niedziela, 29 lipca 2012

Rozdział 5

W końcu udało mi się dobiec całkowicie do nich. Musiałam przerwać ich rozmowę. Chłopak ten był bratem mojej byłej przyjaciółki Sarah. Zawsze mi się podobał ja mu chyba też, ale woleliśmy przyjaźń, bo tak było łatwiej, a poza tym przyjaźniłam się wtedy z Sarah i to by było dziwne, gdybyśmy byli razem. Teraz rozmawiał on z Louisem...
-Hej!- krzyknęłam by zagłuszyć Louisa
-Hej!- odkrzyknął Lucas patrząc na mnie z rozbawieniem, a jednocześnie przyglądając mi się badawczo
Popatrzyłam na Louisa. Miałam nadzieję, ze nie zdążył jeszcze nic powiedzieć. On za to patrzył na mnie szeroko uśmiechnięty.
-Co?- spytał w końcu- tylko się przedstawiłem
-Tak?- spytałam patrząc na Lukasa, na co on przytaknął
-To dobrze, trzeba poznawać nowych ludzi- powiedziałam w końcu
-To jest Lukas, a to...- zaczął Louis
-Znamy się -powiedzieliśmy jednocześnie z Lukasem
-Tak?- spytał Louis najwyraźniej zbity z tropu
-Brat Sarah- mruknęłam w odpowiedzi
-Wy jesteście razem?- spytał nagle Lukas
-Nie!- odpowiedzieliśmy jednocześnie z Louisem z niekłamaną szczerością, chodź u każdego z nas wynikała ona z innego powodu
-Dobra, to wy sobie porozmawiajcie, a ja idę do chłopaków- powiedział w końcu Louis
-Jak się czujesz?- spytał Lukas, kiedy Louis był już poza zasięgiem słuchu
-A jak mam się czuć?- mruknęłam w odpowiedzi
-Mam nadzieję, ze między nami nic to nie zmieni- powiedział z nadzieją w głosie Lukas- nie wiedziałem o nich
-W porządku- odpowiedziałam z uśmiechem- nie posądzam cię przecież o nic
-Kto to w ogóle był?- spytał Lukas patrząc w kierunku w którym podążył Louis. Popatrzyłam też w tamtą stronę i ku mojemu rozbawieniu zauważyłam że całą piątka przygląda się nam przez cały czas.
-Liama znasz- powiedziałam- a reszta to jego przyjaciele z zespołu
-Z Liamem już wszystko dobrze? Dalej się kłócicie?
-Dziś przerwa, a tak to zawsze, każdego dnia- odpowiedziałam śmiejąc się
-Wie o wszystkim? O Sarah i Adamie?
-Tak, Sarah do nas dzwoniła na domowy dziś po południu i on odebrał
-I co?
-Nie wiem za bardzo, chyba się wkurzył
-Dobra, ja już idę. Mam się dziś spotkać z Vicki
-To życzę powodzenia- powiedziałam z uśmiechem
Lukas na pożegnanie mocno mnie przytulił i przeprosił za siostrę, mimo że nie miał z tym nic wspólnego.
On poszedł w swoją stronę, a ja w przeciwną zmierzając do chłopaków. Kiedy zbliżałam się w ich stronę, miałam wrażenie, ze obserwują każdy mój ruch.
-Nie wiedziałem że go znasz- zaczął się tłumaczyć Louis
-W porządku- zaśmiałam się- dobrze że tylko zdążyłeś się przedstawić 
-Ale powiedziałaś że ci się podoba..
-Nie że mi się podoba, tylko, że jest ładny w wolny, a to jest różnica
-Opowiadałem przed chwilą chłopakom o tym jak myślał że ze sobą jesteśmy..
-A no tak.. Bo nie widział waszej reszty- powiedziałam patrząc na Liama, Harrego, Nialla i Zayna
-A jakie to ma znaczenie?- spytał Zayn
-Takie, że jakby Was od razu zauważył, to zauważyłby też Liama, a wtedy nie zadałby takiego pytania, bo wie, ze nigdy nie umówiłabym się z żadnym kumplem Liama
-Nigdy? Czemu?- spytał Harry jakiś przygaszony
-Bo jak można umawiać się z kolegą brata?- spytałam chodź bardziej zabrzmiało tak jak twierdzenie
-A z przyjacielem?- spytał Liam, chodź tym razem można było wyczuć w jego głosie propozycję
Popatrzyłam na niego z rozbawieniem.
-Tym bardziej- zaśmiałam się
-Tak więc pozostaje nam dalsze szukanie ci chłopaka- powiedział Louis udając znużenie
-Lepiej skończmy na tej próbie- powiedziałam
-O nie ! Ja się tak łatwo nie poddam! A ten?-powiedział pokazując na kogoś kto stał akurat tyłem
-Nie widzę- odpowiedziałam. W tym momencie chłopak się odwrócił i zaczął iść w naszym kierunku.
-Fuck- mruknęłam tylko, odwróciłam się na pięcie i zaczęłam iść w przeciwnym kierunku
-Co jest?- spytał Louis już całkowicie zdezorientowany
Nie odpowiedziałam tylko szłam czym prędzej w inną stronę chcąc się jak najszybciej znaleźć z dala od tego miejsca.
-Carla stój!- dobiegło mnie. Nie wołał to jednak ani Louis, Liam, Harry, Niall czy Zayn, ale Adam.
Słysząc to zaczęłam biec. Nie chciałam już słyszeć tego głosu, który mimo mojego biegu, nadal się zbliżał.
W końcu dobiegł do mnie i przytrzymał za rękę. Za nim dobiegł Liam z przyjaciółmi. Mój brat jako jedyny wiedział kim jest Adam. Reszta go nie znała, oczywiście oprócz Zayna, który spotkał go wtedy w centrum handlowym.
-Musimy porozmawiać- powiedział
-Nic nie musimy- warknęłam
-Zostaw ją- powiedział Liam zbliżając się do nas. Adam puścił moją rękę, ale nadal nie spuszczał ze mnie wzroku
-Proszę tylko 5 minut- powiedział błagalnie zdając sobie sprawę z jego położenia. On sam na 5-ciu chłopaków
-I dasz mi spokój?- spytałam
-Tak, zrobię co będziesz chciała- powiedział
-Dobra 5 minut- mruknęłam zrezygnowana.
Zostaliśmy sami na chwilę. Liam odszedł z chłopakami byśmy mogli spokojnie porozmawiać, ale na tyle blisko, by w razie czego interweniować.
Adam przez chwilę zbierał myśli najwyraźniej nie wiedząc co powiedzieć.
-Kocham cię- powiedział po chwili patrząc mi w oczy
-I to mi chciałeś powiedzieć?- warknęłam z pogardą
-Nie. Na poczatku chciałem Cię za wszystko przeprosić, powiedzieć, że chce to wszystko naprawić, chciałbym byś nam wybaczyła...
-Jeszcze jakieś życzenia?- powiedziałam z sarkazmem
-Ja.. My nie nie chcieliśmy tego..
-Nie? A co chcieliście? Zabawić się, żeby was nikt nie przyłapał i żyć dalej, a potem od nowa i tak ciągle?!
-Nie..- po jego głosie można było wyczuć, że traci grunt pod nogami. Nie wie co zrobić. Postanowiłam mu tego nie ułatwiać. Moje plany jednak spełzły na niczym, kiedy zauważyłam zbliżająca się w naszym kierunku Sarah...


Widząc ją miałam już dość. Oto dwie niegdyś najbliższe mi osoby: przyjaciółka Sarah i chłopak Adam, którzy postanowili niedawno się zabawić w damskiej toalecie na imprezie, na którą przyszłam z nimi.
-Wezwałeś posiłki?- spytałam z sarkazmem
Adam nadal na mnie patrzył jakby nie bardzo wiedział co ma zrobić.
-Musiałem- powiedział w końcu
-Cześć- powiedziała nieco wystraszona podchodząc do nas
Nie odpowiedziałam nic.
-Możemy porozmawiać?- spytała
-Nie- odpowiedziałam- 5 minut minęło
 Poszłam w kierunku chłopaków. Żadne z nich, ani Sarah, ani Adam nie zatrzymywali mnie. Zaczęłam się zastanawiać czy stwierdzili że nic nie wskórają tym razem czy sobie po prostu już odpuścili. Jakby nie patrzeć było mi totalnie wszystko jedno.
-Wszystko dobrze?- spytał Liam kiedy do nich podeszłam
-Jasne- uśmiechnęłam się. Uśmiech był wymuszony, ale był ćwiczony przez tyle lat, że byłam pewna że wyglądał na szczery.
Poszliśmy w kierunku wyjścia z parku. Louis zaczął wygłupiać się z Harrym, Liam rozmawiał z Niallem, a do mnie podszedł Zayn.
-To ten chłopak z centrum handlowego tak?- zaczął
-Tak- odpowiedziałam
-Kochasz go?
-Nie
-Nie wierze ci
-To trudno, twój problem- odpowiedziałam
-Słuchaj, przepraszam, wiem, jest ci ciężko..
-Nie ma sprawy, po prostu pogodziłam się z tym i tyle. Bardziej tęsknię za Sarah. Znamy się długo i zawsze trzymałyśmy się razem, cokolwiek się nie działo..
-I co teraz zrobisz?
-Nie wiem- mruknęłam- sama chciałabym się tego dowiedzieć. Nie wiem co powinnam..
-Może po jakimś czasie uda ci się jej wybaczyć- zaproponował
-Wybaczenie to akurat najmniejsze zmartwienie- powiedziałam
-Czemu? Co jest jeszcze gorszego?- spytał
-Sam fakt. Wolałabym na przykład dowiedzieć się o tym od nich, lub od osób trzecich.. a nie widzieć TO

Resztę drogi pokonaliśmy w milczeniu. Właściwie to milczeniu szłam tylko ja z Zaynem, bo Harry, Louis, Liam i Niall zaczęli robić za nami taki rumor że wszyscy ludzie obok których przechodziliśmy zaczęli się odwracać. Po chwili zaczeło zauważać chłopaków coraz więcej fanek. Oni musieli przystawać i każdej dać autograf i zrobić sobie z nimi zdjęcie. Gromadka dziewczyn z każda chwilą robiła się coraz większa. Nie miałam zamiaru czekać aż skończą, więc poszłam w kierunku domu. Po drodze napisałam jeszcze sms do Liama, że już poszłam, żeby się nie martwił. W sumie dzień zbliżał się ku końcowi, więc wątpię by go do interesowało. Często zdarzało się, że zachowywaliśmy się jak najlepsi przyjaciele z Liamem, wszystko robiliśmy razem, chodziliśmy na spacery, graliśmy w gry na komputerze itd, ale to wszystko trwało zaledwie jeden dzień. Na następny znów zaczynaliśmy się kłócić o każda, nawet najmniejsza głupotę. Tak więc miałam wrażenie, że nie było najmniejszego sensu pisać do Liama, ale zrobiłam to dla świętego spokoju, bo moglibyśmy się o to jutro pewnie pokłócić.

ok 22:10
-Gdzie oni są?- spytał tata
-Nie wiem- odpowiedziałam- ostatnio ich widziałam przy bramie w parku, potem ja poszłam do domu, oni zostali. Pewnie poszli na jakąś imprezę, albo coś
-Możliwe, ale dziś mieli wrócić wcześniej, mogłaś im to przypomnieć!
Uhm czyli zaczyna się... Ja odpowiadam za swoje błędy i błędy mojego brata. Brawo.
____________________________
>Więc, któraś z Was pytała jak często dodaje rozdziały. Dodaje je raz na tydzień, ale nie ma jakiegoś konkretnego dnia.. po prostu raz w tygodniu ;D
>Tak, mam Twitter, ale jak ktoś chce to proszę piszcie na GG, bo nie będę dawać go tutaj xd  Oczywiście jak chcecie to będę Was informować o nowych rozdziałach na TT o ile mi sam na to pozwoli, bo ostatnio ciągle się ścina -,-
Dziękuję za komentarze <3


poniedziałek, 23 lipca 2012

Rozdział 4

Popołudniu ok godziny 14
Siedziałam z pokoju na łóżku i sprawdzałam co chwila pocztę i stronę na której mają być ogłoszone wyniki konkursu. Jak na złość nic nowego nie zostało dodane. Nagle z dołu usłyszałam krzyki, które z każda chwilą się nasilały coraz bardziej. W końcu postanowiłam zejść na dół, bo nie mogłam się na niczym skupić.
Nie zdążyłam jeszcze dojść do ostatniego schodka, a już wiedziałam co się dzieje. Najwyraźniej pierwsza sprzeczka w zespole. Pół biedy, że nikogo nie ma w domu tylko oni i ja.
-Nie możecie ciszej?- spytałam wchodząc do salonu
Wszyscy odwrócili się jak na komendę. Sądząc po ich pozycjach stwierdziłam, że kłótnia jest pomiędzy Liamem, a Louisem, a Zaynem. Harry natomiast z Niallem próbowali ich uspokoić. Nad brwią Zayna było drobne rozcięcie, z nosa Liama płynęła krew, ale dość słabo, tak jak u Zayna, a Louisowi chyba nic nie było, chodź trzymał się za głowę.
-Powaliło was?- spytałam idąc do kuchni po apteczkę
Opatrzyłam każdego po kolei. Louisowi przyłożyłam lód, żeby nie miał żadnego siniaka. Patrzyli na mnie w zdumieniu, nadal się do siebie nie odzywając. Kiedy odwróciłam się w ich kierunku wszystkie pięć par oczu było utkwionych we mnie. Wyglądało to tak śmiesznie, że wybuchnęłam śmiechem na ich widok.
-Z czego się tak śmiejesz?- spytał Liam po chwili
-Z was- odpowiedziałam siadając obok nich
-Jakby było z czego- mruknął Louis
-Oj uwierz mi jest- powiedziałam nadal nie przestając się śmiać- o co poszło?- spytałam zastanawiając się czy uzyskam odpowiedź
Powoli zaczęli opowiadać, a przynajmniej tak im się wydawało chyba. Ich opowieści były tak nieskładne, ze po chwili przestałam całkowicie ich słuchać.
-Która godzina?- spytałam nagle
-14:45- odpowiedział Niall
-Zaraz wracam- rzuciłam krótko i pobiegłam po laptop.
Po chwili przybiegłam z nim do kuchni, włączając po drodze odpowiednią stronę.
-A teraz?- spytał Liam
-Co teraz?
-Z czego teraz się tak cieszysz? Przyznasz że śmianie się do laptopa nie należny do najnormalniejszych rzeczy..
-Mówisz jakbyś myślał kiedykolwiek, ze jestem normalna
Liam popatrzył się tylko na mnie, podszedł do mnie i mocno mnie przytulił.
-Oczywiście że nie jesteś normalna, jesteś przecież moją siostrą- popatrzyłam na niego zdziwiona skąd ten nagły przypływ dobroci, on natomiast jeszcze mocniej mnie przytulił
-A tobie co?- spytałam już bardzo zdziwiona
-Po prostu jesteś moją siostrą i cię kocham..
-A to niby od kiedy?
Liam na to zaczął się śmiać i pocałował mnie w policzek, po czym usiadł na swoim miejscu.
-Lepiej powiedz z czego jesteś tak zadowolona
Pokazałam otwartą stronę Liamowi, na której widniało wielkimi literami, że wygrałam konkurs na najlepszy artykuł do jakiegoś czasopisma, który będzie wydrukowany w nagrodę.
-Brawo- powiedział z uznaniem

Rozmawialiśmy wszyscy w kuchni jakąś godzinę. Wszystko by było dobrze, gdyby nagle nie zadzwonił domowy telefon. Bliżej jak zwykle był Liam wiec to on odebrał
-Słucham?- zaczął
-Jak to nie odbiera komórki?- spytał zaskoczony
-Czekaj chwilkę..- powiedział po czym zwrócił się do mnie
-Można powiedzieć, że w momencie jak tu przyszłaś na dół pierwszy raz to się wtrąciłaś do naszej kłótni?- spytał
-No jakby nie patrzeć to tak- odpowiedziałam zdziwiona
-Ok- powiedział tylko- Louis przytrzymaj ją w razie czego
Popatrzyłam zdziwiona na Liama.
-Kto dzwoni?- spytałam
-Zaraz się dowiesz- odpowiedział tylko i wrócił do rozmowy telefonicznej:
-Jasne pomogę, ale powiedz mi w końcu co się dzieje.. Dlaczego się pokłóciłyście? Niech zgadnę o chłopaka?
Kiedy to usłyszałam chciałam wstać ale przytrzymał mnie Louis.
-Czyli mam racje? Nieźle Carla pokłóciła się z swoja najlepszą przyjaciółką o chłopaka- zaśmiał się
-Wyłącz to- syknęłam nadal trzymana przez Louisa
-A w ogóle czemu? Co się stało?- spytał najwyraźniej rozbawiony
W tej chwili udało mi się wyrwać Louisowi, ale nie było sensu wyrywać słuchawki Liamowi, i tak już dużo wiedział. Wyszłam, a raczej wybiegłam z domu, kierując się w stronę którą najbardziej lubiłam- do parku. Wychodząc usłyszałam tylko jeszcze słowa Liama, gdzie co drugie słowo było przekleństwem. Chyba dowiedział się czemu pokłóciłam się z przyjaciółką.
-Carla!- usłyszałam za sobą w połowie drogi. Odwróciłam się. Za mną biegł Harry.
-Czego chcesz?- spytałam
On jednak kiedy tylko dobiegł mocno mnie przytulił.
-Biegnę za tobą od domu, skąd masz taką kondycję?- zapytał
Zaśmiałam się na jego slowa.
-Jak byłam mała, musiałam dużo uciekać przed Liamem..
-Co się stało? Czemu pokłóciłaś się z przyjaciółką?- najwyraźniej wybiegł dosłownie zaraz za mną z domu
Opowiedziałam mu w skrócie tą krótką historię jak to przyłapałam na imprezie moją najlepszą przyjaciółkę z moim chłopakiem w łóżku. Harry, kiedy to usłyszał przytulił mnie jeszcze mocniej. Siedzieliśmy na ławce przytuleni jakiś czas. Wiem, trochę dziwnie- z przyjacielem mojego brata.
Harremu zadzwonił telefon. Dzwonił Liam. Wyjaśnił mu krótko gdzie jesteśmy. Odsunęłam się od Harrego wiedząc że zaraz zobaczę mojego brata.
-Carla- usłyszałam. Liam podbiegł do mnie z chłopakami i mocno mnie przytulili- przepraszam- powiedział jeszcze- czemu mi nic nie powiedziałaś?
-A po co?- spytałam
Siedzieliśmy w parku może 10 minut śmiejąc się i rozmawiając.
-Nie bój się, znajdziemy ci nowego chłopaka!- krzyknął nagle Louis, wszyscy spiorunowali go wzrokiem, na co ja zaczęłam się smiać
-A jak chcesz to zrobić?- spytałam rozbawiona
-O patrz, ten chłopak- powiedział wskazując na jakiegoś ładnego skejta- podoba ci sie?
-No ładny..- powiedziałam bez namysłu- i wolny, idealny
-Super
Już po chwili zauważyłam tylko zmierzającego w kierunku chłopaka Louisa
-Louis stój!- krzyknęłam i zaczęłam za nim biec- Louis !
-Daj mi chwilę- krzyknął Louis z oddali
Louis podążał z taką prędkością do chłopaka że miałam go biedę dogonić. Mimo wszystko przyśpieszyłam..
______________
Także czas na kolejny rozdział ;D
Dziękuję za komentarze <3

poniedziałek, 16 lipca 2012

Rozdział 3

Na obiedzie nie było chłopaków. Zadzwonili, że zjedzą coś na mieście, także jadłam tylko z tatą i moją młodszą siostrą. Nie miałam ochoty na jedzenie. W ogóle nie byłam głodna, ale zauważyłam, że z drugiego końca stołu przygląda się mi tata, więc pośpiesznie zaczęłam jeść swoją porcję. Niechętnie, 15 minutach udało mi się uporać z jedzeniem i zaczęłam zmywać. W międzyczasie zadzwoniła mama z wiadomością, że na kolacji pojawi się babcia z dziadkiem, więc mam nigdzie nie wychodzić, bo będę musiała pomóc jej w przygotowaniach. Policzyłam pośpiesznie ile osób będzie na kolacji. W sumie wyszło mi 10 osób- więc nie jest aż tak źle. Teraz miałam iść do sklepu, po zakupy, które mi mama podyktowała przez telefon. Stwierdziłam, że będę miała biedę z tym do domu dojść, a nie miał mnie kto mnie podwieźć, a już tym bardziej odebrać ode mnie zakupy. Zrezygnowana przebrałam się i wyszłam z domu. Większość rzeczy miałam kupić w nowym centrum handlowym, więc przynajmniej nie będę musiała gonić z budynku do budynku. Po półtora godzinie obładowana, ale i zadowolona wyszłam z już ostatniego sklepu. Usiadłam przez chwilę na ławce chcąc odpocząć. Nie miałam pojęcia jakim cudem dojdę z tym do domu.
-Możemy porozmawiać?- usłyszałam nad sobą
Popatrzyłam na chłopaka. Gorzej trafić nie mogłam. Już wolałabym znów pokłócić się z Liamem.
-Nie- odpowiedziałam wstając
-Muszę ci to wyjaśnić- powiedział przytrzymując mnie
-Nie chcę cię znać- powiedziałam tylko, ale chłopak dalej mnie trzymał
-Masz jakiś problem?!- usłyszałam
Pytanie było skierowanie w kierunku mojego byłego chłopaka przez... Zayna.
Chłopak od razu puścił moją rękę i na pożegnanie powiedział jeszcze:
-Nie uważaj, że ta sprawa jest już zakończona- i poszedł
-Wszystko w porządku?- zapytał Zayn
-Jasne- odpowiedziałam zdziwiona jego nagłym przybyciem z odsieczą- dzięki
-Kto to był?
-Nie ważne, co tu robisz? Gdzie reszta?- zapytałam
-Tam- wskazał ręką kawiarnie piętro niżej
-Co czemu tam nie jesteś?
-Bo kupowałem jeszcze T-shirt- uśmiechnął się lekko
-Aha- też się uśmiechnęłam- pokażesz?
-Może- zaśmiał się
-No weź
-No dobra- i wyciągnął koszulkę z torby pokazując mi ją
-Czym jesteś?- zapytał
-Pieszo- odpowiedziałam
-Z tym wszystkim?- zdziwił się- podwieźć cię?
-Nie- odpowiedziałam szybko- muszę już iść, jeszcze raz dziękuję i nie mów Liamowi o niczym, dobra?
-Jasne- powiedział niezbyt zadowolony

Kiedy przyszłam do domu mama już była. Położyłam zakupy i zaczęłam pomagać mamie w przygotowaniach. Po godzinie przyszedł Liam z przyjaciółmi. Podeszłam do niego dając mu jakąś kopertę, którą znalazłam w skrzynce. Przez cały czas nie patrzyłam na Zayna- tak na wszelki wypadek.
-Ojej- mruknął Liam na mój widok-  czyżby nasza księżniczka już nie była obrażona na cały świat?- spytał z sarkazmem. Nie zdążyłam nic na to odpowiedzieć bo wtrącił się Harry.
-Odpuść sobie- powiedział do Liama. Wszyscy popatrzyli na niego ze zdziwieniem. Nieźle.

Godzinę później przyszła babcia z dziadkiem. Zasiedliśmy wszyscy do stołu. Tak jak policzyłam było nas 10: ja, mama, tata, Liam, Harry, Zayn, Louis, Niall, babcia i dziadek.
Jak zwykle nawiązała się rozmowa o One Direction. Zawsze o tym jest rozmowa, ale w sumie lubiłam ten temat. Można było się dowiedzieć dużo nowego.
Temat po godzinnej kolacji nie zmienił się wcale. Trochę irytujące, ale cóż. Niech się cieszą. Wszystko by było super, gdyby nie nagłe pytanie babci:
-A u ciebie Carla co nowego? Ty nie zaczynasz śpiewać może?- chciała dobrze, ale wiedziałam co z tego wyniknie
-Ona?- zapytała mama z lekkim uśmiechem zanim zdążyłam coś powiedzieć- czasami mama wrażenie, że Liam zgarnął wszystkie możliwe talenty naszej rodziny, a Carli nie zostawił nic
Nie zareagowałam na to w ogóle. Byłam przyzwyczajona do tego typu sytuacji, a fakt, że mama powiedziała to przy chłopakach? W sumie bez różnicy i tak ich nie znam.
-A ten artykuł, który ostatnio pisałaś?- nie dawała za wygraną babcia
-Wysłałam, jeszcze nie ma wyników- odpowiedziałam
Jednak mimo wszystko zauważyłam na sobie współczujące spojrzenia kolegów Liama, on sam też mi się przypatrywał. Zrobiłam obojętną minę i wróciłam do rozmowy z dziadkiem. Nie cierpię litości.

Kiedy kolacja się skończyła, musiałam sama wszystko pozmywać. Zmywarka się zepsuła, a mama dostała migreny i poszła się położyć.
-Pomóc ci?- usłyszałam za sobą. Odwróciłam się i ku mojemu zaskoczeniu zobaczyłam Louisa.
-Nie, dzięki- odpowiedziałam wracając do zmywania
-Wszystko w porządku?- tym pytaniem mnie zaskoczył
-Jasne, wracaj do chłopaków
-Jak chcesz, ale jakby coś to wołaj
-Ok
W nocy nie mogłam spać. Popatrzyłam na zegar była 2 w nocy. W końcu poszłam do kuchni nalać sobie soku. Kiedy doszłam na dół zauważyłam, że w kuchni się świeci. Miałam nadzieję, że to jednak nie mama. Powoli weszłam bacznie obserwując kto jest w środku. Przy stole siedział Harry. Odetchnęłam z ulgą i już pewniej weszłam do środka. Nalałam sobie soku i usiadłam po drugiej stronie stołu.
-Nie możesz spać?- zaczęłam
-Nie..- odpowiedział- widzę, że ty też
Chwilę trwała niezręczna ciszą, którą postanowiłam przerwać jeszcze raz.
-Jesteś zły?- spytałam
-Czemu?- spytał zaskoczony
-Za to wywalenie z pokoju..
-Nawet nie..
-A byłeś?
-Może trochę
-Czyli byłeś i jeszcze jesteś- podsumowałam- przepraszam-  powiedziałam już znacznie ciszej
-Nie ma sprawy- odpowiedział uśmiechając się. Miał ładny uśmiech...i oczy...i włosy...i w ogóle był ładny...dobra dość.
Rozmawialiśmy z godzinę. Potem postanowiliśmy się jednak położyć.
-Jesteś całkiem miła- powiedział na pożegnanie uśmiechając się
-Ty też niczego sobie- odpowiedziałam- tylko mam prośbę
-Tak?
-Mógłbyś nie mówić o tym spotkaniu Liamowi?- spytałam
-A to czemu?
-Bo ma wystarczająco o mnie złe zdanie, nie chcę żeby sobie coś jeszcze pomyślał...
-No dobrze- powiedział chłopak z wahaniem
-Dzięki
Potem każde z nas poszło do swojego pokoju. Dziwny dzień, ale ciekawe jego zakończenie..
________________________
Więc wakacje udane;D
Spotkałam takiego synka podobnego do Nialla
PODOBIEŃSTWA: te same włosy, dużo jadł, lubił śpiewać i nawet też chyba tańczyć z tego co widziałam 
RÓŻNICE: brzydki, dość gruby, Anglik..
Cieszę się że spodobał się Wam poprzedni rozdział. Ten jest napisany jeszcze przed wyjazdem, bo nie zdążyłabym go napisać na teraz, bo przyjechałam do domu o 2 w nocy.

czwartek, 5 lipca 2012

Rozdział 2

-Co ty sobie wyobrażasz?- zaczął drzeć się mój brat
Przesunęłam się chcąc go wpuścić do środka, by uniknąć kłótni w przedpokoju, czego następstwem było: przerwanie tacie w pracy, który potrzebował ciszy, wtrącenie się mamy, obudzenie młodszej siostry, a potem jej usypianie, pewnie jakiś szlaban nic nowego i jeśli ten chłopak nadal był w domu, to praktycznie kłótnia przy nim. Zupełnie zapomniałam o wścibskich sąsiadach, oczywiście nie wszystkich. Większość jest w porządku, oprócz jednej kobiety, która do wszystkiego się wtrąca, jest strasznie wścibska, kłamie i obmawia każdego. Roznoszone przez nią plotki nie mają nic wspólnego z rzeczywistą zaistniałą sytuacją. W normalnych warunkach trzeba by było zacząć się zastanawiać co my jej takiego zrobiliśmy, ale problem nie dotyczył tylko nas, ale także wszystkich na naszej ulicy. Co najśmieszniejsze jej rodzina była nawet w porządku. Sama była fajna, gdyby nie to wszystko. Z pozoru wydaje się miłą, dobrze powiedziane z pozoru. Jednak mój brat nadal tkwił w przedpokoju i wrzeszczał na mnie wniebogłosy.
-Weź się już zamknij- warknęłam
-Nie!- wydarł się- zachowujesz się jakbyś była małym dzieckiem! Wszystko musi być po twojej myśli!
-Co?- zdziwiłam się. Myślałam, że wrzeszczy na mnie bo wywaliłam tego chłopaka z pokoju. W sumie nawet miałam rację, tylko jak się potem okazało połączył wszytko co mu we mnie nie pasowało. Czyli zapowiada się długie sterczenie na korytarzu w towarzystwie wściekłego brata. I może by tak było gdyby z dołu nie dobiegł głos mamy.
-Znowu po niej krzyczysz?- głos był zdenerwowany, ale co dziwne wypowiedź ta zmierzała w kierunku faktu, ze moja mama stoi po mojej stronie. Czy aby na pewno? A co się stało, że po raz pierwszy nie po stronie jej kochanego synka? Przecież on jest taki mądry, inteligentny i utalentowany, po prostu oczko w głowie całej rodziny.
-Ty wiesz co ona znowu zrobiła?!- tak, to ja Carla czarna owca tej rodziny
-No co?- głos mamy był nadal zniecierpliwiony
Mama wychyliła się zza ściany. Nagle stanęła bez ruchu wpatrując się we mnie.
-Coś ty z sobą zrobiła?- zapytała
-Tak wiem, nie musicie mi przypominać, że wyglądam strasznie
Niedawno jak kupowałam tusz do rzęs nie popatrzyłam czy jest wodoodporny. Teraz mam skutki. Jak tylko skończy się to 'przedstawienie' na przedpokoju muszę koniecznie iść umyć włosy, zmyć makijaz z poprzedniej nocy i co najważniejsze przebrać się.
-No dobrze, wiec co się stało. Przypominam Ci Liam, że twoi koledzy czekają na ciebie
-To jest ich więcej?- jękłam
Liam popatrzył na mnie piorunującym wzrokiem i opowiedział o wszystkim mamie.
-Jak się ogarniesz zejdź na dół- powiedziała mama
-Kapuś- powiedziałam bezgłośnie do mojego brata. Chodź z drugiej strony jak już nasza mama się do czegoś wtrąca to po prostu trzeba jej powiedzieć, bo inaczej będzie jeszcze gorzej, bo wyciągnie z tego błędne wnioski. Więc akurat za to nie byłam na niego do końca zła.
Ubrałam się w to: http://www.photoblog.pl/maszgusst/126295187, zmyłam makijaż i zrobiłam nowy, włosy natomiast zostawiłam w tzw. ,,artystycznym nieładzie". Zastanawiając się czy na pewno wszystko zrobiłam, co zrobić miałam wyszłam z pokoju. Nie chciałam iść na dół. Wiedziałam, ze teraz dostanę mega długi wykład o zachowaniu się, o tym jaki mój brat jest cudowny, po drodze będę musiała przeprosić tego chłopaka nie tylko przy moim bracie, ale też przy innych członkach zespołu- udało mi się w końcu przypomnieć skąd go kojarzę. Jest w zespole z moim bratem. O ile się orientuję to jest ich pięciu, czyli super, wykład na temat mojego zachowania przy moim bracie i czterech chłopakach których nie znam, po prostu super. Zastanawiałam się jeszcze nad jedną rzeczą. Czy dostanę za to karę. Często je dostaje, a nie wiem nawet za co. W tym wypadku było by to w miarę uzasadnione..

Po jakiś 5-ciu minutach zastanawiania się, rozmyślania i mojego ogólnego niezdecydowania udało mi się dotrzeć na dół. Rozglądnęłam się w poszukiwaniu wszystkich. Idąc po dźwiękach, doszłam do kuchni, gdzie tak jak się spodziewałam nie zastałam tylko mojego brata i mamy ale także czterech jego kolegów czy tam przyjaciół. Postanowiłam nie zważać na nich tylko od razu przystąpić do robienia śniadania. Wiedziałam, ze wśród nich jest chłopak, którego wyrzuciłam rano z pokoju.
-Możesz wreszcie usiąść?- spytała mama z lekkim zdenerwowaniem
-Jasne- odpowiedziałam i usiadłam pośpiesznie
-Chodzi o to- zaczęła- że musicie się z Liamem  zacząć dogadywać
-Chyba nie możliwe- przerwał jej mój brat
Ja jednak słuchałam co mówią , ale nie patrzyłam na nikogo nagle zainteresowana sokiem w szklance.
-Nie wiem czy wiesz- kontynuowała mama- że przyjaciele Liama będą z nami tutaj mieszkać przez najbliższe dwa tygodnie..
Podniosłam wzrok na chłopaków. Ona mówi prawdę?  Jak ja to przeżyję? Dwa tygodnie z nimi? W sumie nie znam ich, ale sam fakt, że przyjaźnią się z moim bratem był po prostu dziwny. Kochałam Liama, był moim bratem, ale nie potrafiliśmy się dogadać w najmniejszej sprawie .
-Także- mama nie dawała za wygraną- MUSICIE zacząć ze sobą współpracować
-Nigdy ci nie przeszkadzały nasze kłótnie, skąd ta odmiana?- spytałam wracając do obserwowania mojej szklanki
-Nie przeszkadzały? Zawsze przeszkadzały! Jesteście rodzeństwem nie możecie się tak ciągle zachowywać!
-Aha- to jedyne co zdołałam odpowiedzieć
-Idę teraz do pracy, a jak przyjdę macie być pogodzeni- powiedziała i wyszła z domu
Czyli wszystko potoczyło się prawie tak, jak się spodziewałam. Z tą różnicą, że nie był to wykład jaki mama nam zwykle serwowała. Teraz to była dość krótka wypowiedź, ale jakby nie patrzeć wygłosiła to przy przyjaciołach Liama za co on będzie na mnie jeszcze bardziej wściekły.
Podsumowałam krótko wszystkie za i przeciw i postanowiłam iść do swojego pokoju. Nie miałam tu już po co siedzieć.
-Może byś chociaż przeprosiła Harrego?- spytał bezczelnie Liam
-Kogo?- nie ogarnęłam na początku
-Jaja sobie robisz?!
-Daj mi spokój- mruknęłam wychodząc z kuchni
W tej chwili zadzwonił domowy telefon, który był akurat w kuchni. Trudno Liam odbierze.
-Carla!-dobiegło mnie
-Co?- spytałam wchodząc do kuchni
-Do ciebie
-Kto?
-Twoja przyjaciółka- powiedział dalej na mnie wściekły- Sarah
 Wzięłam od niego telefon i ku zaskoczeniu wszystkich wyłączyłam się i odłożyłam telefon na miejsce. Potem poszłam do swojego pokoju. Początek dnia a już miałam go dość.
_____________________
Trochę długi ;D
Nast rozdział dopiero ok 17 lub 18 lipca, bo jadę dziś na wakacje.
Chyba, że będę miała dostęp do internetu to dodam wcześniej..
Postaram się dodawać wcześniej rozdziały jak wrócę, ale na pewno nie będą aż tak często jak w 1 blogu ;D
Może poznam jakiegoś ładnego Anglika... ;D
Dziękuję za komentarze i za obserwujących <3
Wypoczywajcie ;*