piątek, 28 czerwca 2013

EPILOG

Tak to już koniec tej historii. Pewnie jesteście ciekawe co wydarzyło się dalej.. Bardzo długo zastanawiałam się jak powinien wyglądać Epilog i tak naprawdę to nie wymyśliłam nic. Nie mam najmniejszego pomysłu co powinnam napisać, więc WITAJ IMPROWIZACJO ;D
Epilog dedykuję tym osobom, które o to prosiły: Ola i Miśka
A ze swojej strony dedykuję także go Ada Kras za to, że jesteś ;D

Dwa lata później
-Czy bierzesz tą oto kobietę za żonę?- rozbrzmiał się głos w całym kościele
-Tak- odpowiedział pan młody
-A ty? Czy bierzesz tego mężczyznę za męża?- spytał ksiądz zwracając się do panny młodej
-Tak, biorę- odpowiedziała
-Możesz pocałować żonę- powiedział ksiądz zwracając się do pana młodego chwilę po założeniu obrączek.
Para młoda pocałowała się na oczach wszystkich gości, a chwilę później opuścili kościół.
-Pięknie razem wyglądają- powiedziałam patrząc na Eleanor i Louisa zmierzajacych do wyjścia.
-Masz rację- zaśmiał się Harry- może kiedyś to my będziemy na ich miejscu
-Może- zaśmiałam się
-Chciałabyś?- spytał
-Może- powiedziałam to samo kolejny raz
Teraz mieliśmy się wszyscy udać na wesele. Przez cały czas dzwięczały mi głowie słowa Harrego. ,,Może kiedyś to my będziemy na ich miejscu". Sugerował coś? Wątpie. Po prostu pewnie powiedział akurat to co pomyślał i to tyle, a ja teraz zaprzątam sobie głowę tym, co on powiedział przez przypadek, zupełnie nieświadomie.
Dojazd na miejsce zajmował prawie pietnaście minut. W samochodzie prawie ze sobą nie rozmawialiśmy, każde zatopione w własnych myślach. Moje myśli już dawno odbiegły od słów Harrego. Stwierdziłam, że Harry zwyczajnie chciał sprawdzić moją reakcję. Teraz zastanawiałam się nad moim życiem i tym wszytskim, co wydarzyło się w ciągu tych dwóch lat. Nadal mieszkałam z dziadkami. Rodzice o dziwo pogodzili się, ale nie kontaktowali się ze mną w ogóle. Zupełnie inna była sytuacja z Liamem. Do niego rodzice dzwonili niemalże codziennie. Co było powodem? Sława? Miłość do pierworodnego? Nie wiem. Zawsze faworyzowali Liama, ale teraz to już nie miało najmniejszego znaczenia. Byłam szczęśliwa w domu dziadków, gdzie zawsze znajdowałam schronienie.
Sarah i Adam postanowili ze sobą zamieszkać. Może to faktycznie jest prawdziwa miłość? Nie mi to określać, ale wyglądali na naprawdę zakochanych. Byli już ze sobą trzy lata, czyli o dwa miesiące dłużej niż ja z Harrym. Nasze stosunki się jednak nie poprawiły. Nadal były bardzo chłodne, mimo szczerych chęci zmienienia ich.
Lukas natomiast nadal był singlem. Może to i dobrze? Dziewczyny były by gotowe dla niego zrobić niemalże wszystko. W ciągu tych dwóch lat bardzo się zmienił z wyglądu i charakteru. Miałam wrażenie, że czeka na tą jedyną, a może mi się tylko tak wydaje? Można się było po nim spodziewać wszystkiego.
Becky i Zayn półtora roku temu postanowili zostać tylko i wyłącznie przyjaciółmi, ale nie udało się im to. Teraz znowu byli w związku. Podobno stara miłość nie rdzewieje. Natomiast Eleanor i Louis stanęli na ślubnym kobiercu. Widziałam, że był to dobry wybór. Z nikim innym nie byli by tak szczęśliwy jak ze sobą.
-Carla, dojechaliśmy- usłyszałam obok siebie. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że nadal jestem w samochodzie z Harrym
-Świetnie- powiedziałam patrząc przez okno i otwierając drzwi by wysiąść
-Jesteś jakaś nieobecna- stwierdził po chwili Harry
-Nie prawda- zaśmiałam się
-Chcesz się kłócić?- wyszeptał mi Harry do ucha i złożył delikatny pocałunek na moich ustach
-Chcę- odpowiedziałam odwzajemniając pocałunek
-Para młoda nadjeżdża!- usłyszeliśmy co zmusiło nas to odsunięcia się od siebie.
-Potem dokończymy- wymruczał Harry
-Jak się nie upijesz- powiedziałam
-Będzie większa zabawa- zaśmiał się
-Taa jasne- skomentowałam
-Założysz się?- spytał
-Nie- powiedziałam kończąc tym rozmowę
Weszliśmy do lokalu, a wszystko potoczyło się zwyczajnym rytmem. Godzinę później tańczyłam z Harrym na środku parkietu wraz z Liamem, Danielle, Louisem, Eleanor, Niallem, Zaynem, Becky i...
 dziewczyną Nialla.

Kolejne dwie godziny później
Na sali zapanowała cisza, wszyscy wrócili na swoje miejsca, a Louis z Eleanor stanęli na środku sali.
-Chcielibyśmy wam coś powiedzieć- zaczął Louis
-Właśnie- włączyła się Eleanor- bardzo chcieliśmy podziękować Wam za przybycie..
-Ale także chcielibyśmy was poinformować, że to nie tylko my świętujemy...- dodał Louis
-Jest ktoś jeszcze- powiedziała Eleanor- Harry zapraszamy na środek...
Na około rozległy się oklaski, a Harry, który siedział obok mnie, nagle wstał, nawet na mnie nie patrząc i ruszył na środek sali. Eleanor oddała mu mikrofon i wszystko ucichło, bo wszyscy chcieli wiedzieć co ma do powiedzenia.
-Na początku chciałbym złożyć gratulacje młodej parze. Dobrze wybrałeś Louis- dodał- chciałem także podziękować Wam za pomoc w tym wszystkim... Sam nie dałbym rady...
Harry na chwilę umilknął po czym kontynuował:
-Czas przejść sedna sprawy- zaśmiał się nerwowo spoglądając na mnie.
Rozejrzałam się w około. Niall, Louis, Eleanor, Zayn, Becky, Liam i Danielle.. wszyscy spoglądali na mnie.
Nagle Harry znalazł się przy mnie i ku mojemu przerażeniu, uklęknął i wziął głęboki oddech.
To nie dzieje się naprawdę.. to nie może być prawda- powtarzałam sobie, jednak nadaremnie. Wpatrywałam się w Harrego nie wiedząc jak powinnam się zachować.
-Wyjdziesz za mnie?- usłyszałam jego ciche pytanie, w którym można było śmiało dostrzec, że boi się odpowiedzi.
Popatrzyłam na niego z jeszcze większym przerażeniem, co on w momencie dostrzegł i się chyba wystraszył, bo szybko dodał:
-Nie musisz odpowiadać teraz.. mogę poczekać...
-Ale...- zaczęłam- ale.. ja się zgadzam- wydusiłam z siebie
-Naprawdę?- chłopak prawie krzyknął i wziął mnie na ręce i zaczął nosić po całej sali
-Harry puść mnie- zaczęłam krzyczeć jednocześnie się śmiejąc wśród ogólnych oklasków i gratulacji
-Żenię się!- wykrzyknął i włożył mi pierścionek na palec.
-Głuptas- zaśmiałam się
Harry spoważniał i pogładził mnie delikatnie po policzku.
-Kocham Cię wiesz?
- Domyślam się- zaśmiałam się całując go w namiętnie w usta.
____________________
Znowu w swoje urodziny kończę bloga.. Dziwne, że znowu tak się to złożyło.
Epilog wyszedł według mnie banalnie, ale obiecałam, że będzie dobre zakończenie więc jest ;D
50 rozdziałów i Epilog... -> 1 równy rok ;D
Zgodnie z obietnicą mam Wam dać link do mojego NOWEGO BLOGA, gdzie czeka na Was prolog i I rozdział ---> http://givemelovelikeneverbefore1.blogspot.com/
Sama nie wiem co tu jeszcze napisać...
Życzę Wam udanych wakacji !
Marcela.

piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział 50

Jakby nie liczyć Epilogu jest to już ostatni rozdział
Proszę KAŻDĄ osobę o skomentowanie... Chociaż raz zróbcie to dla mnie <3


Kolejny dzień zaczął się dla mnie bardzo wcześnie. Wstałam ponad godzinę przed budzikiem i w sumie nie wiedziałam co powinnam robić. Dużo myślałam o dzisiejszym wyjeździe z Harrym. Nie wiedziałam gdzie chce mnie zabrać, a co najśmieszniejsze, nie miałam też żadnego pomysłu co to mogło być. Za tym z kolei szedł kolejny problem: nie wiedziałam jak powinnam się ubrać. Bardziej wygodnie czy może elegancko? Był to dla mnie zawsze odwieczny problem, którego nie mogłam pozbyć się do czasu, kiedy dowiedziałam się gdzie konkretnie idę. Teraz było podobnie tylko, że nie zapowiadało się, że dowiem się przed wyjazdem. W końcu postanowiłam zadzwonić do Harrego i go o to zapytać. Nadzieje, na to, że mi powie, były bardzo małe, a ja nie znosiłam nie wiedzieć co się dzieje, sądzę jednak, że mógłby mi pomóc co do wyboru ubrania.
-Tak?- spytał Harry odbierając komórkę
-Hej- przywitałam się
-Nie Carla, nie powiem ci gdzie cię zabieram...- powiedział na wstępie
-Nie po to dzwonię- zaśmiałam się
-Nie?- zdziwiła się
-Nie. Chcę tylko dowiedzieć się jedną jedyną rzecz...
-Wiedziałem- zaśmiał się- co to takiego?
-Jak mam się ubrać?- spytałam
-W jakim sensie?- zdziwił się. Jasne było dla niego, że nie pytam konkretnie, które ubrania mam ubrać
-W sensie bardziej na sportowo czy elegancko?
-Nie wiem.. Jak chcesz..Raczej elegancko..
-Dobra, dzięki ubiorę sukienkę - powiedziałam i już miałam się wyłączyć, kiedy Harry rzucił jeszcze krótkie ,,zaczekaj"
-No?
-Kocham cię- powiedział
-Ja ciebie też. Do zobaczenia
Rozłączyłam się i wróciłam do przygotowania się na spotkanie z moim chłopakiem. Otworzyłam szafę i zaczęłam ją przegrzebywać w nadziei na znalezienie jakieś odpowiedniej rzeczy. W końcu w ręce dosłownie wpadła mi sukienka, w której bardzo dawno już nigdzie nie byłam. Prawdę mówiąc zapomniałam już o niej. Najpierw należało sprawdzić, czy mam ją jeszcze dobrą. Ku mojemu zdumieniu leżała na mnie jak ulał.
Zrobiłam staranny makijaż, a włosy rozpuściłam. Niedługo później do drzwi zadzwonił dzwonek, co oznaczało, że Harry stoi teraz pod drzwiami. Podziękowałam losowi, że wyrobiłam się na czas i zeszłam otworzyć drzwi zabierając po drodze torebkę.
-Wychodzę!- krzyknęłam do babci i otworzyłam drzwi
-Ładnie wyglądasz- powiedział na mój widok Harry niemalże nie spuszczając ze mnie wzroku
-Dzięki- powiedziałam- ty też niczego sobie
Harry zaśmiał się na moje słowa i otworzył mi drzwi do samochodu. Chwilę potem ruszyliśmy zostawiając za sobą dom dziadków.
-Nie musisz być z chłopakami?- spytałam
-Teoretycznie tak, ale praktycznie zrobiłem sobie wolne
-A macie dziś coś szczególnego?- spytałam
-W sumie to nic. Ani prób, ani koncertu.. Mamy cały dzień dla siebie
-Co będziemy robić?- spytałam
-Zobaczysz na miejscu- powiedział
-No dobra- powiedziałam
Przypomniałam sobie zupełnie podobną sytuację i również z Harrym. Także nie chciał mi powiedzieć, gdzie mnie zabiera, a potem okazało się to miłą niespodzianką. Sądząc po jego pomysłach, dziś będzie identycznie. W ogóle bez sensu było pytać i tak by nic nie powiedział.
Prawie całą drogę spędziliśmy na rozmowie o występach, zespole, próbach, chłopakach, no i o mojej szkole. Harry wypytywał o Davida, co mnie dosyć zaskoczyło. W końcu padło też pytanie o Adama i Sarah, ale nie miałam mu nic do powiedzenia w tej sprawie.
-Czyli praktycznie nie masz z nimi kontaktu, oprócz szkoły?- spytał zaskoczony
-No- potwierdziłam
-Ale Adam to był twój chłopak, a wcześniej przyjaciel, a z Sarah też się przyjaźniłaś...
-Jak widać to nie była prawdziwa przyjaźń- powiedziałam
-Nie możliwe. A Lukas? Przecież to brata Sarah, też się z nim przyjaźnisz...
-No z Lukasem nadal się przyjaźnię, ale z Sarah i Adamem przyjaźń umarła- podsumowałam- dobra zmiana tematu
-Dobra- zgodził się- przeszedłbym się na koncert- stwierdził
-Ja też- zgodziłam się z jego słowami
-A na co?- spytał
-Sama nie wiem... Linkin Park, albo Green Day...
-Będą za niedługo w Anglii- powiedział Harry
-Wiem właśnie- zaśmiałam się
-Załatwię bilety i cię zabiorę na koncert, co ty na to?- spytał
-Czym sobie na to zasłużyłam?- spytałam
-Tym, że jesteś- powiedział, a na nasze spojrzenia się spotkały
Było to słodkie z jego strony. Swoją drogą byłam ciekawa ile jeszcze pojedziemy, bo bolały mnie już nogi, ale wolałam o to nie pytać Harrego. On jakby czytając moje myśli oznajmił, że za niedługo będziemy na miejscu.
Po dziesięciu minutach Harry zaparkował po jakimś domem.
-Jesteśmy na miejscu- oznajmił
-Na miejscu czyli gdzie?- spytałam rozglądając się wokoło
-Dobra, to teraz mogę ci powiedzieć- zaśmiał się
-No?
-A więc Carla. Jesteśmy już ze sobą ponad pół roku i chciałbym przedstawić cię mojej rodzinie, bo jakoś dotychczas nigdy nie było okazji. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko?- spytał
Na te słowa uśmiechnęłam się i wtuliłam się w Harrego.
-Ciesze się, że w końcu się zdecydowałeś- powiedziałam z uśmiechem
-Czyli chciałaś ich poznać?- zdziwił się
-Jasne. Zastanawiałam się czemu tyle zwlekasz- zaśmiałam się
Harry chciał coś odpowiedzieć, ale nie zdążył, bo w tym momencie drzwi się otworzyły i pojawiła się w nich jakaś kobieta. Z zdjęć i filmików, które znalazłam w internecie, wiedziałam, że to mama Harrego.
Harry w momencie objął mnie ramieniem i poprowadził w tamtym kierunku.
-Mamo to jest właśnie Carla. Siostra Liama i moja dziewczyna- powiedział
-Nareszcie mogę cię poznać- powiedziała i mnie przytuliła- wejdźcie proszę do środka
Kiedy tylko przekroczyliśmy próg momentalnie w zasięgu wzroku pojawiła się jakaś dziewczyna.
-To Gemma, moja siostra,a  to Carla- przedstawił nas Harry
Poznałam jeszcze ojczyma Harrego i kilka jego kuzynek, które przyjechały do nich w odwiedziny.
-Zapraszam do stołu- powiedziała mama Harrego po tym jak już wszystkich poznałam
Usiedliśmy przy wspólnym stole i momentalnie zaczęły się pytania. Musiałam na wszystkie odpowiadać. Dotyczyły one moich planów na przyszłość, zainteresowań, a nawet...rodziców. Był to dla mnie dość uciążliwy temat. Harry zmieniał temat jak tylko mógł, ale nie dawało to żadnego skutku bo chwilę potem już ktoś zaczynał swoją tyradę pytań od nowa.
Nie miałam im tego za złe. Chcieli mnie poznać, nie ze względu na mnie, ale sprawdzić czy jestem odpowiednią dziewczyna dla Harrego. Byli jego rodziną  i był to w pewnym sensie ich obowiązek.
Obiad minął bardzo szybko. Kiedy zjedliśmy mama Harrego spytała czy mogę jej pomóc pozmywać. Wiedziałam, że prawdziwym powodem jest próba mnie poznania, więc zgodziłam się od razu i zaczęłam sprzątać ze stołu.
-Pomogę wam- powiedział momentalnie Harry
-Nie- zaprotestowała jego mama- my sobie damy radę same. Prawda Carla?
-Jasne, że tak- odpowiedziałam z uśmiechem, patrząc na Harrego z lekkim przerażeniem
-Spokojnie- wyszeptał mi do ucha i musnął delikatnie moje usta
Harry wyszedł, a my zostałyśmy same.
-No więc..- zaczęła- w sumie to mówiliście już mniej więcej jak się poznaliście, ale nie wiem nawet po jakim czasie zostaliście parą..
-Sama nie wiem.. Po trzech tygodniach chyba- powiedziałam zastanawiając się
-A od razu chciałaś z nim być?
-W sumie to nie- powiedziałam zgodnie z prawdą zastanawiając się czy dobrze robię- zaiskrzyło trochę później- dodałam
-A twoi rodzice, jak zareagowali na wasz związek?- spytała, ale widząc moją minę szybko dodała- jak nie chcesz to nie musisz odpowiadać
-W sumie to dobrze. Lubią Harrego- powiedziałam mając nadzieję, że nie zada już więcej pytań na temat moich rodziców
-Swoją drogą dawno u nas Liama nie było- powiedziała- ostatnio byli tutaj całym zespołem jakieś pół roku temu...  Przepraszam, że cię w ogóle tak wypytuje, ale chciałabym cię lepiej poznać- dodała
-Nic nie szkodzi- powiedziałam z uśmiechem
-Wróciłem!- wykrzyknął nagle Harry wchodząc do kuchni
-Widzimy- zaśmiała się jego mama
-No to jak już skończyłyście, zabieram Carlę na spacer po okolicy- oznajmił
-Nie wróćcie zbyt późno-powiedziała jeszcze mama Harrego
-I jak było?- spytał kiedy byliśmy już poza zasięgiem jej słuchu
-Dobrze- powiedziałam uśmiechając się- masz fajną mamę
-Słuchaj- powiedział stając na przeciwko mnie- przepraszam za ich pytania o twoich rodziców. Po prostu oni nie wiedzą jaka jest sytuacja i...
-Nic się przecież nie stało- przerwałam mu
-Na pewno?
-Jasne. Prędzej czy później i tak się o tym dowiedzą- powiedziałam
-Będą musieli.. Dobra, ale teraz zabieram cię w specjalne miejsce...
-Gdzie?- spytałam
-To niespodzianka- wymruczał mi do ucha, po czym złożył delikatny pocałunek na moich ustach
-Kolejna?- zdziwiłam się
-Kocham cię zaskakiwać- powiedział
Minęło może dziesięć minut zanim doszliśmy do celu. Staliśmy teraz na samym środku sporej polany.
-Harry gdzie jesteśmy?- spytałam
Harry bez słowa wyjął z plecaka jakąś paczuszkę. Dopiero po dłuższym przyjrzeniu się zdałam sobie sprawę co to jest.
-Co ty na to?-spytał wyciągając marker
-Lampion szczęścia?- zdziwiłam się

-Napiszę ci coś- powiedział siadając na trawie i bazgrząc coś po nim markerem- teraz ty- powiedział wskazując mi drugą stronę
-Co napisałeś?- spytałam chcąc go odwrócić, ale Harry cały czas go trzymał
-Zobaczysz później- uśmiechnął się
Nie wiedziałam co powinnam na nim napisać. Musiałam się chwilę zastanowić by w ogóle cokolwiek wymyślić. W końcu zdecydowałam się na krótki

Carla: I’m longing to be lost in you
Harry: Don’t look back you’re safe now, unlock your heart

Chwile później lampion  wzbił się w górę i odleciał tylko w jemu znanym kierunku, zabierając ze sobą cząstkę nas.
______________________________________
To już dziś.. Ten długo wyczekiwany dzień..
Sama nie wierzę jak to się stało, że tak szybko minął ten czas...
Co powinnam napisać? Nie wiem. Kiedyś miałam mnóstwo pomysłów, a dziś tylko pustkę w głowie...
Może to wina temperatury panującej w moim pokoju?
Na podziękowanie przyjdzie jeszcze czas. Za tydzień dodam też link do nowego bloga. 

A może taki standard: jak podoba Wam się ten ostatni rozdział?
Ada Kras pewnie dla Ciebie znów za słodki <3

W aktualnej chwili jak patrzę na ankietę, wychodzi, że bloga czyta 271 osób..
Prawdę mówiąc nie wierzę w to..
Jednak proszę o KOMENTARZ OD KAŻDEJ OSOBY KTÓRA PRZECZYTAŁA TEN ROZDZIAŁ, chcę wiedzieć ile Was dotrwało do samego końca <3



piątek, 14 czerwca 2013

Rozdział 49

Następny dzień miałam cały dzień spędzić z Harrym. Musieliśmy odrobić cały ten czas, kiedy byliśmy od siebie tak daleko. Bardzo wtedy za nim tęskniłam więc teraz mogłam się nim nacieszyć do woli. Rano chłopacy mieli jakieś spotkanie w studio, na które też mogłam przyjść. Był to pierwszy raz tego dnia, kiedy zobaczyłam Harrego. Chłopacy pojechali razem, a ja dołączyłam do nich już pod sam koniec spotkania. Podobało mi się jak oczy Harrego rozbłysły na mój widok. Jego uśmiech był zniewalający. Dziwne, że nie zauważyłam tego pierwszego dnia jak się spotkaliśmy, ale w sumie to było dosyć trudne. Czekałam na nich nie całe dwadzieścia minut. Kiedy wyszli od razu skierowali się w moją stronę. Przywitałam się z każdym z nich po czym Louis popatrzył na mnie badawczo.
-Co?- zdziwiłam się
-Coś tym mu zrobiła?- spytał wskazując na Harrego
-Nic- powiedziałam zastanawiając się o co chodzi - a co?
-Od wczorajszego poranka kiedy wpadł do domu żeby wziąć prysznic i zjeść śniadanie, nie możemy z nim wytrzymać- powiedział poważnym tonem
-A to czemu?- spytałam, chociaż podejrzewałam jaką dostanę odpowiedz
-Jest taki szczęśliwy, że mam go dość
-Szczęśliwy? To chyba dobrze- zaśmiałam się
-Ja tylko mówię, ze ten nagły przypływ u niego dobrego humoru to twoja wina- zaśmiał się Louis
-Śpiewa pod prysznicem- powiedział Niall
-Dzisiaj zrobił nam śniadanie- dodał Liam
-A wczoraj obiad- uzupełnił Zayn
-No bardzo śmieszne- zaśmiał się Harry- ale macie rację to sprawka Carli
-A najśmieszniejsze jest to- powiedział Louis- że wszystko zmieniło się po tym jak wyszliście wtedy z tego klubu. Co wy robiliście?
-Nic- powiedziałam z miną niewiniątka, jednak rumieniec który zagościł na mojej twarzy ewidentnie mnie zdradził
-Ta jasne!- wykrzyknął Louis wskazując na moją twarz- zaczerwieniłaś się
-Nie prawda- zaprzeczyłam chociaż było to bezsensowne posuniecie
-Mówiłem, ze z sobą spali- powiedział Niall z triumfem na twarzy
-Tak?- spytali jednocześnie Louis i Zayn patrząc na mnie wyczekująco
-Dajcie już jej spokój- stanął w mojej obronie Harry
Spojrzałam na niego z wdzięcznością, bo dziwnie odpowiadało by mi się na te pytania w obecności mojego brata, który dziwnym trafem, w ogóle się nie odzywał.
-I tak wiemy swoje- podsumował Louis
-Dobra my się zbieramy- powiedział Harry obejmując mnie ramieniem
-Gdzie idziecie?- spytał nagle Liam
-Do kina- odpowiedział Harry
-Możemy iść z wami?- spytał Niall
Harry spojrzał na niego niezbyt przyjaźnie na co ja się zaśmiałam
-Jasne- powiedziałam chociaż też nie podobał mi się zbytnio ten pomysł
-Żartowałem- oznajmił Niall patrząc na Harrego z rozbawieniem
-Carla mogę z tobą porozmawiać?- spytał Liam- zajmę ci tylko pięć minut
-Pewnie- zgodziłam się i odeszliśmy na bok
-Spałaś z nim?- spytał kiedy byliśmy już poza zasięgiem słuchu
-Tak- powiedziałam
-Nie żałujesz tego?- spytał
-Nie- powiedziałam uśmiechając się
-Jesteś moją siostrą więc..- zaczął tłumaczyć się Liam
-Spokojnie- zaśmiałam się- wiem, martwisz się o mnie. Nie bój się wszystko jest dobrze.
-Po prostu nie chciałbym by cię zranił...
-Kocham cię braciszku- powiedziałam przytulając Liama.
-Ja ciebie też- odpowiedział chociaż był ewidentnie zdziwiony moim zachowaniem
Chwilę później wyszliśmy z Harrym przed studio i skierowaliśmy się do kina, które było w pobliżu. Po drodze natknęliśmy się na kilka fanek, które zaczęły prosić Harrego o zdjęcie i autograf.
-Przepraszam Was ale nie mam czasu- powiedział
Harry zawsze kiedy nadawała się okazja dawał fanką autografy, ale czasami tracił do nich cierpliwość, kiedy potrafiły nachodzić ich w środku w nocy w domu, albo chodzić za nim krok w krok.
-Harry prosimy!- zaczęły zawodzić
-Harry poczekam- powiedziałam w końcu, chociaż takie sytuacje bardzo mnie męczyły. Nigdy nie mogliśmy nawet porozmawiać normalnie, bo wszędzie były jego fanki.
-Mieliśmy iść do kina- powiedział
-Jak się pośpieszysz to zdążymy na film- zaśmiałam się
Nagle jakaś dziewczyna przedarła się przez tłum i podeszła do nas. Zignorowała zupełnie Harrego podchodząc do mnie i mocno mnie przytulając. Popatrzyłam zaskoczona na Harrego, który był tym faktem równie zdziwiony co ja. Po chwili dziewczyna odsunęła się ode mnie i szeroko uśmiechnęła.
-Dziękuję- powiedziała i odeszła
Nie wiedziałam jak powinnam zareagować. Tylko raz byłam w podobnej sytuacji, kilka miesięcy temu, ale teraz byłam równie zaskoczona co wtedy.
Zanim udało nam się wydostać z tłumu fanek minęło z  dobre pół godziny. Na szczęście mieliśmy jeszcze piętnaście minut do rozpoczęcia się filmu, więc poszliśmy prosto do kina. Kupiliśmy jeszcze popcorn i colę i weszliśmy na salę, która prawie cała była zapełniona, co było dla mnie kolejnym zaskoczeniem tego dnia.
Film nie był jakiś niesamowicie ciekawy. Widziałam lepsze produkcje, ale ten też nie był najgorszy, tylko kończył się banalnie: ślubem. A może właśnie tak powinna się kończyć każda szczęśliwa historia? Z drugiej strony jednak jest ślub i co dalej? Śluby zazwyczaj są piękne, ale nikt nie zauważa już tego życia po nim. Nie raz zdarzają się rozwody już po kilku miesiącach, ale o tym już nikt nie mówił.
-Carla żyjesz?- wyrwał mnie z zamyślenia Harry
-Jasne- powiedziałam- mówiłeś coś?
-Mówiłem, że zabieram cię na kolację
-Kolację?-zdziwiłam się- fajnie. Gdzie idziemy?
-Chamberlain's Restaurant- powiedział
-Gdzie to jest?- spytałam bo pierwszy raz słyszałam o takiej restauracji
-Nie daleko- powiedział z uśmiechem przytulając mnie- mówiłem ci już, że Cię kocham?
-Sama nie wiem...- udałam, że się zastanawiam
Harry na to tylko się zaśmiał i mnie pocałował.
Poszliśmy do dosyć eleganckiej restauracji, w której każde z nas zamówiło coś dla siebie. Dużo rozmawialiśmy o naszych planach na przyszłość i marzeniach. Niesamowite, że minęło już tyle czasu. Jesteśmy ze sobą od lipca, a już jest koniec lutego. Cieszyłam się, że go poznałam.
-Zimno ci?- spytał Harry kiedy wyszliśmy już z restauracji
-Nie- powiedziałam szybko
-Na pewno?
-Tak- zaśmiałam się - która godzina?
-Za godzinę będzie północ- oznajmił Harry
-Szybko minął ten dzień- powiedziałam
-Taak. Co jutro będziemy robić?- spytał
-A co masz wolny dzień?- zdziwiłam się
-Nie, ale mogę mieć.
-Nie chcę byś z mojego powodu olewał zespół- powiedziałam
-Wcale nie olewam. Zabiorę cię jutro w specjalne miejsce, które wiele dla mnie znaczy..
-Gdzie?-spytałam
-Zobaczysz jutro. Bądź gotowa o dziesiątej.
Harry nie chciał powiedzieć mi gdzie mnie zabierze, a ja nie wnikałam już dłużej. Chłopak odprowadził mnie do domu i tam się pożegnaliśmy. Już jutro miałam się dowiedzieć co to będzie za miejsce.
_____________________________
Jak już pewnie zauważyłyście, pojawiła się nowa zakładka: SPAM ;d
Kinss: Niestety wszystko kiedyś dobiega końca... Ale przecież za niedługo rozpocznę nowy blog, więc nie jest tak źle ;D
14 dni do zakończenia tego bloga, 14 dni do rozpoczęcia nowego ;D 


piątek, 7 czerwca 2013

Rozdział 48

Poczułam jak ktoś odgarnia mi włosy z czoła. Mimo, że się już obudziłam, to nadal nie otwierałam oczu. Byłam ciekawa co się teraz stanie. Leżałam na torsie Harrego zupełnie naga, więc nie mogłam wstać, bo to by spowodowało, że nie miałabym się czym okryć. Jak na razie wolałam żeby pozostało tak jak jest teraz. Nagle Harry zaczął składać delikatne pocałunki na moich ramionach. Nie byłam wstanie już dłużej udawać. Otworzyłam oczy spojrzałam wprost w jego zielone oczy.
-Cześć kochanie- powiedział to tak słodko, że uśmiechnęłam się mimowolnie.
Nie wiedziałam za bardzo jak powinnam się zachować. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji. Harry najwyraźniej dostrzegł moje zmieszanie, bo momentalnie mnie przytulił.
-Jak się spało?- zapytał
-Dobrze- powiedziała po chwili nawet na niego nie patrząc
-Pamiętasz coś z wczoraj?- spytał
Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Z jednej strony mogłam oczywiście powiedzieć prawdę, przecież byłam niemalże całkowicie trzeźwa, ale z drugiej strony wyszłoby wtedy, że poszłam z  nim do łóżka całkowicie świadoma. Pogodziliśmy się nie całe pół godziny wcześniej. W końcu udzieliłam mu odpowiedzi, jednak tak szybko, że sądząc po jego wyrazie twarzy, raczej nie zrozumiał.
-Możesz powtórzyć?- spytał
-Pamiętam- powiedziałam cicho
-Ciesze się- powiedział uśmiechając się- bałem się, że nic nie będziesz pamiętać
-Dlaczego?- spytałam
-Bo nie wiedziałem dokładnie ile wczoraj wypiłaś- powiedział- jak wrażenia?
Popatrzyłam na niego kolejny już raz tego poranka nie wiedząc co powiedzieć. Harry zaśmiał się na widok mojej miny i pocałował mnie delikatnie w usta.
-A więc jak?- spytał
-Co konkretnie chcesz bym ci powiedziała?- spytałam
-Żałujesz tego co się stało?- spytał Harry poważnym tonem
-Sama nie wiem- powiedziałam odsuwając się od niego i kładąc się na swoim miejscu
-Nie wiesz?- spytał
-Harry proszę cię- powiedziałam błagalnie żeby dał mi spokój
-Nie wierzysz mi- to nawet nie było pytanie, ale stwierdzenie- nie wierzysz mi, że nie całowałem się z tą laską celowo. Cały czas o tym myślisz- podsumował
-Nie prawda- zaprzeczyłam
-Prawda Carla, prawda. Nie daje ci to spokoju. Spędziliśmy razem noc, a ty nawet mi nie jesteś w stanie powiedzieć, czy tego żałujesz. Ale udowodnię ci, że mam rację
-Niby jak?- zdziwiłam się
-Zobaczysz
Harry wstał momentalnie z łóżka i zaczął biegać po pokoju w poszukiwaniu części swojej garderoby. Najzabawniejsze w tym wszystkim było to, że nie mógł znaleźć praktycznie niczego oprócz koszulki która była na krześle. W końcu stanął bezradny na przeciwko mnie. W ostatniej chwili powstrzymałam się by nie wybuchnąć śmiechem.
-Wyciągnij mi zieloną koszulkę z szafy- poleciłam mu- jest taka długa, prawie do kolan
Harry wykonał moją prośbę. Ubrałam ją i wyszłam z łóżka, żeby pomóc Harremu znaleźć ubrania.
-Z kolei ty chyba nie wiele pamiętasz z wczoraj- stwierdziłam wstając
-Czemu?- zdziwił się
Otworzyłam drzwi mojego pokoju i weszłam na schody, an których były pozostałe części garderoby Harrego.
-Zupełnie zapomniałem- zaśmiał się ubierajac się
Harry pocałował mnie jeszcze na pożegnanie i wybiegł z domu. Nie odpowiedział na żadne z moich pytań. Nie wiedziałam zatem co zamierza teraz zrobić.
Postanowiłam jednak się nie martwić. Odkąd go znałam zawsze miał dobre pomysły. Oprócz tego incydentu w klubie z swoją byłą, jeszcze nigdy mnie nie zawiódł. Poszłam wziąć prysznic i przebrać się w jakieś normalne ubrania. Potem włączyłam telewizor i zaczęłam przeglądać wszystkie kanały, jednak nigdzie nic nie znalazłam co nadawało by się do oglądania. W końcu zdecydowałam zadzwonić się do Becky, która momentalnie odebrała i oznajmiła, że będzie u mnie za pół godziny. Nie mogłam się wycofać, więc pozostawało mi posprzątać w domu. Po podłodze walały się jeszcze moje ubrania z poprzedniego dnia, a w pokoju miałam butelki po piwie.
Równo pół godziny później do drzwi zadzwoniła Becky. Pół biedy skończyłam z wstępnymi porządkami na czas.
-Czemu się tak szybko wczoraj zmyłaś?- spytała mnie u progu
Becky była wczoraj w klubie z Zaynem. Nic dziwnego, że zauważyła moją nieobecność  Wyszliśmy tylko na "dziesięć minut"..
-Bo poszliśmy z Harrym porozmawiać- powiedziałam cicho
-Tak? A wiesz, ze Zayn mi mówił, że Harry nie wrócił na noc?
-Tak?- zdziwiłam się- a to ci dopiero..
-Był z tobą?- spytała
-Tak- potwierdziłam
-I jak?
-Fajnie było- powiedziałam zgodnie z prawdą
-Doszło do czegoś między wami?- spytała
Popatrzyłam na nią z uśmiechem. Becky momentalnie pojęła o co chodzi.
-Dobry jest?- spytała
-Co to w ogóle za pytanie?- zaśmiałam się
Becky była u mnie jeszcze dwie godziny. Udało mi się w końcu zmienić temat, chociaż dziewczyna z niewiadomych przyczyn cały czas wracała do tematu Harrego. Nie zamierzałam jej mimo wszystko opowiadać o naszej wspólnej nocy więc zaczęłam wypytywać o Zayna.  Na szczęście w końcu odpuściła.
Wychodząc minęła się w drzwiach z Harrym. Trudno powiedzieć, kto z naszej trójki był bardziej zdziwiony tym faktem.
Harry wszedł do środka zamykając za sobą drzwi.
-Zjesz coś?- spytałam
-Nie, jadłem po drodze- odpowiedział
-Czemu tak nagle wyszedłeś?- spytałam siadając na przeciwko niego
-Mówiłem ci- powiedział z uśmiechem- teraz mi na pewno uwierzysz, że nie całowałem się z nią specjalnie
-Nie wracajmy już do tego tematu- poprosiłam
-Dzisiaj jeszcze musimy- powiedział- gdzie masz laptop?
-U góry, przyniosę- powiedziałam
-Nie, to ja idę z tobą- zaofiarował się
-Spoko- powiedziałam obojętnie
Kiedy doszliśmy Harry podłączył pendrive do laptopa. Patrzyłam z zainteresowaniem na to co robi chłopak. Byłam ciekawa co mi pokaże.
-Spójrz
Na ekranie wyświetlił się identyczny film, który pokazywał mi Louis.
-Widzisz?- spytał kiedy filmik dobiegł końca
-Harry ja go już wdziałam- powiedziałam cicho
-Kiedy?- zdziwił się
-Wczoraj w klubie pokazał mi go Louis...
-To dlatego tak szybko mi wybaczyłaś?- domyślił się
-Nie tylko dlatego- powiedziałam- ale dziękuję
-Za co?- zdziwił się
-Za to, że przez ten cały czas się o mnie starałeś. Chciałeś bym ci wybaczyła. Kocham cię
Na te słowa oczy Harrego rozbłysły, a na twarzy pojawił się uśmiech.
-Ja ciebie też- powiedział sekundę przed tym jak nasze usta złączyły się w pocałunku
_____________________
Hahaha taak jak pisałam poprzedni rozdział to sama płakałam niemalże ze śmiechu, pewnie temu tak to wyszło ;D
Już rozdział 48.... Zdumiewające jak to przeleciało...
Pamiętam jak zaczynałam tego bloga...
Dobra koniec rozmyślań ;D
Po prostu sama nie wiem co tu napisać...
OoO wiem !
Za 3 tygodnie zaczynam nowego bloga ;D

piątek, 31 maja 2013

Rozdział 47

2 tygodnie później
W mediach nie pojawiła się na szczęście żadna wzmianka o mnie i o Harrym. Znaczyło to jednoznacznie, że nikt się o tym nie dowiedział. Między nami nic się nie zmieniło. Harry próbował wielokrotnie się ze mną skontaktować, ale nie chciałam z nim rozmawiać. Za każdym razem, kiedy go unikałam, chwilę później zadawałam sobie pytanie: dlaczego? Przecież mogliśmy w końcu porozmawiać i ustalić mniej więcej na czym stoimy, a tak to tkwiliśmy w ciągłej niepewności. Z uśmiechem na ustach wspominałam nasze ostatnie spotkanie. Nie należało do najlepszych, ale kolejny raz zatraciłam się w jego pięknych zielonych oczach. Jak zawsze wszystko niestety zepsułam. 

*kilka dni wcześniej*
-Nawet na weekend nam nie odpuszczą- mruknął David niezbyt zadowolony
Nauczyciele właśnie zadali nam niesamowicie dużo zadań i referatów na zaledwie dwa dni wolnego, jakby tego było mało, to jeszcze mamy trzy trudne sprawdziany i masę kartkówek. W tym tygodniu nie mogliśmy sobie odpuścić, tak jak to bywało zazwyczaj. Te oceny były naprawdę bardzo ważne i nauczyciele zawsze je brali pod uwagę przy wystawianiu ocen końcowych. 
-Co zrobisz- powiedziałam przyglądając się swoim butom
Staliśmy właśnie pod szkołą po skończonych zajęciach. Byłam zmęczona tym dniem. Każdy od nas wymagał czegoś innego. Jak dla mnie wszystko to było bezsensowne. 
-To ja cię zostawiam. Porozmawiajcie sobie spokojnie- powiedział nagle David
-Co?- zdziwiłam się i podniosłam wzrok. Na przeciw mnie stał..Harry. 
-Hej- powiedział
-Co tu robisz?- spytałam 
-Chcę z tobą porozmawiać- powiedział szeptem
Widziałam jak dziewczyny przechodzące obok nas się odwróciły na te słowa. Nie chciałam plotek. 
-Masz dwadzieścia sekund- powiedziałam
-Liczyłem na dłuższą rozmowę..
-Piętnaście-powiedziałam
-Carla kocham cię i tego nie chciałem... Ja jej nie znam.. znaczy znam.. bo z nią  byłem.. ale dawno temu.. zanim cię poznałem.. no i ja tego nie chciałem.. ona.. sam nie wiem.. -powiedział na jednym wydechu
-Koniec czasu- powiedziałam niemiłosiernie 
-Carla weź przestań, proszę
-Idź już- poleciłam
-Ale.. co z naszym związkiem?
-Nie wiem- powiedziałam zgodnie z prawdą
Odeszłam zostawiając go samego.

*Teraz*
Wiedziałam, że źle zrobiłam, bo powinnam w końcu dać mu się wytłumaczyć. Powzięłam takie postanowienie, że przy najbliższej okazji dam tą długo wyczekiwaną szansę. Szłam dziś z znajomymi do klubu i miałam dziwne przeczucie, że moje nowe ,, postanowienie" spełni się właśnie tego wieczora.
Była już czwarta po południu więc musiałam zacząć się przygotowywać, bo moje włosy zawsze przestawały się układać jeśli potem robiłam wszystko na ostatnią chwilę. Dzisiaj miało być inaczej. Chciałam wyglądać jak najlepiej. Miałam takie przeczucie, że powinnam.
Ubrałam to:  i starannie zrobiłam makijaż. Włosy postanowiłam zostawić rozpuszczone, ale przedtem delikatnie je podkręciłam, aby nadać im lekkość.
-Carla wychodzisz gdzieś?- spytała babcia wchodząc do pokoju
-Tak, do klubu z znajomymi- powiedziałam
-Z Harrym?- spytała
-Nie
-A będzie tam?
-Nie wiem- powiedziałam zniecierpliwiona
Skąd ja miałam wiedzieć takie rzeczy? Kontaktowałam się z chłopakami, ale nie przedstawiali mi oni swoich planów od rana do wieczora. Wgłębi serca miałam nadzieję, że go tam spotkam.
-To z kim idziesz?- nie dawała za wygraną babcia
-Z Lukasem, jego dziewczyną, Davidem, Caroline, Bobem i Tomem
-Z Davidem? Znowu?
-Tak a co w tym złego?- zdziwiłam się
-Ciągle z nim gdzieś wychodzisz...
-Przyjaźnimy się- powiedziałam
-No niby tak... ale na pewno to jest przyjaźń?- zapytała
-Tak na pewno- utwierdziłam ją w przekonaniu
Pół godziny później pod dom zajechała taksówka, do której wsiadłam. W środku była już Caroline. Miałyśmy podjechać jeszcze po Tom'a i jechać już pod klub gdzie mieliśmy się spotkać z resztą, która dotarła na miejsce identycznie. Wychodząc z taksówki poczułam wibracje oznaczające, że dostałam sms. Ku mojemu zaskoczeniu był od Liama.
,,Czytałem przed chwilą na TT gdzie będziesz wieczorem. Też tutaj jesteśmy i BŁAGAM bądź miła dla Harrego. Wokoło mnóstwo fotoreporterów. Nie wiem co oni tu robią, chyba kogoś szukają.."
Uśmiechnęłam się czytając tą wiadomość. Szczęście się do mnie uśmiechnęło. Miałam dobry pomysł by dodać taki tweet. Fotoreporterzy nie byli tu ze względu na One Direction. Szukali pewnie czegoś innego, ale jeśli nie znaleźli by tego czego szukali wezmą każdy temat jaki znajdą więc nawet jakbym nie chciała musiałabym być dla Harrego miła.
Weszłam do klubu razem z całą paczką starając się nie rozglądać na boki. Nie mogło to wyglądać jakbym kogoś szukała. Cały mój plan zniszczyła Caroline, która nie wiedziała o naszym ,,konflikcie" z Harrym i nagle zaczęła mnie szturchać i pokazywać na stolik One Direction. Chcąc nie chcą zmuszona byłam do nich podejść. Przywitałam się z wszystkimi, nawet z Harrym całując go delikatnie w policzek.
Potem poszłam do naszego stolika, w którym siedziałam z znajomymi i rozsiałam się wygodnie.
-No chyba tak nie będziesz siedzieć- zaśmiał się David
Nie miałam wyboru. Zatańczyłam z nim kilka piosenek i szczerze mówiąc wspaniale bawiłam się w jego towarzystwie. Jednak nie było dane wrócić mi do stolika. Po Davidzie tańczyłam jeszcze z Tom'em, Lukasem i jakimś gościem którego nie znałam. Kiedy już miałam nadzieję, że pójdę usiąść choćby na chwilkę, podszedł do mnie Zayn.
-Zatańczymy?-zapytał
-Zayn jestem zmęczona, nie możemy za chwilę?
-Nie, proszę, tylko jedne taniec, muszę ci coś powiedzieć.
-Dobra- zgodziłam się- ale tylko jeden. Co się stało?
-Chciałem porozmawiać z tobą o Harrym...
-Coś się stało?- spytałam
-Tak. Znaczy w sumie chciałem ci tylko powiedzieć,  że to nie jego wina..
-Nie?- zdziwiłam się
-Nie. Ta laska się na niego rzuciła.. On był pijany. Zresztą ona też.. Nie odrzucaj go. kochacie się..
Zaśmiałam się na te słowa i podziękowałam za taniec bo piosenka się akurat skończyła. Cieszyłam się, że Zayn poprosił mnie akurat w momencie połowy, bo nie wiem do czego doszła by ta rozmowa, gdybym miała z nim tańczyć całe trzy minuty czy ileś.
Doszłam do stolika i zatopiłam swoje usta w drinku. Tak mi się chciało pić, że zasychało mi w ustach. Nie powinnam pić tak szybko, ale nie miałam wyboru.
-Cześć Carla- usłyszałam za sobą
-Hej- powiedziałam patrząc jak Louis sadowi się obok mnie
-Co u ciebie?- spytał
-Dobrze- mruknęłam nie odrywając ust od szklanego naczynia
-Chciałem z tobą porozmawiać..
-Ty też?- zdziwiłam się- pewnie o Harrym
-Zgadłaś- powiedział
-To mów- powiedziałam z obojętnością
-Wiem co powiedział ci Zayn. Nie stoję ani po twojej ani po Harrego stronie, ale muszę ci szczerze powiedzieć, że to prawda. On był bardzo zaskoczony. Ta laska się na niego rzuciła, a ty po prostu znalazłaś się w nieodpowiednim miejscu w nieodpowiednim czasie...
-Czemu mam wam wierzyć?- spytałam
-Udowodnię ci- powiedział wyciągając swój telefon i coś w nim szukając.
Po chwili dał mi go do ręki. Na wyświetlaczu ukazała się ta sama scena z urodzin Harrego. Tylko, że tym razem faktycznie było widać jak ta blondynka rzuca się na zdezorientowanego i całkowicie spitego chłopaka.
-Kto to robił?- spytałam
-Mój kumpel, dowiedzieliśmy się o tym nagraniu dopiero cztery dni temu...
-Aha- powiedziałam
-Carla proszę przemyśl wszystko. Nic nie będziemy mówić z Zaynem Harremu, że z tobą rozmawialiśmy, ani tego, że widziałaś ten filmik. Zrób co uważasz za słuszne- powiedział wstając i odchodząc
Zostałam sama z milionem myśli i rozterek. Co teraz?
Minęła kolejna godzina, w której nadal bawiłam się w najlepsze. Myśli o Harrym odłożyłam na drugi plan. Właśnie wracałam z parkietu z Davidem, kiedy podszedł do nas chwiejnym krokiem Harry.
-Proszę porozmawiajmy., Chcę ci wszystko wytłumaczyć- powiedział zwracając się do mnie
-Harry...- zaczęłam
-Proszę, bardzo mi na tym zależy. Dziesięć minut...
-Dobra- zgodziłam się
Wzięliśmy rzeczy i wyszliśmy z klubu. Na dworze nadal panował mróz. Harry ewidentnie był wstawiony, chociaż ja też pewnie sprawiałam takie wrażenie, ponieważ wychodząc z klubu potknęłam się o próg. Odeszliśmy kilka metrów od klubu, a Harry nagle zbliżył się do mnie i mnie pocałował. Automatycznie na niego odpowiedziałam przysuwając się bliżej chłopaka.
Kiedy się od siebie odsunęliśmy Harry uśmiechnął się do mnie.
-To gdzie rozmawiamy?- spytał
-Gdzie chcesz- powiedziałam z obojętnością jakby ten pocałunek nic dla mnie nie znaczył- możemy nawet tutaj
-Nie sądziłem, że zgodzisz się na rozmowę- wyznał
-Chcę w końcu raz porządnie to wszystko wyjaśnić- powiedziałam
-Uwierz mi proszę- zaczął prosić- nie byłem świadomy w ogóle tego co się stało..Gdybym mógł cofnąć czas...
-Ale nie możesz- powiedziałam- zraniłeś mnie
-Mam nadzieję, że mi to kiedyś wybaczysz, kocham cię
-Przestań- powiedziałam sucho
-Ale ja nie kłamię
-Zawsze całujesz się z swoimi byłymi na imprezach?- spytałam
-Nie mów tak- powiedział dobitnie
-A jaką mam pewność, że chcesz, żebym ci wybaczyła, bo ci na mnie zależy a nie dlatego, że nie chcesz by ktoś się o tym dowiedział?- spytałam
-Nie mogę ci tego udowodnić, ale mam nadzieję, że mi zaufasz...
Patrzyłam przez chwilę na niego. Zastanawiałam się czy zaryzykować. Kochałam go..
-Możemy spróbować- powiedziałam chociaż sama nie byłam pewna tej decyzji
Momentalnie na twarzy Harrego zawitała ulga. Ponownie się przybliżył i złożył na moich ustach namiętny pocałunek. Po chwili poczułam jak jego ręce błądzą najpierw pod moją kurtką by po chwili znaleźć się pod moją bluzką. Mimowolni uśmiechnęłam się.
-Może wpadniesz dziś do mnie na noc?- zapytał nagle
-Chyba jednak lepiej u mnie- powiedziałam
-A co? Nie ma nikogo?- spytał
-Bingo- zaśmiałam się. Dziadkowie pojechali na weekend.
-Zamówię taksówkę- wymruczał
Po dziesięciu minutach czekania przyjechała po nas taksówka. Usiedliśmy z tyłu, jednak jak najdalej od siebie. Nie chcieliśmy plotek. Kiedy w końcu dojechaliśmy, a taksówka zniknęła nam z oczu, podeszliśmy do drzwi, a ja wsadziłam klucz w zamek i przekręciłam wpuszczając  Harrego do środka. Ledwo ponownie zakluczyłam drzwi, a Harry przywarł mnie do ściany.
-I co teraz zrobisz?- spytał
-A jak myślisz?- spytałam wpijając się zachłannie w jego usta
-Mogłem się tego spodziewać- zaśmiał się wsuwając swoje ręce ponownie pod moją bluzkę

Dobra teoretycznie jeszcze nie tu, ale za chwilę miałam umieścić notkę typu ,,+18 nie chcesz nie czytaj" ale biorąc pod uwagę, że mi to nie wyszło róbcie co chcecie ;D

Harry powoli zaczął rozpinać moją bluzkę nie odrywając swoich ust od moich przez co miał utrudnione zadanie. Jednak, szybko się z nią uporał i chciał rozpiąć mi stanik, ale momentalnie się od niego odsunęłam.
-Proszę- szepnął
-Nie- powiedziałam dobitnie i poszłam w kierunku schodów zostawiając osłupiałego chłopaka w przedpokoju. W połowie odwróciłam się i posłałam mu zalotny uśmiech, co go momentalnie ośmieliło  i w jednej chwili znalazł się przy mnie. Jeszcze za nim doszliśmy do pokoju, pozbyliśmy się już ponad połowy ubrań.
Opadłam razem z Harrym na łóżko.  Zaczął dokładnie pieścić moje nagie ciało i składać na poszczególnych jego partiach pocałunki. W jednej chwili przerwał i popatrzył mi prosto w oczy.
-Coś się stało?- spytałam
-Na pewno tego chcesz?- spytał
-A ty?- spytałam- Chcesz?
-Tak, ale tu mowa o Tobie..
-Zróbmy to- powiedziałam składając pocałunek na jego ustach
Harry przywarł do mojego ciała, a ja cicho jęknęłam. Zaczął powoli pieścić każdy jego zakątek doprowadzając mnie tym do rozkoszy. Jednak ani przez chwile nie byłam mu dłużna. Nasze ciała poruszały się w jednym rytmie. W końcu role się odwróciły. Teraz to ja byłam na nim, mając jednocześnie kontrolę nad wszystkim co się teraz działo. Zaśmiałam się cicho na samą tą myśl. Dobrze wiedziałam co powinnam teraz zrobić. Zaczęłam składać delikatne pocałunki na jego szyi, żeby potem powoli zejść do torsu. Zaczęłam pieścić go dłońmi i językiem. Przesunęłam się jeszcze trochę w dół. Harry najwyraźniej myślał, że już pora na jego sporych rozmiarów przyjaciela, ale się mylił. Jednym zwinnym ruchem powróciłam do jego ust całując je zachłannie jakby to miał być nasz ostatni pocałunek. Oczy Harrego jednoznacznie mówiły iż chce abym kontynuowała całą zabawę. Wróciłam więc do dolnej partii ciała Harrego i spojrzałam na penisa, który dosyć długo był już w pionowej pozycji. Przejechałam jednym palcem po nim palcem wywołując tym jęk u mojego chłopaka. Przybliżyłam usta do jego przyrodzenia i złożyłam na nim pojedynczy pocałunek. Zanim się obejrzałam miałam go już w ustach, a Harry wydawał z siebie pojedyncze zduszone jęki. Poczułam, że jest już blisko i wyjęłam go z ust bo nie chciałam mieć w ustach jego spermy. W tym momencie z przyrodzenia wytrysnął biały płyn, który patrząc patrząc prosto w oczy Harremu roztarłam sobie niemalże na całym ciele. Harrego najwyraźniej podnieciło to jeszcze bardziej.
-Kocham cię- wyszeptał gładząc moje ciało- teraz czas na ciebie
Bałam się tego momentu ale było już za późno. Harry całował każdy zakątek mojego ciała by go stopniowo rozluźnić i przygotować na to co się za chwilę stanie.
-Powiedz jak będzie cię bardzo bolało- wyszeptał składając pocałunek na moich ustach. Wiedziałam co teraz nastąpi Harry wszedł we mnie ostrożnie. Co pewien czas odczuwałam dyskomfort i ból ale postanowiłam wytrzymać. Opłacało się. Kiedy doszedł, moje ciało zalała fala ciepła i rozkoszy. Chłopak był przez cały czas bardzo delikatny, ale też pewny siebie i stanowczy. Kiedy skończył wpił się zachłannie w moje usta. Jego oczy mówiły, że chce więcej. Uśmiechnęłam się pozwalając mu tym do zrealizowania swojego zamiaru.
________________
*Prawdę mówiąc śmiać mi się chce jak to czytam ;D
Co więcej na końcu o mało nie wybuchnęłam śmiechem, kiedy ponownie przeczytałam ten rozdział ;D dajcie znać jeśli macie identycznie odczucia haha
* Dwa rozdziały temu, kiedy dodałam zwiastun nowego bloga pojawiło się pytanie o podkład.
Jest to: Lil Wayne- How to love
* Tak, zaraz po zakończeniu tego zacznę nowy blog, oraz ten blog będzie mieć szczęśliwe zakończenie
* Nadal się nie mogę powstrzymać z śmiechu z tego rozdziału.. Porwałam się z motyką na księżyc.. ale cóż...przynajmniej spróbowałam ;D

piątek, 24 maja 2013

Rozdział 46

Kiedy tylko dojechaliśmy, momentalnie wysiadłam z samochodu. Lukas dobrze wiedział, że nie chcę o tym rozmawiać, więc nie zadawał mi żadnych pytań. Mimo wszystko byłam mu winna wyjaśnienia, więc wiedziałam, że mi się nie uda od tego wykręcić. Weszłam najciszej jak tylko umiałam do domu i od razu skierowałam się do mojego pokoju. Jak on mógł mi coś takiego zrobić? Ta myśl ciągle krążyła po mojej głowie. Zaczęłam rozmyślać nad tym co stało się nie całą godzinę temu. Tłum ludzi, nagle Harry całujący się na samym środku z tą blondynką, wszystkie spojrzenia to na mnie to na Harrego, Niall próbujący mnie odciągnąć i ciągle coś do mnie mówiący, a trochę dalej pamiętałam jak przez mgłę Louisa, który przedzierał się przez ten tłum gapiów w kierunku Harrego. Ewidentnie był wkurzony, ale cieszyłam się, że mnie już tam nie było. Zdecydowanym plusem było to, że wokoło byli tylko znajomi i przyjaciele Harrego, którzy nie wpadli na pomysł, by zrobić zdjęcie. A przynajmniej tak mi się wydawało. Miałam nadzieję, że nie zobaczę jutro na pierwszych stronach magazynów plotkarskich, albo jakiś stron internetowych Harrego z tą dziewczyną. Długo zastanawiałam się co powinnam teraz zrobić. Nic nie było proste. Harry całował się z inną, chociaż w momencie, kiedy się od siebie odsunęli sprawiał wrażenie.. zaskoczonego?
Podobno stara miłość nie rdzewieje i było to przysłowie, które w wielu przypadkach się sprawdzało, miałam dziwne wrażenie, że i w tym też. Najdziwniejsze w tym wszystkim było to, że mimo, że Harry mnie tak bardzo zranił, to nadal bardzo go kochałam. Było to co najmniej nienormalne. Dlaczego? Chciałam być na niego zła, wściekła, ale nie potrafiłam. Czułam tylko żal, smutek i..miłość.
Wchodząc do samochodu Lukasa momentalnie wyciszyłam komórkę. Tak na wszelki wypadek, gdyby ktoś chciał się ze mną skontaktować. Nie chciałam z nikim rozmawiać. Nawet nie zdawałam sobie wcześniej sprawy, że od tego incydentu w klubie minęło już pięć godzin i zaczynało świtać. Była zima więc wschód słońca był dosyć późno. Pośpiesznie znalazłam komórkę i spojrzałam na wyświetlacz.
Masz nie odebrane 84 połączenia od: Hazza <3
Masz nie odebrane 13 połączeń od: Zayn
Masz nie odebrane 10 połączeń od: Louis
Masz nie odebrane 15 połączeń od: Niall
Masz nie odebrane 32 połączenia od: Liam
W skrzynce masz nie przeczytanych 31 wiadomości tekstowych.
Razem dawało to 154 nie odebranych połączeń i 31 wiadomości tekstowych. Cieszyłam się, że chociaż Becky sobie odpuściła. Znała mnie na tyle dobrze, że wolała mi chyba dać spokój przynajmniej na razie.
Ku mojemu zadowoleniu nie wpadli na to, żeby przyjechać do mnie w środku nocy, bo obudzili by tym dziadków. Szczerze mówiąc nie chciałam z nimi rozmawiać, a szczególnie z Harrym.
Kiedy to pomyślałam momentalnie przed oczami stanął mi obrazek z zeszłego roku. Adam i Sarah na tamtej imprezie. Co oni sobie wyobrażają? Czy jak chcą ze mną zerwać to nie mogą tego powiedzieć? Czy zawsze mnie musi ktoś zdradzać? Teoretycznie między Harrym a jego byłą do niczego nie doszło. Ale co by było gdyby mnie wtedy tam nie było? A co jeśli spotkaliby się gdzieś sami? Nic nie dawało mi pewności, ze wcześniej się nie spotykali. Chłopacy ją znają co oznaczało, że musieli ją kiedyś poznać jak była gdzieś z Harrym, bo z tego co wiem to nie miał on dość długo żadnej dziewczyny przede mną.
Zrezygnowana spojrzałam na zegar wiszący na biurkiem. Wskazywał on ósmą rano. Oznaczało to, że nie przespałam całej nocy myśląc w kółko o tym co się stało.
Powoli wstałam z łóżka i poszłam wziąć prysznic. Byłam pewna, że dobrze mi to zrobi. Kiedy wyszłam, zrobiłam ponownie makijaż, a w międzyczasie zadzwoniłam do Lukasa. Ku mojej uldze powiedział, że na mnie czeka i żebym wpadła od razu jak będę gotowa pogadać. Zeszłam na dół, zjadłam śniadanie, wzięłam torebkę i wsiadłam do taksówki, którą wcześniej zamówiłam. Po dziesięciu minutach byłam już pod jego domem. Zapłaciłam kierowcy i kiedy już miałam zadzwonić, drzwi same się otworzyły, a w progu stanęła Sarah.
-A to ty- ucieszyła się- przyszłaś do mnie?
-Nie- powiedziałam po chwili przypominając sobie znowu tamten moment w wakacje
-To nawet dobrze bo wychodzę- powiedziała uśmiechnięta- proszę wejdź, Lukas jest w swoim pokoju
-Spoko- powiedziałam i od razu podążyłam w dobrze znanym mi kierunku
Stanęłam przed drzwiami i zapukałam. Od razu usłyszałam 'proszę' więc weszłam do środka
-Jak się czujesz?- spytał zamiast powitania
-Sama nie wiem.. źle- odpowiedziałam
-Co się tam stało?- spytał
-Harry się nawalił i całował z swoją byłą na moich oczach...
-Kurwa- mruknął
-No co ty- zaśmiałam się gorzko
-Nie to miałem na myśli- powiedział
-Wiem, ale momentami to na jedno wychodzi- stwierdziłam
-Co teraz?- spytał
-Nie wiem. Cały czas dzwoni. Nie chcę z nim rozmawiać
-Nie dziwię ci się
-Jeszcze cały czas chodzą mi po głowie obrazy z wakacji. Sarah i Adam...
-Ale przecież nic takiego się nie stało. Tylko się całowali- powiedział- nie uprawiali z kiblu seksu jak oni..
-No dobra- powiedziałam- ale może by do tego doszło gdyby nie ja i zespół
-Nie zastanawiaj się co by było gdyby, bo tego się nigdy nie dowiesz- poradził mi
Spuściłam głowę nie wiedząc co robić. Było to zbyt wiele dla mnie, biorąc pod uwagę, że nie spałam całą noc. Chociaż nawet jakbym spała nie wiem czy bym sobie z tym poradziła.
Byłam u Lukasa do wieczora. Uprzednio poprosiłam dziadów, że jakby ktoś do mnie przyjechał, to żeby mówili, że nie wiedzą gdzie jestem. Nie chciałam robić zamieszania tylko pobyć z swoim przyjacielem. Musiałam przemyśleć wiele spraw. Lista nieodebranych połączeń od Harrego wciąż rosła, ale nie miałam ochoty z nim rozmawiać więc nadal nie odbierałam. Pod koniec dnia Lukas odwiózł mnie do domu.
Kiedy tylko przekroczyłam próg, momentalnie przystąpiła do mnie babcia.
-Pokłóciłaś się z Harrym?- spytała
-W sumie to nie- powiedziałam zgodnie z prawdą
-To o co chodzi?
-Ale dlaczego?- zdziwiłam się
-Był tutaj- powiedziała
-Co chciał?- spytałam chociaż znałam odpowiedź
-Chciał z tobą porozmawiać. Powiedziałam, że wyszłaś gdzieś rano i dotąd nie wróciłaś.
-Dziękuję- powiedziałam przytulając babcię
-To nie wszystko
-Nie?- zdziwiłam się
-Kazał ci przekazać, że będzie o ciebie walczyć bo mu na Tobie zależy. Mówił, też że kocha Ciebie za bardzo by odpuścić i prosił byś odebrała komórkę...
__________________________
*I jak? Trochę musiałyście czekać, ale naprawdę nie miałam kiedy dodać... w wtorek po szkole byłam cały czas na rolkach, w środę siedziałam do późna nad zadaniami, wczoraj byłam w teatrze i wróciłam późno, a dziś się źle czułam w szkole i wróciłam do domu, więc macie go o kilka godzin wcześniej ;D
*Jak myślicie co będzie dalej? Zostały jeszcze 4 rozdziały i Epilog ;)
Ja wiem jak się skończy historia, a czy wy wiecie? ;D

czwartek, 16 maja 2013

Rozdział 45

01 luty
Ubrałam buty i stanęłam przed wielkim lustrem stającym w honorowym miejscu w moim pokoju. Byłam zadowolona z swojego wyglądu LINK. Miałam tylko nadzieję, że Harremu też się spodoba. Dziś była szczególna okazja, bo świętował swoje urodziny w jednym z klubów. Impreza była zamknięta tylko dla przyjaciół i znajomych, więc miałam nadzieję, że nic nie zepsuje mu tego, co przecież planował od ponad dwóch miesięcy.
Dokładnie za dwadzieścia minut miał przyjechać po mnie Niall, Louis i Eleanor. Niall robił za kierowcę ze względu na przyjmowanie antybiotyków, co momentalnie wykorzystaliśmy z Louisem. Niall przez jakiś czas próbował się z tego wykręcić, ale w końcu udało nam się go namówić. Harry jako organizator a jednocześnie solenizant miał przyjechać trochę wcześniej, aby na pewno wszystko było dopięte na ostatni guzik.  Oficjalnie impreza zaczynała się o 19:00, a była dopiero 18:00 więc było jeszcze teoretycznie mnóstwo czasu. Dwa miesiące temu Harry pokazał mi klub, gdzie będą odbywać się jego urodziny. Kiedy powiedział mi nazwę ,,Ministry of Sound" stwierdziłam, że słyszę ją po raz pierwszy, ale kiedy pokazał mi go od zewnątrz sama nie wierzyłam w to, że chce wydać, aż tyle pieniędzy za jego wynajem na imprezę. Był to jeden z najlepszych klubów w Londynie i samo wejście na jakąś otwarta imprezę kosztowało bardzo dużo. Harry jednak stwierdził, że te urodziny są dla niego w pewien sposób wyjątkowe i chce je zrobić właśnie w tym klubie. Lista gości była równie duża. Mieli przyjść jego znajomi i przyjaciele z Londynu, oraz nawet z innych państw. Patrząc na listę nie wierzyłam, że mój chłopak ma aż tyle znajomych. Spośród wszystkich zaproszonych gości, którzy przyjęli zaproszenie znałam tylko: resztę One Direction i ich dziewczyny, chłopaków grających dla 1D i ich dziewczyny, Olly'ego Mursa i Ed'a Sheerana. Zastanawiało mnie czasami dlaczego Harry nigdy nie przedstawił mnie reszcie swoich znajomych, ale wolałam do tego nigdy nie dochodzić. Miałam nadzieję, że poznam ich własnie na tej imprezie.
Chwilę później wsiadłam do samochodu Nialla i pojechaliśmy prosto do klubu. W środku było już sporo osób, ale wiedziałam, że to i tak jest dopiero początek. Do oficjalnego rozpoczęcia zostało jeszcze pół godziny. Wręczyliśmy po kolei Harremu prezenty. Mogliśmy to zrobić wcześniej, bo przecież widzieliśmy go już z samego rana, ale jednak postanowiliśmy poczekać do przyjazdu do klubu.
Ku mojemu zadowoleniu Harry przedstawił mi kilka osób. Usiadłam przy stoliku razem z zespołem. Po chwili dołączył do nas też Zayn wraz z Becky, która była jego osobą towarzyszącą. Nie minęła nawet godzina, a impreza rozpoczęła się na dobre. Raz udało mi się zatańczyć z Harrym, ale tak to bawił się on z innymi. Nie miałam mu tego za złe. Większości z tych ludzi nie widział naprawdę długo, więc nic dziwnego, że chciał z nimi się bawić. Ja z kolei najwięcej czasu spędziłam w gronie Becky, Zayna, Nialla i Ed'a.
-Coś mi się wydaje, że nasz solenizant jest już jest ostro wstawiony- zaśmiał się Niall wskazując na Harrego
-Ten co powiedział, że wytrwa chociaż raz do końca imprezy- dodałam śmiejąc się
-Zatańczysz siostrzyczko?- usłyszałam za sobą. Odwróciłam się i zobaczyłam Liama.
-A co cię tak nagle wzięło?- zdziwiłam się
Jeszcze na żadnej imprezie razem nie tańczyliśmy. Brat z siostrą? Dziwne połączenie jak na imprezę rodzinną, a tu na dodatek było mnóstwo jego znajomych.
-A co nie chcesz?- spytał
-Mogę chcieć- powiedziałam śmiejąc się i poszłam razem z Liamem na środek parkietu.
-Tańczył z tobą chociaż raz?- spytał wskazując Harrego
-Tak- odpowiedziałam
-Nie wiedziałem- stwierdził
-Nie moja wina- zaśmiałam się- tak w ogóle to kto to jest?- spytałam wskazując na blondynkę, która nie odstępowała Harrego na krok od dłuższego czasu
-Ehm nie wiem- powiedział trochę zmieszany
-Nie wiesz?- powtórzyłam. Wiedziałam, kiedy kłamał
-No nie..
-No to kto to jest?- spytałam uśmiechając się by dodać mu pewności siebie- widzę że wiesz
-Ale nie powiesz Harremu, że Ci powiedziałem?
-Liam...- powiedziałam dobitnie- nie jestem o nią zazdrosna. Po prostu chcę wiedzieć kto to jest...
-Jego była- mruknął
Przyjrzałam się jej z większą uwagą. Wkurzające było to, że ewidentnie na niego leciała, ale z drugiej strony nie było co panikować. Każdego dnia Harrego przytula mnóstwo dziewczyn i każda chciałaby z nim być, a mimo wszystko jest ze mną. Uśmiechnęłam się i odwróciłam do Harrego tyłem. Liam najwyraźniej był zdziwiony bo chyba myślał, że pójdę teraz do Harrego. Jego przypuszczenia się jednak nie spełniły. Nie miałam zamiaru robić nic takiego.
Po około dwudziestu minutach wróciliśmy do stolika. Harry wzniósł kolejny toast. Już przestałam nawet liczyć który, po czym zatracił się gdzieś w tłumie.
W tym czasie przysiadła się obok mnie Becky.
-Zayn mnie pocałował- powiedziała to tak szybko i cicho, że ledwo usłyszałam jej słowa
-To świetnie- ucieszyłam się
-Mam wrażenie, że chce ze mną być..
-A ty? Chcesz?- spytałam
-Sama nie wiem, ale chyba tak. Wszystko wróciło. Wszystkie wspólne chwile.. dosłownie wszystko
Rozmawiałam z nią może jeszcze z dziesięć minut. Nie wiem czemu, ale nie miałam ochoty wysłuchiwać o tym co ona czuje do Zayna. Starałam się, ale jakoś nie potrafiłam.
-Nie będziesz tak siedziała- powiedział Niall podchodząc i zabierając mnie do tańca
Byłam mu wdzięczna za to. Przynajmniej nie musiałam tam siedzieć, podczas gdy inni się bawili. Niall zaciągnął mnie niemalże na środek parkietu. Mimowolnie spojrzałam na jego centralne miejsce. W mojej głowie w jednej chwili zrobił się chaos, a potem pustka. Cholerna pustka, której nie mogłam zniszczyć. Nie wiedziałam co zrobić, żadne decyzje nie wydały mi się sensowne. W ogóle nie było nawet co mówić o sensowności moich myśli. Jakimś cudem się one tworzyły, ale nie zostawały przekazane do mózgu, żeby ten podjął decyzję. Katem oka zobaczyłam jak Niall przygląda się mi z zdziwieniem, a potem patrzy w tym samym kierunku co ja. Miałam wrażenie, że ten widok dostrzega coraz więcej osób, patrzą i przestają tańczyć. Po prostu uparcie wpatrują to we mnie to w stojącą przede mną całującą się parę. Mimo, że sytuacja ta trwała zaledwie kilka sekund, to dla mnie mijały długie minuty. W końcu para rozłączyła się. Widziałam zdziwione spojrzenie Harrego skierowane na blondynkę, a potem patrząc kolejno po wszystkich którzy stali najbliżej dotarł w końcu do mnie. Słyszałam jak Niall coś do mnie mówi, ale nie zwracałam na niego uwagi. Na twarzy Harrego malowało się przerażenie. W momencie podjęłam decyzję. Odwróciłam się na pięcie i skierowałam się do wyjścia. Usłyszałam jeszcze mimo głośnej muzyki swoje imię, ale postanowiłam na nie nie reagować.Wydostałam się najszybciej jak tylko mogłam z klubu prosto zimowe powietrze, które momentalnie owiało moją twarz i ramiona. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że nadal jestem w samej przewiewnej sukience a na dworze jest zaledwie pięć stopni Celsjusza. Nie miałam siły by wrócić teraz do klubu po ubrania, a pójście w samej sukience do domu, tyle kilometrów to byłby chory pomysł. W końcu usiadłam na schodach nie wiedząc co robić. Z oczu popłynęła mi łza. Najpierw jedna, potem druga, kolejna i kolejna.
-Carla spokojnie- poczułam jak ktoś mi kładzie kurkę na ramiona. Odwróciłam się i spojrzałam wprost na Becky, która podawała mi właśnie torebkę.
-Dzięki- powiedziałam i wyciągnęłam jednocześnie telefon. Chciałam jak najszybciej się stąd wydostać. Ledwo zakończyłam rozmowę, usłyszałam dźwięk otwieranych za mną drzwi. Wolałam się nie odwracać. Miałam tylko nadzieję, że Lukas przyjedzie po mnie szybko, nie mieszkał przecież daleko od tego klubu, więc powinien za chwilę tutaj być.
-To ja was zostawię samych- powiedziała Becky co tylko utwierdziło mnie w przekonaniu kto to jest
-Carla..- zaczął i usiadł obok mnie
-Idź sobie- powiedziałam
-To nie tak jak myślisz...
-Nie?- spytałam patrząc mu prosto w oczy- a jak?
-Ja nie wiedziałem..
-Ta jasne- mruknęłam
-Naprawdę. Kocham tylko Ciebie
-Ale to ci nie przeszkodziło całować się z twoją byłą- podsumowałam i wstałam bo właśnie przyjechał Lukas
-Carla poczekaj- krzyknął i podbiegł do mnie o ile tak to można było nazwać. Był tak pijany, że sprawiał wrażenie, że zaraz potknie się o własne nogi
Szybko zajęłam miejsce obok Lukasa, zostawiając tym samym Harrego samego przed klubem. Byłam pewna, że da sobie radę. Jeśli nie to na pewno zajmie się nim jego była.
__________________
Czemu się tak zachował wtedy i teraz? Kto tam go zrozumie... ;D
Chciałam Wam napisać tutaj o kilku sprawach, ale jak na złość ich zapomniałam ;/ Pewnie przypomnę je sobie równo z naciśnięciem 'OPUBLIKUJ"

* A teraz... 
Chciałam Wam pokazać zwiastun mojego nowego Bloga, którego zacznę już za niedługo ;D Nie jest on jakiś dobry, ale jest.. 

Liczę na Wasze komentarze ;D 

Oto on: 







czwartek, 9 maja 2013

Rozdział 44

Dziś w końcu nastąpił mało wyczekiwany dzień- powrót. Spodobało mi się we Włoszech, poznałam wielu fajnych ludzi, zobaczyłam wiele zabytków i zapierające dech w piersiach widoki. A Londyn? Dla mnie to w pewnym sensie jest smutne miasto. Mimo, że każdego wieczora jest mnóstwo dyskotek, można poznać na ulicy ludzi praktycznie z całego świata, to nie znosiłam jesieni i zimy w tym miejscu. Całe miasto zamierało na te kilka miesięcy. Mimo, że z pozoru wszystko było takie samo, ci sami ludzie, podobne sytuacje na ulicach, podobne zachowania, ale wszystko stawało się takie.. szare. Teraz będąc w listopadzie w Włoszech, zobaczyłam coś innego, coś co mnie zachwyciło. Mimo to pozostawał mi tylko powrót do smutnego Londynu. Były jednak tego także i plusy. Miałam tam rodzinę, czyli dziadków i brata (rodziców w to już nie należało wliczać), no i oczywiście przyjaciół i Harrego.
Kiedy skończyłam się pakować, do pokoju wszedł Matteo.
-Gdzie Becky?- spytał rozglądając się po pokoju
-W toalecie- odpowiedziałam
-Jak ci się podobało?- spytał siadając na brzegu łóżka
-Było cudownie, dziękuję- powiedziałam przytulając chłopaka- teraz ja zapraszam do Londynu
-Na pewno skorzystam- zaśmiał się
-Mam nadzieję- powiedziałam uśmiechając się
W tym momencie z  toalety wyszła Becky. Popatrzyła na nas i zrobiła jakąś dziwną minę. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że nadal siedzimy przytuleni do siebie. Odsunęłam się momentalnie od Matteo, na co on się zaśmiał. Wolałam, żeby Becky nie powiedziała czegoś dwuznacznego Zaynowi.
-To jak? Jesteście gotowe?- spytał
-Jasne- powiedziałam sprawdzając szafko czy aby na pewno nic nie zostawiłam
-Carla tak robi przed każdym wyjazdem- wyjaśniła Becky
-Chcę mieć pewność, ze wszystko mam- powiedziałam- chyba lepiej żebym wszystko wzięła za pierwszym razem, a nie żebyście potem musieli mi to przesyłać paczką...
-Paczką?- zaśmiał się Matteo- byłby to powód bym przyjechał do Londynu..
-I tak przyjedziesz- zaśmiałam się- musisz
Dziesięć minut później byłyśmy już z walizkami na parterze i żegnałyśmy się z rodziną Matteo. Spędziłyśmy z nimi niesamowite cztery dni, więc trudno było się rozstać krótkim ,,do widzenia".
-Dobra chodźcie, bo spóźnicie się na samolot- powiedział Matteo
W końcu wsiadłyśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę lotniska. Po drodze kilka razy próbowałam skontaktować się z Harrym, ale nie odbierał. Początkowo myślałam, że może mają wywiad, lub jakieś próby, ale biorąc pod uwagę, że Becky już od pół godziny rozmawiała przez telefon z Zaynem- było to dosyć mało prawdopodobne. W końcu postanowiłam odpuścić. Zadzwonię jeszcze na lotnisku, a jak nie odbierze, to trudno. Z lotniska w Londynie i tak miał odebrać nas Niall.
Przez chwilę przyglądałam się Becky. Już teraz wszystko opowiadałam Zayn'owi przez telefon, mimo, że będą się widzieć za kilka godzin. Wyglądała na taką.. szczęśliwą. Cieszyło mnie to, bo odnowiona znajomość z Zaynem pozwalała jej zapomnieć o wszystkim innym. Nie myślała już w kółko o narkotykach, których brakowało jej organizmowi. W końcu stawała się powoli tą samą Becky, którą była kiedyś.
-Jesteśmy- z zamyślenia wyrwał mnie głos Matteo
Chłopak pomógł nam zanieść walizki na lotnisko i poczekał aż odebrałyśmy bilety. W końcu przyszedł czas na nasze pożegnanie. Przytuliłyśmy go z Becky i pocałowałyśmy chłopaka w policzek, każda w inny.
-Masz stary powodzenie- mruknął z zazdrością jakiś mężczyzna
Na te słowa cała nasza trójka się roześmiała.
-Napiszcie jak dolecicie- powiedział jeszcze na pożegnanie Matteo
-A ty napisz jak dojedziesz do Cesenatico- powiedziałam
Godzinę później byłyśmy już w samolocie. Start się trochę opóźnił co spowodowało, że Becky miała mnóstwo czasu by porozmawiać przez telefon z Zaynem. Harry nadal nie odbierał moich telefonów. Znając życie znowu gdzieś zgubił swoją komórkę. Napisałam krótkiego sms'a do Nialla informując go, że właśnie wsiadłyśmy do samolotu. Chłopak od razu odpisał.
Lot tak samo jak do Włoch, tak i z powrotem przebiegł pomyślnie. Po dwu i półgodzinnej podróży podwozie dotknęło płyty lotniska i wszyscy pasażerowie zaczęli klaskać dziękując tym pilotowi za bezpieczny lot.
-Niall!- wykrzyknęłam w stronę blondyna, kiedy wracałyśmy już z walizkami
Chłopak momentalnie się odwrócił i mocno mnie przytulił
-Stęskniłam się za tobą- wyszeptałam mu do ucha, by słowa te nie usłyszała Becky
-Ja za tobą też- odpowiedział również szeptem
Kiedy mnie puścił od razu podeszła do nas Becky. Nie miałam nic przeciwko niej, bo była dobrą przyjaciółką, ale czasami nie zważała na to co mówiła, po prostu plotła co ślina jej na język przyniosła i tak wkopała już nie raz wiele ludzi. Jej teksty można było często zrozumieć dość opacznie, dlatego bałam się, żeby nie powiedziała czegoś pokrętnemu Harremu.
Wsiedliśmy do samochodu. Najpierw odwieźliśmy Becky. Dopiero, kiedy zostaliśmy sami w samochodzie, mogliśmy spokojnie porozmawiać.
-Czemu Harry nie odbiera moich telefonów?- spytałam
-Nie wiem- powiedział- spytasz się go jak dojedziemy
-Jak to: ,,jak dojedziemy"? - zdziwiłam się
-Najpierw jedziemy do nas do domu, potem dopiero cie odwiozę do twoich dziadków...- wyjaśnił
-Niall, jestem zmęczona. Naprawdę musimy jechać jeszcze do Was?
-Chyba chcesz porozmawiać z Harrym- zaśmiał się
-Do dobra- zgodziłam się
W nie całej pół godzinie dotarliśmy na miejsce. Niall zaparkował samochód po domem, a ja nie wiedziałam czy wyjść już z samochodu i iść do ich domu. Wolałam jednak poczekać na Nialla. Wysiedliśmy z samochodu niemalże równocześnie, Niall otworzył drzwi i ku mojemu niezadowoleniu puścił mnie przodem. Kiedy tylko przekroczyłam próg, od razu znalazłam się w objęciach Louisa, Liama i Zayna.
-Gdzie Harry?- spytałam kiedy udało mi się wyswobodzić z objęć
-Był tu gdzieś- powiedział zdezorientowany Louis rozglądając się dookoła
-Spoko- mruknęłam- pewnie poszedł do pokoju, sprawdzę
Poszłam na pierwsze piętro i stanęłam przed pokojem Harrego. Zapukałam, a drzwi momentalnie się otworzyły.
-Hej- powiedziałam ciepło patrząc na chłopaka
-Hej- mruknął
-Co jest?- spytałam siadając obok niego
-Nic. Jak było w Włoszech?
-Fajnie- zaśmiałam się patrząc na jego poważną twarz nie wyrażającą żadnych emocji. Pocałowałam Harrego w policzek mając nadzieję, że się trochę rozpogodzi. Jednak chłopak nie zareagował. Postanowiłam, że nie zostawię tego tak. Pocałowałam go kolejny raz.
-Możesz przestać?- spytał
-Nie- wyszeptałam mu do ucha
-Czemu?- mruknął ozięble
-Hmm pomyślmy- zastanowiłam się- może temu, że... cię kocham i się za tobą stęskniłam?
Harry popatrzył na mnie.
-W takim razie...- jednym ruchem posadził mnie na swoich kolanach i złożył namiętny pocałunek na moich ustach
-Jeszcze- wyszeptałam
-Już się robi- zaśmiał się w wpił się zachłannie w moje usta

Nie byłam jednak u chłopaków zbyt długo. Musiałam wracać do domu. Mimo, że pisałam babci, że jestem u chłopaków, to przecież nie mogłam przeciągać tej wizyty w nieskończoność. Niall miał mnie odwieźć z powrotem do domu. Pozostawało mi tylko go znaleźć.
-Czemu go wiecznie nie ma?- mruknęłam
-Ja cię mogę odwieźć- zaproponowała Harry
-A co mi to da, skoro moja walizka jest w samochodzie Nialla?- powiedziałam
-W sumie fakt- zgodził się
Ku mojemu zadowoleniu, po chwili przez frontowe drzwi wszedł chłopak, którego nieustannie wszyscy szukali od dobrych piętnastu minut.
-Niall gdzieś ty był?- zaśmiałam się patrząc na kilka trzymanych przez niego siatek
-W sklepie- powiedział robiąc niewinną minę
-Odwieziesz mnie?- spytałam
-Oczywiście, tylko zaniosę to do kuchni...
Pięć minut później wsiadłam razem z Niallem do samochodu i pojechaliśmy w kierunku domu dziadków. Mimo iż nie byłam długo u chłopaków, to ta wizyta miała dla mnie szczególne znaczenie. W końcu dojechaliśmy pod dom. Wzięłam od Nialla walizkę i weszłam do domu. W progu przywitała mnie momentalnie babcia, a chwilę później dziadek. Zaczęłam rozglądać się za Spike'm ale nigdzie go nie wiedziałam. W końcu postanowiłam zapytać o niego babcię.
-Od kiedy pojechałaś prawie nie wychodzi z twojego pokoju,. Nawet jeść zbytnio nie chce...Harry chciał wiele razy wziąć go na spacer, ale nie chciał. Z nami też nie za bardzo..
Słysząc te słowa momentalnie pobiegłam do mojego pokoju. Tak jak przedstawiła to babcia, leżał w moim łóżku, nie patrząc nawet kto wszedł własnie do pokoju
-Spike, cześć piesku- powiedziałam patrząc na zwinięty kłębek na środku łóżka
Pies momentalnie podniósł głowę, ale równie szybko ją z powrotem opuścił.
-Ej co jest?- spytałam podchodząc do niego i głaszcząc go po głowie
Pies nawet nie podniósł na mnie wzroku.
-Tęskniłeś?- spytałam
Ku mojemu zdziwieniu Spike popatrzył na mnie jakby chciał potwierdzić moje słowa.
-A więc co powiesz na spacer?- zaproponowałam
Nie trzeba było dwa razy powtarzać pies w jednej chwili znalazł się na moich kolanach.
-Tak myślałam- zaśmiałam się szukając smyczy
_________________________________
No i jest rozdział 44...
Do końca zostało jeszcze 6 rozdziałów i Epilog...
Zwiastun na drugiego bloga już gotowy, dodam go tutaj niebawem xx

piątek, 3 maja 2013

Rozdział 43

Cesenatico – miejscowość i gmina we Włoszech, w regionie Emilia-Romania, w prowincji Forlì-Cesena.
Tak właśnie przewodnik po Włoszech opisywał to miejsce. Czytając ten jakże krótki opis z kilkoma danymi poniżej nie można było w zasadzie wywnioskować nic. Jednak, kiedy wjechaliśmy samochodem, w tę malowniczą miejscowość, rozmyły się moje wszystkie obawy. Było to miejsce położone nad samym morzem Adriatyckim. Nigdy nie widziałam czegoś aż tak pięknego.
-Cesenatico to nic- zaśmiał się Matteo patrząc na nasze miny- dziś pokaże Wam najbliższą okolicę, a jutro wezmę Was do miasta
Cesenatico
Nie mogłam się doczekać kolejnego dnia, chociaż byłam pewna, że i tego zobaczę mnóstwo zapierających dech w piersiach widoków.
-Nie wiem jak ty, ale jak na razie to ja nie chcę stąd wyjeżdżać- powiedziała do mnie Becky kiedy wychodziłyśmy z samochodu
Uśmiechnęłam się na jej słowa i ruszyłam za Matto w kierunku domu, których drzwi w jednej chwili się otwarły i stanął w nich wysoki mężczyzna.
-To jest mój tata- wyjaśnił nam Matteo  przedstawiając nas sobie. Po chwili obok niego stanęła kobieta w podobnym wieku.
-A to moja mama- kobieta była niższa od swojego męża o głowę, ale tak samo jak on szczupła i mająca miły wyraz twarzy.
-A to Simone, Yvonne i Cristina- powiedział wskazując kolejno na trójkę małych dzieci- to moje rodzeństwo.
Po przedstawieniu się Matteo zaprowadził nas do pokoju. Miałyśmy przez ten czas mieszkać razem z Becky w jednym. Był to fajny pomysł, cieszyłam się z tego jak mała dziewczynka, której pierwszy raz rodzice pozwalają zostać na noc u swojej koleżanki.
-Mama zrobiła risotto, więc jakbyście mogły zejść na dół za jakieś dwadzieścia minut było by fajnie-powiedział Matteo i zostawił nas w pokoju
Kiedy tylko drzwi po nim się zamknęły, Becky od razu usiadła na brzegu łóżka wpatrując się w okno.
-Czego szukasz?- zaśmiałam się
-Pięknie tutaj
Sama byłam po raz pierwszy we Włoszech i byłam nimi zachwycona. Miałyśmy pokój z widokiem na morze, szkoda tylko, że to już nie jest okres, kiedy można leżeć i opalać się na plaży.
-Przebierzmy się- zaproponowałam wyszukując odpowiednie ubrania. Było tu cieplej niż w Londynie, więc nie musiałam brać tylu ubrań, co spowodowało, że moja walizka była dosyć mała.
Po dwudziestu minutach byłyśmy już gotowe i zeszłyśmy powoli do kuchni szukając jakichkolwiek domowników. Ku naszemu zadowoleniu od razu wpadłyśmy na Matteo, który uśmiechnął się na nasz widok prowadząc nas jednocześnie do jadalni.
-Mama przygotowała na Wasz przyjazd specjalne tradycyjne dania włoskie- wyjaśnił
-Naprawdę? Nie trzeba było-powiedziałam
-Poznacie kulturę naszą- powiedziała łamaną angielszczyzną mama Matteo
-Dziękujemy-powiedziałyśmy jednocześnie z Becky zasiadając do stołu przy którym już wszyscy siedzieli.
-Niestety nie będzie z nami mojej siostry Rosy- powiedział Matteo sadowiąc się na przeciwko mnie- powiedziała, że musi koniecznie wyjść na jakąś imprezę. Poznacie ją jutro, o ile nie będzie mieć takiego kaca, że znowu nie będzie cały kolejny dzień wychodzić z pokoju...
-Matteo!- jego mama zganiła go wzrokiem
Zaśmiałam się na widok miny chłopaka świadczącej o tym, że mówi prawdę i tylko prawdę, wiec nie rozumie skąd ten sprzeciw.
-Dobrze. Będziecie jeść teraz risotto- wyjaśniła mama Matteo- wiecie coś o tym?
-Nie- powiedziała Becky
-A ty?- zwróciła się do mnie pani Monachino
-Raz jadłam- powiedziałam- ale to było z siedem lat temu, więc w sumie pamiętam tylko nazwę..
-To teraz będziecie miały okazję spróbować tego dania w wykonaniu włoskim...- powiedziała nakładając nam na talerze.
Prawdę mówiąc byłam ciekawa jak to będzie smakować. Mama kiedyś zrobiła na kolację risotto, ale to było bardzo dawno temu. Miałam nadzieję, że będzie mi smakować, bo inaczej musiałabym to jeść na siłę, żeby nie zrobić przykrości mamie Matteo. Ku mojej wielkiej uldze potrawa była bardzo smaczna. 
-Jesteście już dorosłe, tak?- upewniła się pani Monachino
Popatrzyłyśmy się z Becky po sobie-Prawie- powiedziałam z uśmiechem
-Czyli po ile macie lat?
-Siedemnaście- powiedziała Becky- ale osiemnastka już blisko..
-Mam nadzieję, że Wasi rodzice nie będą mieć nic przeciwko jak poczęstujemy Was winem-powiedziała bardziej do siebie niż do nas. Popatrzyłam pytającym wzrokiem na Matteo, który tylko pokiwał głową, żebym najlepiej nic nie mówiła. Wynikało to z pewnością z przekonania, że poniżej osiemnastu lat nie powinno się spożywać. Niektórzy rodzice nadal tego pilnują u swoich dzieci. Mama Matteo z pewnością nie należała do tych osób, które pilnują swoje dzieci na każdym kroku. 
-Jest to najsłynniejsze włoskie wino- wyjaśniła- nazywa się Chianti
Popatrzyłyśmy z zainteresowaniem na stojące przed nami kieliszki. 
-Nazwa wzięła się od  wzgórz Chianti w Toskanii, gdzie powstaje
-Dobre- stwierdziłam 
Mama Matteo zaczęła opowiadać nam o ich kulturze twierdząc, że skoro przyjechałyśmy do Włoszech to powinnyśmy jak najwięcej wiedzieć o tym kraju. Opowiadała nam różne tradycje i zwyczaje panujące w domach od wieków. Wplątywała w wypowiedzi rożne fakty historyczne. Niektóre z nich znałam z lekcji historii, ale to co my wiedziałyśmy to były nieliczne informacje. 
-A teraz czas na deser- stwierdziła mama Matteo
-To coś szczególnego- powiedział chłopak 
-Moje ulubione!- wykrzyknęła Yvonne
-Tak, czekała na to cały dzień- zaśmiał się Matteo
-Wiecie jak to się nazywa?- spytała pani Monachino
-Nie- powiedziałyśmy zgodnie parząc na stojące przed nami pucharki
-Granita- wyjaśniła- to coś podobnego w konsystencji do lodów

Po godzinie udało nam się w końcu odejść od stołu, oczywiście uprzednio go posprzątawszy. Cieszyłam się, że nie musiałam tam już siedzieć. Nie dlatego, że mi się nie podobało. Wręcz przeciwnie, w ich towarzystwie mogłabym spędzić cały ten wieczór. Przeszkadzały mi natomiast dania pani Monachino. Były przepyszne, ale  było ich tak dużo, że nie byłam w stanie zjeść już nic więcej.
-Poczekaj na jutrzejszy obiad- zaśmiał się Matteo, który odprowadzał nas do pokoju
-Nie wyobrażam sobie tego- przyznałam
-Ubierzcie coś na siebie i idziemy na spacer
-Tak! Tego mi trzeba- powiedziała z radością Becky- muszę to spalić do jutrzejszego obiadu
-Ładnie tu u was- powiedziałam kiedy weszliśmy do pokoju
-Wychowałem się tutaj, ale ciągnie mnie do większych miast
-Tęsknisz za Londynem?- zdziwiłam się
-Może cię to dziwić, ale tak. Chciałbym tam jeszcze wrócić
-To kiedy jest następne wolne?- zastanowiłam się-kres pomiędzy świętami Bożonarodzeniowymi a Sylwestrem.. Przyjedź wtedy do Londynu- zaproponowałam
-Dokładnie- potwierdziła Becky- spędzisz z nami Sylwestra
-No chyba jednak nie...-powiedział z widocznym żalem- robię imprezę z chłopakami, tutaj na miejscu..
-Twoja strata- zaśmiałam się
-Wiem- potwierdził- idziemy?
Wyszliśmy na dwór, gdzie temperatura zdążyła już ewidentnie zmaleć, chociaż jak na listopad, to nadal było ciepło. Matteo zaczął oprowadzać nas po najbliższej okolicy. 
-Nie jest wam zimno?- spytał chyba po godzinny spacerze
-Nie- powiedziałyśmy prawie nie zwracając na niego uwagi
Zrobiłyśmy mnóstwo zdjęć Cesenatico nocą. Było tu tak niewiarygodnie ładnie, że wiedziałam, że będę tu musiała kiedyś wrócić. Zastanawiałam się nawet czy nie zaproponować tego na wakacje Harremu. Jak na zawołanie, w mojej kieszeni zaczął wibrować telefon. 
-Tak?- spytałam odbierając
-Co u ciebie?- usłyszałam ciepły głos Harrego 
-Jesteśmy właśnie na plaży- powiedziałam- nie uwierzysz jak tutaj jest pięknie 
-Jesteście z Matteo?
-Tak- powiedziałam
-Wszystko w porządku?- spytał
-Jasne. Lot minął spokojnie. Podróż tutaj też. Potem mama Matteo przygotowała dla nas taką typowo włoską kolację. Pyszne. 
-To świetnie- ucieszył się- muszę już kończyć. Zadzwonię jutro rano. Pamiętaj, że cię kocham
-Też cię kocham- powiedziałam rozłączając się
-Wracajmy już- zaproponował Matteo
Zgodziłyśmy się na to, bo byłyśmy bardzo zmęczone dzisiejszą podróżą, oraz poranną szkołą. 
Kiedy tylko weszłam do pokoju, od razu udałam się pod prysznic. Matteo powiadomił nas, że musimy wstać następnego dnia o siódmej rano. Nie ucieszyła mnie zbytnio ta wiadomość, ale w sumie nie miałyśmy wielkiego wyboru.

07:00
Nieznośny dźwięk mojego budzika zaczął roznosić się po całym pokoju. Nie było wyjścia, musiałyśmy wstać. Wzięłam ubrania, które przygotowałam sobie poprzedniego dnia i poszłam do łazienki się przebrać. Potem zeszłyśmy razem z Becky do kuchni w której czekał na nas Matteo. O której oni wstają? 
-Zabieram Was do Bolonii. Pojedziemy tam trochę ponad godzinę. Jest to siódme co do wielkości miasto w Włoszech.
-Wow- skomentowała Becky
-Mój kumpel robi w Rimini dziś imprezę. Macie ochotę jechać?- spytał
-Jasne- zgodziłam się a Becky to potwierdziła
Bolonia
Bolonia okazała się kolejnym pięknym miastem. W sumie wątpię by Matteo miał zamiar pokazać nam cokolwiek co jest brzydkie. Od kiedy przyjechałyśmy do jego domu, od razu zauważyłam  że jest to rodzina nie tyle patriotyczna, co przede wszystkim zachowująca wszelkie tradycje. Matteo więc miał za zadanie pokazać nam Włochy z jak najlepszej strony. Nie miałam mu tego za złe. Dowiedziałyśmy się wiele o tym kraju, czego z pewnością nigdy byśmy się nie nauczyły w szkole, ani z jakichkolwiek książek. Włosi sprawiali wrażenie miłych. Mimo, że był już listopad, to nadal byli otwarci na turystów, których było już coraz mniej. Matteo pokazał nam Katedrę świętego Piotra w Bolonii, oraz kilka innych zabytków. Kupiłam mnóstwo pamiątek, dla mnie, rodziny i znajomych. Nie zauważyłam nawet, kiedy okazało się, że już dochodzi godzina pierwsza po południu. Poszliśmy do jakiejś restauracji i zjedliśmy pizzę. O dziwo smakowała ona zupełnie inaczej niż w Anglii. Lepiej. Czy to możliwe?  Przecież na całym świecie robi się pizzę praktycznie używając identycznych przepisów...
Nie minęło wiele czasu, a musieliśmy już wracać, jeśli chcieliśmy iść wieczorem na imprezę. Nawet tam trzeba było dojechać samochodem. Było to około pół godziny drogi od miejsca zamieszkania. Po kolejnej ponad godzinie jazdy dotarliśmy z powrotem do Cesenaico, gdzie momentalnie mama Matteo zaczęła nas pytać czy jesteśmy głodne, oraz że restauracyjne jedzenie nie jest nic warte. 
W pokoju stanęłam przed otwartą szafą zastanawiając się co ubrać. Becky miała podobny problem. W końcu zdecydowałam się na to: LINK i zaczęłam robić makijaż stosunkowo jasny, żeby nie wyszła na gotkę. Zadowolona z efektu usiadłam na łóżku i czekałam na Becky, która wyglądała jako zupełne moje przeciwieństwo. 
Rimini

17:30
Impreza miała zacząć się o 18, więc musieliśmy już wyjechać z domu, by dotrzeć na miejsce na czas. 
Pojechaliśmy do Altromondo, jednej z największych dyskotek w Rimini.  Matteo przedstawił nas swoim znajomym, którzy od razu zaprosili nas do swojego stolika. Niejednokrotnie bywałam w takich klubach, ale w Londynie. Tam ich nie brakowało. Tylko wtedy zawsze było wszędzie pełno Anglików, a teraz miałam przed sobą salę pełną Włochów, których uroda była powalająca. Jednym mankamentem było to, ze momentami czuli się zbyt pewnie, ale i z tym dałyśmy sobie radę.
Matteo nie pił w ogóle, bo prowadził. Gdyby nie my, pojechałby pewnie innym środkiem transportu, ale obiecał swojej mamie, że dowiezie nas całe samochodem, a pociągiem, lub czymś innym to mógłby nas po drodze ,,zgubić". 
My za to nie stroniłyśmy od alkoholu, ale i tak uważałyśmy, bo głupio by było jakbyśmy wróciły do domu Matteo pijane. Oczywiście pewnie oberwało by się chłopakowi. Jednak miałam wrażenie, że impreza dopiero zaczyna się rozkręcać. 

________________________
Ten rozdział pisałam naprawdę długo...
Był dosyć skomplikowany... Oczywiście pod czujnym okiem Google.Maps  ;D 

Mam nadzieję, że następne rozdziały bardziej przypadną Wam do gustu ;D 


piątek, 26 kwietnia 2013

Rozdział 42

Mimo, że jest już listopad, to tak naprawdę nic się nie zmieniło. Nadal mieszkam u dziadków. Z rodzicami nie mam praktycznie żadnego kontaktu. Raz poszłam do naszego domu, ale nikogo tam nie zastałam. Sądząc po wystroju ogrodu, oni nadal tam mieszkali, bo wszystko było dokładnie takie samo. Sąsiadka, która akurat wyszła na ogród, poinformowała mnie o tym, że nie potrafią się dogadać jeśli chodzi o podział majątku i jak na razie mieszkają tam oboje, co najdziwniejsze z nowymi partnerami. Mama zajęła piętro, a tata parter. Dom był na tyle duży, że mógł wszystkich pomieścić, ale i tak wydawało się mi to dosyć dziwne. Sąsiadka wiedziała dosłownie wszystko co dzieje się w odległości kilku kilometrów i to z najmniejszymi szczegółami, więc nie miałam się nawet co dziwić, że jest tak dobrze poinformowana jeśli chodzi o życie osobiste moich rodziców. Nawet jeszcze kiedy mieszkaliśmy tam z Liamem, to mimo, że chcieliśmy czasem ukryć niektóre rzeczy przed rodzicami, to ona i tak stanowiła podstawowe źródło informacji dla nich. Nigdy nie odkryliśmy jak to właściwie się działo. W końcu nie mieliśmy wyboru i musieliśmy się do tego przyzwyczaić, że ta kobieta zawsze wszystko wiedziała.
W szkole nie działo się nic sensownego. Zaprzyjaźniłam się z Davidem, co sprawiało, że miałam jakąkolwiek chęć tam chodzić. Z Sarah i Adamem rzadko rozmawiałam. Nie mieliśmy jakoś już wspólnych tematów. Nie wiem jak to możliwe, by tyle lat przyjaźni poszło na marne. Wiedzieliśmy o sobie praktycznie wszystko, ale każda rozmowa kończyła się jeszcze zanim się tak naprawdę zaczęła. Zazwyczaj jak już rozmawialiśmy to tylko i wyłącznie o szkole, jakiś zadaniach, nauczycielach, nowych uczniach, bo innych nie było sensu zaczynać  Zbyt szybko się kończyły.
Z Becky też miałam sporadyczny kontakt, bo cały czas chodziła na terapię. Było jej ciężko łączyćją  z nową szkołą, ale cieszyłam się, że się tego podjęła. Na spotkania z znajomymi praktycznie już nie miała czasu, więc tylko czasami, albo ja do niej przychodziłam, albo ona do mnie. Oglądałyśmy wtedy jakiś film, albo uczyłyśmy się do sprawdzianów. Cieszyło mnie to, że zbliżyłyśmy się do siebie i powoli odbudowywałyśmy naszą przyjaźń, którą kiedyś, dawno temu straciłyśmy. Z tego co wiedziałam, nie tylko my odbudowywałyśmy znajomość. Becky także coraz lepiej dogadywała się z Zaynem, który chodził ostatnio jakiś zadowolony. Nie byłam pewna, kogo to bardziej cieszyło, mnie czy chłopaków.
Co do związku z Harrym to był taki jaki kilka miesięcy temu. Harry niedawno wrócił z trasy z chłopakami i z tego co wiedziałam przez najbliższy czas będą w Anglii. Było nam z sobą dobrze. Spike zadomowił się na dobre u mnie w domu, a raczej w domu dziadków. Wzięcie go z schroniska to było najlepsze co mogło go spotkać. Jego oczy przestały już być smutne, ale coraz częściej można było w nich doszukać się radosnych iskierek.
W ostatnim czasie byłam pochłonięta nauką, jak jeszcze nigdy. Chciałam jak najlepiej zaliczyć najbliższe próbne egzaminy i wszystkie sprawdziany. Była to ostatnia klasa i chciałam wypaść jak najlepiej. Od tego zależało gdzie będę kontynuować moją dalszą edukację, a miałam już pewne plany.
Właśnie siedziałam przed laptopem próbując zrobić kolejne zadanie z matematyki, które jak na złość nie chciało mi wyjść. Nagle zaczęły rozbrzmiewać z mojej komórki pierwsze dźwięki piosenki Ed'a Sheeran'a Give me love. Ku mojemu zdziwieniu dzwonił Matteo. Od kiedy wrócił do Włoch, rzadko się odzywał.
-Tak?- odebrałam nadal zaskoczona
-Hej, tu Matteo, pamiętasz mnie?- spytał śmiejąc się
-Bardzo śmieszne- zawtórowałam mu- co u ciebie?
-Własnie nic. Dzwonię do ciebie bo chcę wyegzekwować od ciebie obietnice- powiedział poważnym głosem
-Obietnicę?- zdziwiłam się- a to jaką?
-Pamiętasz nasze ostatnie spotkanie?- spytał
-No tak..
-Obiecałaś mi wtedy coś..
-Ale co?- nie mogłam sobie przypomnieć co to mogło być
-Że do mnie przyjedziesz do Włoch- powiedział
-No było coś..- zaczęłam sobie przypominać- ale o ile dobrze pamiętam, to nie obiecywałam ci tego, tylko powiedziałam, że może..
-To prawie to samo- zaśmiał się- przyjedziesz?- spytał- specjalnie sprawdzałem wszystkie wolne i okazuje się, że mogłabyś wylecieć w piątek po południu z Londynu, a wrócić w wtorek wieczorem, bo z tego co wiem chodzisz do szkoły tylko do piątku,a potem dopiero idziesz do szkoły w środę..
Miał rację. Oznaczało by to, że musiałabym wylecieć z Londynu za cztery dni.
-Nie wiem- powiedziałam z wahaniem
-Dobra, to zróbmy tak: spytaj się dziadków, a ja zadzwonię do ciebie jutro po południu i mi wtedy odpowiesz, dobra?
-Jasne- powiedziałam zastanawiając się co mu jutro odpowiem
-Jak chcesz to przyjedz z jakąś koleżanką, będzie Wam raźniej..
-Najpierw się muszę dowiedzieć, czy w ogóle będę mogła jechać...Powiem ci jutro..
-Spoko a co u ciebie?- spytał
Rozmawialiśmy jakąś godzinę. Byłam średnio skupiona na rozmowie, bo przez cały czas zastanawiałam się co powinnam zrobić. Chciałam pojechać do Włoch, ale z  drugiej strony nie wiedziałam jak zareagują dziadkowie i Harry.
W końcu pożegnaliśmy się, a ja zeszłam na dół, gdzie przed telewizorem siedzieli dziadkowie. Usiadłam obok nich i w sumie nie wiedziałam jak zacząć.
-Coś się stało?- spytała babcia, która zawsze wszystko wyczuła
-Dzwonił do mnie Matteo-powiedziałam- zaprosił mnie do Wloch
-To wspaniale, a kiedy?- powiedziała babcia
-No w piątek po południu miałabym wylecieć z Londynu, a wrócić w wtorek wieczorem..
-Chcesz jechać?- spytał dziadek
-Sama nie wiem, chyba tak
-To jeśli chodzi o nas, to możesz jechać- powiedział dziadek
-Dziękuję- powiedziałam z ulgą
Teraz jeszcze pozostawało mi tylko poinformować o tym fakcie chłopaków. Wybrałam numer Harrego. Odebrał po drugim sygnale.
-Słucham?
-Hej Harry, co robicie?
-W sumie to zaraz będziemy wchodzić do studia, a co stęskniłaś się?
-Tak- potwierdziłam- chciałam ci powiedzieć jedną rzecz, ale to może potem, jak będziesz mieć czas..
-Możesz mówić teraz. I tak jeszcze minie dziesięć minut zanim faktycznie uda nam się wejść...
-Matteo zaprosił mnie do Włoszech na kilka dni...
-I co? Odmówiłaś?
-No właśnie nie. Mam mu dać odpowiedź jutro. Dziadkowie się zgadzają, co o tym myślisz?
-Że to głupi pomysł...
-Czemu?
-Bo polecisz sama do Włoszech, do jakiegoś chłopaka, którego ledwo znasz...
-No właśnie nie koniecznie sama- powiedziałam
-Nie? To z kim?
-Matteo powiedział, że mogę przylecieć z jakąś koleżanką i tak myślałam czy nie zaproponować to Becky. Zmieniła by otocznie na cztery dni...
-Sam nie wiem. Pogadaj z Zaynem. Dam ci go
Usłyszałam jak Harry woła Zayna. Tłumacząc, że chce z nim porozmawiać. Kiedy podszedł powiedziałam jeszcze raz to samo co przed chwilą Harremu.
-Pytałaś się jej już?- spytał
-Nie, chciałam wiedzieć co o tym myślicie..
-Wydaje się mi, że jest to dobry pomysł. Najbardziej to się z tego chyba ucieszy Harry
-Harry? Czemu?- zdziwiłam się
- Bo jak mu mówiłaś, że jedziesz do Włoch to miał minę jakby chciał ci tego zabronić, albo zostawić wszystko i jechać z tobą, żebyś tylko nie była z nim sam na sam.
-Ta jasne- zaśmiałam się
-Ja nie żartuje-powiedział poważnie Zayn- dobra muszę już kończyć bo wchodzimy. Na razie
-No cześć- pożegnałam się
Zastanawiałam się jak poinformować o tym Becky, że możemy spędzić razem cztery dni za granicą. Miałam nadzieję, że się zgodzi. Nie wypadało powiedzieć jej tego przez telefon, więc zadzwoniłam do niej, żeby ją poinformować, że będę u niej za pół godziny. Szybko się przebrałam i wyszłam z domu mając nadzieję, że nie zacznie padać deszcz, bo nie miałam ani parasola, ani nic co mogło by służyć za coś przeciwdeszczowego. Dotarłam do niej trochę później niż przewidywałam bo po czterdziestu minutach.
-Coś się stało?- spytała kiedy przekroczyłam próg jej mieszkania
-Tak-powiedziałam- co robisz od piątku do wtorku?
-W sumie to nic, a co?
-Nie chcesz jechać ze mną do Włoch?
-Do Włoch?- powtórzyła- a po co?
-Zaprosił mnie Matteo z osobą towarzyszącą, pomyślałam o tobie..
-To miłe, ale ja chodzę nadal na terapię..
-A nie dałabyś rady przesunąć jej na inny dzień? - spytałam
-Dałabym- stwierdziła po chwili namysłu
-To pojedziesz?- spytałam z radością w głosie
-Tak- zaśmiała się
Przytuliłam ją mocno. Cieszyłam się, że nie będę musiała jechać tam sama. Jeszcze tego samego dnia zadzwoniłam do Matteo, żeby poinformować go o tym, że przylecimy i spytać na które lotnisko mamy rezerwować bilety.

Piątek
Poprosiłyśmy Lukasa, by odwiózł nas na lotnisko. Miałam nadzieję, że nic nie zapomniałam. Przez prawie całą drogę przegrzebywałam walizkę w celu znalezienia poszczególnych rzeczy. Ku mojemu zadowoleniu wszystko było na swoim miejscu. Becky patrząc na mnie coraz częściej wybuchała śmiechem.
-Najwyżej kupisz coś na miejscu- powiedziała
Miała rację. Ale nie moja wina, ze za każdym razem, kiedy miałam wrażenie, że czegoś zapomniałam, okazywało się, że to faktycznie jest bardzo ważna rzecz.
Po czterdziestu minutach dojechałyśmy na lotnisko. Pożegnałyśmy się z Lukasem. Jeszcze ostatnia rozmowa telefoniczna z Harrym i w końcu wsiadłyśmy do samolotu, który miał nas zawieźć na czterodniowe ,,wakacje" w listopadzie.
Po około 2,5 godzinie lotu dotarłyśmy na miejsce, bez najmniejszych przeszkód. Na lotnisku miał na nas czekać Matteo i miałam nadzieję, że nic się nie zmieniło.
W końcu tak jak było zaplanowane, znalazłyśmy bez problemu chłopaka, który wziął od nas bagaże i poprowadził w kierunku swojego samochodu. Przedstawiłam mu Becky, która najwyraźniej była szczęśliwa z faktu, że tu jest. Zadzwoniłam jeszcze do babci i Harrego, żeby poinformować ich o tym, że bezpiecznie wylądowaliśmy i za chwilę będziemy wsiadać do samochodu.
Po niemalże godzinnej jeździe dotarliśmy do miejscowości, w której mieszkał Matteo. Prawie całą drogę zamiast rozmawiać z chłopakiem, patrzyłyśmy w okna jak małe dziewczynki. Pokochałam to miejsce, chociaż byłam w nim pierwszy raz w życiu, ale mam nadzieję, że też nie ostatni.
________________
Sama nie wierzę w to co się własnie stało..
Nie miałam co już na kompie robić, więc go wyłączyłam i wyszłam z mojego pokoju, jak byłam już na schodach nagle przypomniało mi się, że jest piątek i nie dodałam rozdziału ! hahahah pierwszy raz bym zapomniała dodać rozdział...
A propos rozdziału.. ten miał być z całym opisem Carli we Włoszech, ale stwierdziłam, że  byłby za duży..
Mam nadzieję, że się podoba mimowszystko.
Mam też pomysł, żeby założyć kolejnego Bloga, ale to dopiero w czerwcu. W ciągu kilku tygodni, może uda mi się zrobić zwiastun, to go wtedy dodam pod rozdziałem ;D