Miałam jednak cichą nadzieję, że się zgodzi.
-A co będę z tego miał?
-Satysfakcje- mruknęłam
Harry usiadł na mnie okrakiem i zaczął się we mnie wpatrywać. Widząc, że nie reaguje, oparł się na ramionach, a jego głowa wisiała tuż nade mną. Po chwili delikatnie musnął mnie ustami w okolicach szyi przechodząc powoli do ust.
-Przestań!- powiedziałam odpychając go. Chciałam spać. Oczy same mi się zamykały.
Harry zaśmiał się na moje słowa, ale nie przerwał składania pocałunków na mojej górnej partii ciała. Jednym ruchem zrzuciłam go z siebie i otuliłam się bardziej kołdrą.
-Dlaczego ja mu mam dać a nie ty?- spytał znowu siadając na mnie. Nie miałam siły by zrzucić go ponownie więc nie zareagowałam.
-Przecież  w połowie jest to twój pies, więc..- powiedziałam
Harry uśmiechnął się nie spuszczając ze mnie wzroku. Było to trochę krępujące, bo przez cały ten czas, kiedy ja leżałam na plecach, Harry miał głowę dokładnie nad moim biustem, w który bez ustanku zerkał. Ewidentnie próbował to ukryć ale mu nie wychodziło.
-Przestań w końcu- zaśmiałam się
-Ale co?- Harry od razu przeniósł wzrok na mnie
-Gapić się w mój biust...
Na jego twarzy pojawił się rumieniec, na którego widok o mało nie wybuchnęłam śmiechem.
-Trzeba było nie ubierać tak wyzywającej bluzki, skoro wiedziałaś, że będę u ciebie spał..- poskarżył się udając oburzenie
-Tak? To już idę ją zmienić..-powiedziałam, ale nawet się nie poruszyłam. Zresztą nie miałam jak bo Harry był cały czas nade mną- wiesz co... ja mu dam jeść...
-Nie- zaprotestował szybko- ja to zrobię
-Tak?- spytałam z niedowierzaniem- a niby co chcesz za to?
Harry przybliżył się do mnie.
-Ty mi wystarczysz- wyszeptał szczerząc zęby
-Pff jeszcze czego..- zaśmiałam się
Harry wstał i dał Spike'owi jedzenie i świeżą wodę. Przez cały czas patrzyłam jak mój chłopak paraduje po moim pokoju w samych bokserkach. Warto dodać, że jeszcze nigdy nie widziałam by wyglądał aż tak seksownie.
-Kochanie muszę już iść- powiedział siadając na brzegu łóżka
-Szkoda- powiedziałam z żalem
-Obiecałem chłopakom, że przyjdę rano, bo o jedenastej jedziemy na wywiad...
Usiadłam obok i oparłam głowę na jego ramieniu. Mój wzrok padł na spore uwypuklenie na jego bokserkach. Szybko odwróciłam wzrok, żeby nie zauważył jak daleko powędrowały moje oczy.
Harry wstał i się ubrał, a ja odprowadziłam go do drzwi.
-Nie chcesz zostać na śniadaniu?- spytałam
-Niestety nie mogę, ale w sumie to teraz twoja kolej i musisz przyjść do mnie na noc...- zaśmiał się po czym spoważniał - Obiecuję, że będzie inaczej niż ostatnim razem ...
-No wpadnę kiedyś- zapewniłam
-Kiedyś?- spytał z niedowierzaniem- może dziś wieczorem?
-Macie koncert- przypomniałam mu
-Faktycznie.. ale to jutro.. co ty na to?
Popatrzyłam na niego i wybuchnęłam śmiechem.
-Co?- spytał urażony
-Co ci tak zależy na tej nocy?- spytałam
-Spełnimy to co obiecałaś..- powiedział, po czym chyba zauważył, że przeholował ale nie było już odwrotu
-Obiecałam? A co takiego?
-W sumie nic- powiedział próbując się wykręcić
-No mów...
-Znaczy.. bo.. może byśmy kiedyś poszli o krok dalej niż dzisiejszej nocy?-spytał
Całą dzisiejsza noc przegadaliśmy, jednak wiedziałam dokładnie czego on ode mnie chce.
-Nie pomyliło ci się coś?- spytałam
-Nie tak to miało zabrzmieć- powiedział przepraszająco
-Dobra nie ważne. Do zobaczenia- pocałowałam go na pożegnanie w policzek i zamknęłam drzwi.
Nie było sensu już się kłaść. Dziś miało być rozpoczęcie roku szkolnego, na które z jakiejś nadal nie znanej mi przyczyny miałam zamiar iść. Popatrzyłam w lustro. Daleko mi było do chodź by do dobrego wyglądu. Poszłam się umyć, mając nadzieję, że będę wyglądać chociaż o krztę lepiej. Tak jak się spodziewałam dało to niespodziewanie dobry efekt. Wysuszyłam i podkręciłam włosy na prostownicy i zaczęłam szukać stroju, który nadawałby się na ten dzień. W końcu wybrałam to LINK, bo miało być dość chłodno. W ciągu następnych dziesięciu minut oglądałam telewizję i wyszłam z domu. Do szkoły miałam zaledwie dziesięć minut drogi, więc nie śpieszyłam się za bardzo. Nie miałam pewności jak zareagują moi znajomi na wieść, że jestem z Harrym. Znaczy wiedzieli to już na pewno, ale nie rozmawiałam jeszcze z nikim na ten temat. Pomyśleć, że zaledwie w ciągu dwóch miesięcy tak wiele zmieniło się w moim życiu..
Miałam nadzieję, że są to zmiany na lepsze. Po chwili znalazłam się przed budynkiem szkoły. Nie chętnie popchałam wielkie drzwi. Teraz wystarczyło tylko przejść kilkoma korytarzami, by znaleźć się na sali gimnastycznej, na której zawsze odbywały się tego typu uroczystości. Rzędy były podpisane, więc szybko znalazłam karteczkę, na której pisała moja klasa i podążyłam do wyznaczonego rzędu. Na widok mojej klasy o mało nie wybuchnęłam śmiechem. Spojrzeli na mnie z zdziwieniem. Najwyraźniej nie spodziewali się, że w ogóle przyjdę na rozpoczęcie. Rzuciłam krótkie ,,Cześć" i zajęłam wolne miejsce. Dwa miejsca ode mnie siedział Adam z Sarah. Oboje patrzyli na mnie dłuższą chwilę, ale postanowiłam nie zwracać na to uwagi. Nie miałam nic do nich, ale mimo wszystko wolałam nie zaczynać rozmowy jako pierwsza.
Przez cały apel nie zwracałam uwagi na to co dzieje się na scenie. W ogóle mnie to nie interesowało. I tu pojawiło się ciche pytanie: to po co ja tu przyszłam? Sama tego nie wiedziałam. Po pół godziny siedzenia w miejscu, dyrektor oznajmił w końcu, że można udać się do klas, na pierwsza w tym roku szkolnym rozmowę z wychowawcą. Miałam ochotę wrócić do domu, ale jednak podążyłam za tłumem. Zajęłam miejsce w ostatniej ławce razem z kilkoma osobami, z którymi zazwyczaj trzymałam. Adam i Sarah usiedli dwa rzędy przed nami. Podczas nudnego monologu wychowawczyni chłopacy zaczęli opowiadać mi jak minęły im wakacje. Tak jak się spodziewałam, przez cały czas imprezowali. Nie zdziwiło mnie to, bo większość roku szkolnego także byli na kacu.
-A co u ciebie?- spytał mnie David- słyszeliśmy że masz chłopaka..
-Mam- potwierdziłam
-Nigdy nie sądziłem, że będzie to kumpel twojego brata...
-Szczerze mówiąc też się zdziwiłam - zaśmiałam się
-To prawda, że przyłapałaś Adama i Sarah w klubie, na początku wakacji?
-Skąd to wiesz?- spytałam
-Krąży taka pogłoska..
-Pogłoska?- zdziwiłam się- tak to prawda- potwierdziłam
-Nawet nam na cześć nie odpowiedzieli- powiedział Davis mierząc wzrokiem Adama
-Może nie usłyszeli..- zaproponowałam
-Na pewno usłyszeli, nawet się na nas popatrzyli...
-To nie wiem czemu- powiedziałam
-Fajnie, że jeszcze dwa miesiące temu byliśmy najlepszymi kumplami a teraz się do mnie nie odzywa...- mruknął David jakby do siebie
-Zdarza się- powiedziałam i na tym skończyła się nasza rozmowa.
Po jakiejś pół godzinie wyszliśmy na dwór. Byłam szczęśliwa, chociaż nie wiedziałam czemu- przecież zaczął się rok szkolny, powinno być na odwrót..
-Masz kontakt z Becky?- spytał jeszcze David. Nawet nie wiedziałam, że cały czas idzie ze mną
-Mam, a co?- spytałam
-Co u niej?
-W porządku
-Pozdrów ją ode mnie. Do zobaczenia jutro- za nim zdążyłam zareagować, już go nie było. Wiedziałam, że kiedyś podobała mu się Becky ale myślałam że odpuścił. Ona nigdy do niego nic nie czuła. A może się mylę? Wątpię. Jednak wiedziałam, że to co czuł David do Becky (co fakt nie odwzajemnione) było silne.
_______________________________________
Jak widzicie rozdział jest stosunkowo krótki, więc nie kończę jeszcze bloga.
Jednak mimo wszystko chciałabym zauważyć, że komentarz pisze się max minutę, a rozdział ok 1-3 godzin, a czasem nawet i dłużej jak się nie ma weny.
Mimo to dziękuję za komentarze, które pojawiły się pod rozdziałem.
Udanego weekendu <3

Zostałam nominowana po raz 13 do Liebster Award tym razem przez 
Regulamin : 
Nominacja do Libster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za " Dobrze Wykonaną Robotę ". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daję możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody, należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie ty nominujesz 11 blogów ( informujesz ich o tym ) i zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga , który Ciebie nominował.


A oto odpowiedzi na pytania: 

1. Imię
Marcelina
2. Wiek
prawie 18
3. Ulubione Zwierzę 
Węże 
4. Twix , Snickers czy Mars ? 
Mars
5. Co cię skłoniło do pisania opowiadania/imaginów ? 
Chęć sprawdzenia siebie
6. Za co kochasz One Direction ? 
Za to że są
7. Gdzie chciałabyś/chciałbyś kiedyś zamieszkać ?
Warszawa/Kraków/Katowice coś z tego
8. Jak długo jesteś już Directioner ? 
hmm prawie 1,5 roku
9. Jaki film najbardziej lubisz? 
sensacyjne
10. Czytasz książki ? Jeśli tak to jakie ? 
nie bo nie mam czasu -,-
11. Jaki masz kolor oczu ?
szary

Ja nie zadaje pytań ani nie nominuję bo nie mam czasu się w to bawić -,-
Już i tak ledwo z wszystkim wyrabiam x

czwartek, 11 kwietnia 2013

Rozdział 40

Rozdział z dedykacją dla Ada Kras


Becky
Podążałam dobrze znaną mi drogą. Przemierzałam ją przynajmniej trzy razy w tygodniu i można powiedzieć, że znałam każdy szczegół budynków, które mijałam  Od razu dostrzegłam też kilka nowych graffiti, które swoją drogą nie były zrobione zbyt starannie. W końcu mimo, że zbliżałam się już do celu- założyłam słuchawki. Ostatnimi czasami pokochałam rockowe i metalowe piosenki, a właściwie wszystko co było w stanie zagłuszyć mi myśli. Wiedziałam, że sama nie potrafię, że bez pomocy przyjaciół nie dam rady. Starali się jak tylko mogli, ale jednak było to za mało. Głód, który ciążył w moim organizmie zmalał już na tyle, że mogłam normalnie funkcjonować, ale i tak musiałam się przez cały czas pilnować. Nie wystarczało zajęcie się czymś innym. Mój organizm był przyzwyczajony do sporych dawek morfiny, której ja mu nie mogłam dać. Musiałam być silna, chociaż było to trudne, zarówno psychicznie jak i fizycznie. Nigdy nie sądziłam, że skończenie z przeszłością będzie kiedykolwiek takie trudne. Nie wiedziałam też jak bardzo zrujnuję sobie tym gównem życie.

Zayn
Ten dzień nie należał do moich najlepszych dni, mimo, że było dopiero południe. Chłopacy widząc mnie od razu stwierdzili, że 'wstałem lewą nogą' co doprowadziło mnie do wściekłości. Wybiegłem z domu zostawiając ich zdumionych w kuchni. Od pewnego czasu nie dogadywaliśmy się. Wiedziałem, że była to tylko i wyłącznie moja wina, a raczej skutek mojej urażonej dumy. Nie dawała mi spokoju sytuacja z Carlą i Becky. Były to dwie dziewczyny, które zawróciły mi w głowie. Każda inaczej. Kiedy poznałem ponad dwa lata temu Becky, nie wiedziałem, że się znają. Co by było jeśli wtedy poznałbym też Carlę? Jak potoczyłyby się nasze losy? Może wtedy Carla nie byłaby z Harrym tylko ze mną. Zganiłem się w duchu za te myśli. Nie mogę wiecznie myśleć 'co by było gdyby' tylko żyć chwilą i sobie kogoś znaleźć.
Nie zwracałem uwagi na to gdzie idę, dla mnie w tym momencie było to bez znaczenia. Byle uciec od swoich myśli. Wtedy też JĄ zobaczyłem. Szła jak gdyby nic, z słuchawkami na uszach, pogrążona w myślach. Szła beztrosko ale jednocześnie zauważyłem, że coś ją trapi. W sumie to nie interesowała mnie już. Była dla mnie jak wspomnienie, ale zaciekawiło mnie gdzie się kieruje. Bałem się że wróci do brania, nie dlatego,  żebym się tym jakoś zbytnio przejmował, ale bałem się jak to przyjmie Carla. Dziewczyna skręciła w jakąś uliczkę, miałem to szczęście, że mnie nie zauważyła. chciałem ją śledzić, ale w końcu stwierdziłem, że to może być najgłupsza rzecz jaką w tej sytuacji mogę zrobić. Nie wahając się już ani chwili podbiegłem do dziewczyny.

Becky
Poczułam ostre szarpnięcie za prawe ramię. Odwróciłam się momentalnie chcąc wiedzieć, kto ważył się mnie dotknąć. Już od jakiegoś czasu tak reagowałam na każdy dotyk z strony innej osoby. Bałam się, że spod materiału moich ubrań będzie można było wyczuć niezabliźnione jeszcze rany.
Ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że był to Zayn.
-Czego chcesz?- warknęłam na jego widok
-Po co tu idziesz?- spytał twardo rozglądając się po okolicy. Najwyraźniej teraz dopiero dostrzegł, że znajdujemy się n terenie szpitala. Jego wyraz twarzy delikatnie złagodniał.
-Na badania- odpowiedziałam sucho- a ty? Co tu robisz?
-Zauważyłem jak wchodziłaś w jakąś podejrzaną uliczkę i poszedłem za tobą...
-A od kiedy ty się tak o mnie martwisz?- spytałam drwiąco
-Ja?! Proszę cię... po prostu się zastanawiałem, a nie martwiłem..Wolałem wiedzieć co powiedzieć Carli jakbyś znowu postanowiła zniknąć i nie dawać jakiegokolwiek znaku życia...
-W takim razie wiesz już gdzie i po co idę- powiedziałam chłodno- cześć

Zayn
Tak po prostu zostawiła mnie samego. Weszła do wielkiego budynku, w którym mieścił się szpital. Nie wiedziałem co zrobić. Iść sobie, czy może na nią poczekać? Na każdy z pomysłów miałem po tyle samo argumentów za jak i przeciw. A co jeśli nie będzie chciała ze mną rozmawiać? W sumie nie zdziwię się nazbyt, bo ja postąpiłbym zapewne identycznie. A jeśli uda mi się ją przekonać do rozmowy, co jej powiem? Czy słowa są w stanie zastąpić te ponad dwa lata, które nas rozdzieliły? Chciałem przez tyle czasu o niej zapomnieć, nie potrafiłem. Była dla mnie jak narkotyk, nadal jest. Wiem, że to złe porównanie, ale co zrobić? Becky potrafiła uzależnić innych od siebie. Mimo, że sama miała często w kłopoty, w które przez cały czas się pakowała, to jednak była w niej taka iskra, która pomagała innym przetrwać w trudnych chwilach. Zawsze zastanawiałem się jak to możliwe.. może właśnie to mnie do niej zbliżyło..
-Co tu jeszcze robisz?- usłyszałem za sobą. Odwróciłem się gwałtownie w stronę, z której dochodził głos.
-Bo ja...- zacząłem ale najzwyczajniej w  świecie nie wiedziałem co powiedzieć. Za mną stała Becky. Miała iść na badania, czy to możliwe, że zdążyła już je zrobić, a ja ciągle nie zdecydowałem się czy zostać czy już iść?
-Co ty tu robisz?- dziewczyna nie dawała za wygraną i wiedziałem że nie odpuści
-Ile czasu minęło?- spytałem
Ona popatrzyła na mnie jak na skończonego idiotę. Dopiero teraz doszło do mnie jak to mogło zabrzmieć.
-Pół godziny- odpowiedziała po chwili
-Jak to?- prawie krzyknąłem- Siedzę tutaj pół godziny?!
Przez twarz Becky przeszedł ledwo zauważalny uśmiech.
-Na to wygląda-powiedziała
-W sumie to chciałem z tobą porozmawiać- wydusiłem w końcu
-A o czym niby?- spytała chociaż nie wyglądała na zainteresowaną- nie mam ci nic do powiedzenia
-To mnie chociaż wysłuchaj- poprosiłem

Becky
Wysłuchać? Porozmawiać? Nie chciałam. Chociaż z drugiej strony coś mnie kusiło żeby spróbować. Dokładnie przemyślałam tą sytuację. W końcu doszłam do wniosku, że kieruje mną strach. Bałam się rozdrapywania ran, nie chciałam przeżywać znowu tego samego. Wtedy, raniliśmy się nawzajem, to był w pewnym sensie toksyczny związek. No właśnie: związek- czy mogę tak powiedzieć? Przez moją głowę zaczęły krążyć obrazy i rozmowy z przeszłości. Zayn spokojnie czekał aż podejmę decyzję, a ja nie potrafiłam.
-To głupi pomysł- stwierdziłam w końcu i chciałam odejść, jednak tak jak się spodziewałam chłopak mi na to nie pozwolił.
-Proszę, piętnaście minut, a potem zrobisz co będziesz chciała- powiedział w końcu
-Dobra- zgodziłam się z obojętnością- ale później dasz mi spokój?
-Jeśli będziesz tego chciała..- z jego głosu można było wyczytać jak z otwartej księgi, że wolałby, żebym tego nie chciała- Przejdziemy się?
Nie odpowiedziałam tylko poszłam za chłopakiem. Zastanawiałam się co ma mi takiego do powiedzenia. Pewnie nic nowego. Większość wiedziałam. Zayn jednak z dobre pięć minut nie odezwał się do mnie ani słowem. Nie miałam tyle wolnego czasu, żeby słuchać tej panującej między nami ciszy.
-To co chciałeś?- spytałam w końcu dając mu do zrozumienia, że chcę już sobie iść
Zayn spojrzał na mnie wyrwany z myśli.
-Chciałem cię przeprosić- powiedział przystając. Zrobiłam to samo.
-Za co?- spytałam, chociaż wiedziałam. Po prostu chciałam usłyszeć to z jego ust.
-Za to co wydarzyło się wtedy między nami... nie umiałem cię zaakceptować. Teraz wiem, że powinienem chociaż spróbować...-powiedział wpatrując mi się głęboko w oczy
-Masz rację, powinieneś- powiedziała sucho odwracając wzrok
-Na swoje usprawiedliwienie mogę tylko powiedzieć, że mi też było ciężko...
-Wiem Zayn, wiem..- powiedziałam
-To co? Przyjmujesz moje przeprosiny?

Zayn
Wydawało mi się, że na odpowiedź czekam wieczność. Jednocześnie chciałem żeby się pośpieszyła, a z drugiej strony chciałem jej dać czas do namysłu. Byłem jej to winien. Kiedy w końcu otworzyła usta,a by coś powiedzieć, moje serce momentalnie zaczęło szybciej bić.
-Tak- na to jedno słowo poczułem ulgę na całym ciele- ciesze się, że teraz będzie inaczej.. Tęskniłam za tobą...
Nie mogłem uwierzyć w to co właśnie usłyszałem. Tyle czekałem na te słowa. Poczułem nagłą potrzebę przytulenia dziewczyny. Nie zastanawiając się nad tym jak zareaguje, zrobiłem to od razu.
-Ja za tobą też- wyszeptałem jej do ucha- Masz coś teraz w planach?
Miałem nadzieję, że nie.
-Raczej nie- powiedziała- a co?
-Zapraszam cię na kawę, nie pozwolę byś spędziła to popołudnie sama
Jej mina na usłyszane słowa jednak nie zwiastowała niczego dobrego
-Litujesz się?- spytała twardo
Odkąd ją znam, nie znosiła litości. Wolała współczucie, ale nigdy litość.
-Nie- zaprzeczyłem szybko- Chcę cię poznać taką jaką jesteś teraz. Tym razem zaakceptuje wszystko- dodałem
-Nie rzucaj słów na wiatr- powiedziała nawet na mnie nie patrząc
-Becky- zacząłem- dasz mi szansę chociaż spróbować?
-Próbować można zawsze- powiedziała- chociaż to nie zawsze przynosi pożądane skutki...
Uśmiechnąłem się. Miałem już swój własny plan.
-Tym razem na historia skończy się zupełnie inaczej, obiecuję ci- zapewniłem
-Inaczej nie znaczy lepiej- stwierdziła
-Ale nie znaczy też gorzej- odpowiedziałem szybko- idziemy?
-Jasne-  zgodziła się
Po chwili byliśmy już przy kawiarni, która znajdowała się za rogiem.

Becky
-Opowiedz mi coś o sobie- zaproponowałam
-A co chcesz wiedzieć?- chłopak wyraźnie zdziwił się moim pytaniem
-No nie wiem..- nie przewidziałam tego- Czym się interesujesz, jakie masz plany na przyszłość..
-Plany to jednak trudno określić- zamyślił się- Na razie jest zespół i jest on dla mnie wszystkim. Co do zainteresowań to niewiele się zmieniły od ostatniego czasu.. A ty? Jakie masz plany po tym wszystkim?
Popatrzyłam na niego z niechęcią. Naprawdę musiał zadawać mi TAKIE pytanie?
-Jakbym miała to wiedzieć..- powiedziałam zrezygnowana
-Nie będę ci mówić nic typu ,,będzie dobrze" ale pamiętaj, że w ciebie wierzę- oświadczył
-Dziękuję- w sumie nie wiedziałam co bym mogła więcej dodać
Po chwili dostałam całusa w policzek
-A to za co?- zaśmiałam się
-No nie wiem... Za to, że jesteś- powiedział
Byłam zaskoczona jego odpowiedzią, jednak szybko udało mi się zrehabilitować
-Pogodziliśmy się zaledwie pół godziny temu, a ty już wyjeżdżasz mi z takim tekstem? Daruj sobie...
-Nic na to nie poradzę- stwierdził wzruszając ramionami
-Czyżby?- spytałam
-Mam do ciebie pytanie- powiedział w końcu. Minę miał jakby długo zbierał się do jego zadania.
-Tak?
-Jak nie chcesz to nie odpowiadaj- zaznaczył
-No pytaj- ponagliłam go
-Czy według ciebie.. ale pytam czysto teoretycznie.. czy według ciebie, to co nas kiedyś łączyło mogłoby jeszcze wrócić?
-Ale jak wrócić?- spytałam mocno zdziwiona
-Żeby znowu było jak dawniej..- powiedział prawie szeptem
-Zayn, ja NIE CHCĘ żeby było tak jak dawniej- powiedziałam dobitnie
-Tak tak, ale.. chodzi mi, między nami.. tamte czasy.. dobrze nam było ze sobą..
-Nie zaprzeczę- ledwo powiedziałam te słowa już ich żałowałam
-To jak?
-Skoro pytasz czysto teoretycznie to przecież nie wymagasz odpowiedzi w 100% szczerej -powiedziałam zastanawiając się- to by było ciekawe- podsumowałam kończąc tym rozmowę.
Wiedziałam, że nie tego oczekiwał, ale nie potrafiłam mu w tej chwili spełnić jego oczekiwań. Po pierwsze nie chciałam, wolałam na razie zostać przy bieżącej sytuacji i tak miałam już wystarczająco problemów na głowie.
-Masz ochotę na lody?- spytał jak gdyby nigdy nic Zayn. Spojrzałam na niego z zaskoczeniem. Na początku myślałam, że skoro zaczął mówić o tych lodach, to faktycznie pytał czysto teoretycznie o związek. Jednak już po chwili doszłam do wniosku, że to była taka ,,zasłona dymna".
Nie byłam pewna własnej przyszłości. Nie mogłam wplątywać w nią innych.
__________
*Dobra ten rozdział był taką małą odskocznią, ale mam do Was ważne pytanie.
Blog ten trwa już bardzo długo i aktualnie mam pomysł na niego aż do rozdziału 49,5 ale mam wątpliwości czy powinnam go jeszcze prowadzić. Jestem w stanie skończyć go w ciągu dwóch tygodni (czyli dwóch rozdziałów).
Mam wrażenie, że ta historia Was męczy. Pod ost rozdziałem miałam tylko 7 komentarzy a od samego początku było co najmniej 2 razy tyle..
Wybór należy do Was. Ja się dostosuje.
Kończyć czy nie?
Jak macie jakieś uwagi to też piszcie. Chce znać wasze zdanie.
M.

wtorek, 2 kwietnia 2013

Rozdział 39

Nie całe pół godziny później wyszliśmy z schroniska. Piesek szedł obok nas na smyczy nie bardzo wiedząc czego się teraz ma spodziewać. Po tym wszystkim czego doświadczył w ciągu swojego krótkiego życia, po prostu się bał. Było to widać po jego niezdecydowaniu.
Tuż obok szedł Harry. Idąc do samochodu cały czas trzymaliśmy się za ręce. Mimo, że byliśmy parą zdarzało nam się to dosyć rzadko ze względu na ciągłe tłumy fanek, które otaczały Harrego. Teraz byliśmy tutaj sami. Nikt nie wiedział, że pojechaliśmy do schroniska by przygarnąć psa, więc mieliśmy chwilę dla siebie. Przytuliłam się do Harrego, chcąc poczuć jego bliskość. Uwielbiałam czuć, że jest gdzieś niedaleko mnie i że w każdej chwili mogę na nim polegać.
-Dziękuję- wyszeptałam dając mu całusa
-Takie podziękowania to ja mogę dostawać częściej- zaśmiał się odwzajemniając pocałunek- jak go nazwiesz?- spytał wskazując na psa, który patrzył na nas zdziwionym wzrokiem
-Spike?- zaproponowałam patrząc na reakcję Harrego
-W porządku- zgodził się po chwili- ale jest jeden warunek..
-Tak?- zaniepokoiłam się
-Nie chcesz mi na przykład podziękować jeszcze raz?- spytał znacznie się przybliżając
-Mogę chcieć- wyszeptałam prosto do jego ust- ale potem
Odsunęłam się od Harrego na bezpieczną odległość. Chłopak najwyraźniej nie tego się spodziewał bo zrobił zdziwioną minę.
-Potem?
-Uhm- pokiwałam głową
-Jak chcesz...
-Zapomniałam !- prawie krzyknęłam kiedy uświadomiłam sobie ten fakt
-O czym?- Harry z niepokojem wpatrywał się w moje przerażenie
-Ja nie mam w domu kompletnie NIC dla psa...
Harry uśmiechnął się na moje słowa.
-Spokojnie, chciałem od razu kupić coś dla psa, ale nie wiedziałem jakiego wybierzesz, wiec było to trochę bez sensu.. Kochanie nie martw się, wszystkim się zajmę..
Wypowiadając te słowa przytulił się do mnie, co sprawiło, że poczułam się kolejny raz niesamowicie. Czasami zastanawiał mnie fakt jakim cudem Harry sprawia , że przy nim zawsze czuję się wyjątkowo. Nie potrafiłam jednym słowem zdefiniować moich uczuć do niego, ale była to silna więź.
-Dziękuję, kochany jesteś- powiedziałam stając na przeciwko niego. Harry zatrzymał się i także spojrzał mi w oczy.
-Wiem- zaśmiał się
-Skromność powalająca- stwierdziłam
-Dla ciebie kochanie wszystko- powiedział przysuwając swoja głowę bliżej mnie- teraz mi już nie uciekniesz
-Założysz się?- spytałam cicho. Nasze usta były oddalone od siebie maksymalnie o 2 cm.
Zanim zdążyłam jeszcze cokolwiek powiedzieć to nasze usta połączyły się w pocałunku.
-Widzisz.. miałem rację- stwierdził zadowolony
-Wsiadamy?- spytałam spoglądając na samochód przy którym staliśmy już dobre dziesięć minut
-Jasne- szybko zreflektował się Harry- siedzisz z przodu czy z tyłu?
-Z tyłu- powiedziałam bez namysłu
-Dobra- Harry otworzył mi. Zajęłam miejsce i wzięłam na kolana Spike'a.. Harry natomiast zajął miejsce z przodu i sprawiał wrażenie jakby już miał odpalić samochód ale coś go powstrzymywało. Zauważyłam jak przygląda się mi w lusterku.
-Coś się stało? -spytałam
-Nie- odpowiedział nie przestając się patrzyć
W końcu wyjął z kieszeni telefon i odwrócił się w naszym kierunku.
-Carla uśmiechnij się, chce wam zrobić zdjęcie- powiedział szczerząc zęby jakby to jemu robiono zdjęcie
Kiedy wykonałam polecenie, spojrzałam pytająco na Harrego. On po zrobieniu zdjęcia odwrócił się z powrotem i zaczął bawić się telefonem.
-Harry, jedziemy już?- spytałam nieco znudzona
-Jasne, poczekaj chwilę..- powiedział nie odrywając wzroku od wyświetlacza
Po pięciu minutach, może trochę mniej, ale dla mnie była to cała wieczność- odwrócił się do nas przodem.
-Z czego się śmiejesz?- spytałam
-Dodałem wasze zdjęcie na Twittera- zaśmiał się najwyraźniej  siebie dumny
-Co?! Dodałeś zdjęcie na którym jestem bez wcześniejszego pokazania mi go?!
-Wyszłaś jak zawsze świetnie- powiedział Harry nie zważając na moje słowa
-Taa jasne, już się boję- powiedziałam wyciągając swoją komórkę by sprawdzić jakoś zdjęcia
W tym momencie Harry zapalił silnik i ruszyliśmy w drogę powrotną. Z jakiś nieznanych przyczyn, na początku w ogóle nie mogłam zalogować się na portal. Udało mi się dopiero po trzeciej próbie.
Szybko weszłam na profil Harrego chcąc zobaczyć to zdjęcie. Natomiast zanim udało mi się jeszcze to zrobić, spojrzałam na opis pod zdjęciem jaki dodał chłopak. Nie potrafiłam oderwać od tego wzroku.
-Stało się coś?- spytał Harry patrząc przez lusterko na moją powagę
-Nie.. tylko.. przeczytałam opis do zdjęcia jaki dodałeś...
-I  co w związku z tym?- spytał a na jego twarzy pojawił się nikły uśmiech
-Zaskoczyłeś mnie- powiedziałam zgodnie z prawdą
-Mam nadzieję, że pozytywnie...
-Jak najbardziej pozytywnie- powiedziałam nadal patrząc na zdjęcie i opis pod nim
Nie całe dziesięć minut później dojechaliśmy na miejsce. Pod dom dziadków. Wysiadłam pierwsza wraz z Spike, ale Harry z jakiegoś powodu nadal siedział w samochodzie. Otworzyłam więc drzwi ponownie.
-Harry wchodzisz?- spytałam
-Musze jechać po rzeczy dla psa- powiedział z uśmiechem
Spojrzałam na niego wymownie. Znowu o tym zapomniałam.
-Czemu nie pojechaliśmy tam od razu?- spytałam
-W sumie to nie wiem- powiedział zdziwiony
-Wejdź do środka- powiedziałam- babcia upiekła pyszne ciasto
-Sam nie wiem..
Popatrzyłam na niego zdziwiona.
-Czemu? Harry...chodź i nie marudź- pociągłam go za rękę w kierunku domu
Kiedy tylko przekroczyliśmy próg domu, od razu w zasięgu naszego wzroku pojawiła się babcia, która ciepło nas powitała. Od razu też zaproponowała nam kawałek ciasta, które upiekła z samego rana.
-Dla Spike'a też coś mam- powiedziała w końcu stawiając przed nim miskę wody i suchego pokarmu dla psów
-Skąd to masz?- spytałam patrząc na jedzenie. Przecież nie mieli nigdy psa..
-Pies sąsiadki zdechł dwa tygodnie temu. Kiedy powiedziałam jej, że macie zamiast przygarnąć psa, to powiedziała, że więcej jej się to jedzenie nie przyda i nam go dała
-Fajnie- skomentowałam- na prawdę miło z jej strony
-Dobrze dzieci, zaraz wracam, bo mi się inaczej pieczeń spali
Na te słowa babcia powędrowała do kuchni. Zostaliśmy tutaj sami: ja, Harry i Spike. Przez chwilę przyglądałam się jak pies kończy swoją porcję jedzenia. Czułam przez cały czas na sobie wzrok Harrego. Od rana zastanawiała się o co mogło mu chodzić. Harry prawie nie odrywał ode mnie wzroku. Postanowiłam w końcu go o to spytać.
-Harry, o co chodzi? Ciągle się mi dziś przyglądasz....
-Po prostu się zastanawiam- powiedział
-Nad czym?- zdziwiłam się
-Czy wierzysz w to, co napisałem na Twitterze, pod zdjęciem...
-Cały czas się zastanawiam po co to tam w ogóle napisałeś...- powiedziałam
-Nie zmieniaj tematu- przerwał mi- wierzysz czy nie?
Przez chwilę się zastanawiałam. Czy wierzę? Trudno określić. Nie znamy się zbyt długo, ale wiedziałam, że uczucie Harrego do mnie jest silne, a może to zwykłe zauroczenie? W głowie czasami miałam mętlik. Jednak prawda była taka, że niesamowicie mnie zaskoczył. ,,Nie ważne co się stanie i tak będę Cię kochać"- nie znosiłam kiedy ktoś wypowiadał takie słowa. Zawsze twierdziłam, że to są tylko słowa rzucane na wiatr. Z jakiejś nieznanej przyczyny miałam wrażenie, że z Harrym będzie inaczej.
-Wierze- odpowiedziałam
Twarz Harrego momentalnie przybrała inny wyraz. Chłopak wyraźnie się rozchmurzył. Zanim zdążyłam chodźmy się uśmiechnąć, Harry nagle przywarł do mnie wpił się zachłannie w moje usta. Nie trwało to jednak zbyt długo, bo zaraz usłyszeliśmy kroki babci. Momentalnie od siebie odskoczyliśmy.
-Patrząc na was, stwierdzam, ze to poważny związek
Widziała? Popatrzyłam na Harrego. On też był skrępowany. Nie wiedzieliśmy co powiedzieć.
-Ma pani rację, prawda Carla?- powiedział w końcu Harry
Zastanowiłam się na chwilę.
-Tak to prawda- powiedziałam z przekonaniem
Kiedy wypowiedziałam te słowa, miałam wrażenie, że Harry ma ochotę znowu zacząć mnie całować, bez znaczenia czy obok jest babcia czy też jej nie ma.
-To ja was na chwilę zostawiam samych- powiedziała babcia- ale tylko na chwilę
Nacisk "tylko na chwilę' był ewidentnie widoczny w tym zdaniu. Kiedy wyszła, oboje wybuchnęliśmy niepohamowanym śmiechem. Spike nie wiedz ac co się dzieje usiadł na przeciwko nas i wpatrywał się w nas zdziwionym wzrokiem.
-Jedziemy?- spytał w końcu Harry
-A co z Spike'm ?- spytałam
-Myślisz, że twoja babcia mogłaby się chwilę nim zająć?
-Nie wiem, spytam- powiedziałam i poszłam szukać babci. Na szczęście się zgodziła, więc już po dziesięciu minutach wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę zoologicznego.
Nie minęło kolejne dziesięć minut, kiedy byliśmy na miejscu. Już z oddali zobaczyłam sporą grupkę dziewczyn czekających pod sklepem. wiedziałam, ze to fanki.
Tak, jak się spodziewałam, każda z nich chciała autograf i zdjęcie z Harrym. Chłopak popatrzył  na mnie z niezdecydowaniem.
-No idź- powiedziałam ze śmiechem, a sama stanęłam z boku. Dostałam za to kolejnego buziaka. Wiedziałam, że trochę mu to zejdzie, dziewczyn było sporo. Założyłam słuchawki patrząc na Harrego, który sprawiał wrażenie, ze jest w swoim żywiole. Po chwili podeszła do mnie jakaś dziewczyna i zaczęła coś mówić. Zdjęłam słuchawki i poprosiłam o powtórzenie. Dziewczyna okazała się bardzo miła. Przez chwilę rozmawiałyśmy, a potem poszła z powrotem do Harrego. Założyłam z powrotem słuchawki i zaczęłam się zastanawiać nad tym wszystkim. Wiedziałam, ze wgłębi serca każda z nich tylko marzy, żeby Harry mnie zostawił i był z nimi, ale mimo to były dla mnie miłe.
Prawie pół godziny później podszedł do mnie Harry. Był trochę zmęczony, ale od razu się uśmiechnął.
-Jak się bawiłaś?- spytał
-Widząc ciebie w akcji- niesamowicie- zaśmiałam się
Harry także się uśmiechnął.
-To jak? Idziemy na zakupy?- spytał
-Wreszcie- zaśmiałam się i weszliśmy do sklepu
Zakupy trwały nie całe pół godziny. Może to głupie, ale nie mogliśmy się zdecydować na kolor obroży. W końcu, kiedy udało nam się wyjść z sklepu, bez zbędnych komplikacji wróciliśmy do domu.
-Gdzie Spike?- spytałam babci
-U góry gdzieś- powiedziała
Poszliśmy do mojego pokoju, gdzie jak się okazało, Spike spał w moim łóżku. Kiedy nas usłyszał, od razu podniósł głowę i spojrzał na nas swoim słodki zaspanym wzrokiem.
-Patrząc na to jak mu się podoba w twoim łóżku, nie będziesz miała gdzie spać  powiedział Harry przyglądając się Spike'owi
-To będę spała z nim- powiedziałam
-Beze mnie?- spytał Harry
-A co? Też chcesz?- spytałam
-Wolisz żebym był zazdrosny o psa?- spytał spoglądając na mnie
Zastanowiłam się na chwilę
-To zostań- powiedziałam w końcu
-Na noc?- upewnił się
-No tak -powiedziałam uśmiechając się
-A mogę liczyć na coś specjalnego?- spytał
Harry wypowiadając te słowa przybliżył się znacznie do mnie i zaczął składać pojedyncze pocałunki na mojej szyi.
-Nie -powiedziała stanowczo odsuwając się od Harrego
 Harry tylko się uśmiechnął i pocałował mnie w policzek
-Ale pamiętaj, że jakbyś się jednak zdecydowała, to jestem do twojej dyspozycji w dzień i w nocy, a zwłaszcza w nocy. Pojawię się gdzie będziesz tylko chciała...
-Nie za dużo obietnic jak na jeden dzień-?- spytałam
-Ale mogę zostać?- upewnił się po raz kolejny
-Tak, ale tylko spać i nic więcej, jasne?
-Jak sobie tylko życzysz- powiedział- zaraz wracam- dodał
-Gdzie idziesz?- spytałam
-Jadę do domu, powiedzieć chłopakom, że zostaje u ciebie i po ładowarkę. Zastanawiam się tylko, czy wziąć coś do spania...czy spać nago
Popatrzyłam na niego z uśmiechem
-Rób jak chcesz, nie mam nic przeciwko żadnej z tych możliwości- powiedziałam
___________________
Hahahahahaahhaha ! ;D
*Mimo, że od samego początku miał to być żart, to zastanawiałam się chyba 5 minut czy w ogóle dopisywać tam ,,Prima Aprilis". Byłam ciekawa jakie byłyby komentarze bez tej dopiski xd
*Francesca ok wejdę ;D a nawet powiem ci więcej.. już weszłam...
Jakim cudem macie tyle wejść i obserwujących mając zaledwie opis bohaterów? ;O
*Olivia Skalska zdarza się ;D ale już za niedługo będzie trochę więcej o nim
*Ada Kras jak mówiłam na gg: czekaj do rozdziału 40 ;D specjalnie dla Cb xd


*Zostałam po raz 3 i 4 nominowana do The Versatile Blogger
Tym razem przez Natalia Natu i lauren

Nominowany powinien:

- podziękować nominującemu na blogu.
- pokazać nagrodę The Versatile Blogger.
- ujawnić 7 faktów o sobie.
- nominować 10 blogów i poinformować o tym ich autorów.



Fakty o mnie:

1. Nienawidzę odpowiadać na pytania w Liebster Award ani w The Versatile Blogger, ale ciesze się z każdej nominacji co mnie jednocześnie zmusza do odpowiadania ;D
2. Zaczęłam prowadzić bloga, żeby sprawdzić czy dam radę- wciągnęło mnie to
3. Łatwo mnie wzruszyć 
4. Nie mam żadnych planów na przyszłość
5. Bardziej przejmuję się moim blogiem niż szkołą
6. Nie znoszę ludzi, którzy ciągle kłamią
7. Chciałabym pojechać kiedyś do Londynu

Blogi, które nominuję:


poniedziałek, 1 kwietnia 2013

KONIEC

Tydzień później

-Przepraszam za wszystko- powiedziałam patrząc prosto w jego oczy
-Szkoda tylko, że nic mi wcześniej nie powiedziałaś..-powiedział ze smutkiem w oczach
-Wiem, że powinnam ale nie potrafiłam...
-Czemu? Było to aż takie trudne? Czy nie byłem tego wart?
-Byłeś.. nadal jesteś.. ale nie byłam w stanie popatrzyć ci prosto w oczy i to powiedzieć, wiedząc jak cię zraniłam...
On odwrócił wzrok, co dało mi do myślenia.
-Nie byłem z tobą całkowicie szczery- wyznał w końcu
-Co?- zdziwiłam się
-Zrobiłem coś podobnego..-powiedział po krótkiej chwili
-Co teraz będzie?- spytałam próbując przetrawić jakoś tą informację
-Nie wiem.. naprawdę nie wiem.. My sobie damy radę, ale prasa.. telewizja.. z tym będzie koszmar...
-Wiem- wyszeptałam siadając na brzegu łóżka
Po chwili do pokoju rozległo się pukanie.
-Proszę- powiedziałam słabo
Już po chwili próg pokoju przekroczył Zayn i usiadł obok mnie na łóżku
-Hazza, przepraszam- powiedział cicho
-To i tak nie miało sensu- powiedział podchodząc do okna- gdzie Niall?
-Nie wiem- powiedziałam cicho- mówił, że idzie się z kimś spotkać
-Powinien już tu być z powrotem- warknął Harry jakby to była moja wina
-Zadzwoń do niego- zaproponowałam
Harry odwrócił się od okna i popatrzył na mnie miną typu ,,Co ty nie powiesz?". Po chwili wyciągnął telefon i wykonał krótkie połączenie.
-Jest przed drzwiami- wyjaśnił nam- zaraz będzie
Jak na zawołanie do pokoju wpadł Niall.
-Już jestem- wydyszał
-To dobrze. Słyszałem, że od początku wiedziałeś o wszystkim- powiedział
-Zagroziła mi- mruknął bez zainteresowania Niall wskazując na mnie
-Zagroziła?- powtórzył Harry
-Tak, ale teraz to już nie ma większego znaczenia
-Czemu?- zdziwiłam się
-Bo już nie jesteśmy razem- powiedział siadając na podłodze
-Z kim?- spytali równocześnie Zayn i Harry
-Z Becky- wyjaśnił Niall spuszczając głowę
-Chodziłeś z Becky? Z MOJĄ BECKY?- wkurzył się Zayn
Popatrzyłam na niego morderczym wzrokiem.
-Przepraszam kochanie- uśmiechnął się czule i mnie pocałował na co Harry prychnął w naszą stronę.
-Z tego co powiedziałeś przed chwilą wcale nie byłeś lepszy- warknęłam patrząc prosto w zielone tęczówki Harrego
-No własnie- zawtórował Zayn- na nas jesteś wściekły, a sam nie byłeś lepszy- warknął
-Może powiesz nam, jaką ty skrywałeś przed nami tajemnice?- spytał Niall podnosząc wzrok na Harrego
Harry westchnął cicho.
-Będę ojcem
-CO?! - wykrzyknęliśmy wszyscy
-Carla, przepraszam- dodał znów odwracając wzrok
-I ty masz jeszcze czelność być zły na mnie i na Zayna?- warknęłam - kto to jest?
-Caroline
-Jaka?
-Flack
-Przecież ona jest... stara- warknęłam
-Nie przesadzaj
-W sumie to już nie ma żadnego znaczenia- mruknął Zayn przytulając mnie.
Miał rację. Od tego momentu wszystko już będzie wyglądać inaczej.




























Prima Aprilis xx