piątek, 26 kwietnia 2013

Rozdział 42

Mimo, że jest już listopad, to tak naprawdę nic się nie zmieniło. Nadal mieszkam u dziadków. Z rodzicami nie mam praktycznie żadnego kontaktu. Raz poszłam do naszego domu, ale nikogo tam nie zastałam. Sądząc po wystroju ogrodu, oni nadal tam mieszkali, bo wszystko było dokładnie takie samo. Sąsiadka, która akurat wyszła na ogród, poinformowała mnie o tym, że nie potrafią się dogadać jeśli chodzi o podział majątku i jak na razie mieszkają tam oboje, co najdziwniejsze z nowymi partnerami. Mama zajęła piętro, a tata parter. Dom był na tyle duży, że mógł wszystkich pomieścić, ale i tak wydawało się mi to dosyć dziwne. Sąsiadka wiedziała dosłownie wszystko co dzieje się w odległości kilku kilometrów i to z najmniejszymi szczegółami, więc nie miałam się nawet co dziwić, że jest tak dobrze poinformowana jeśli chodzi o życie osobiste moich rodziców. Nawet jeszcze kiedy mieszkaliśmy tam z Liamem, to mimo, że chcieliśmy czasem ukryć niektóre rzeczy przed rodzicami, to ona i tak stanowiła podstawowe źródło informacji dla nich. Nigdy nie odkryliśmy jak to właściwie się działo. W końcu nie mieliśmy wyboru i musieliśmy się do tego przyzwyczaić, że ta kobieta zawsze wszystko wiedziała.
W szkole nie działo się nic sensownego. Zaprzyjaźniłam się z Davidem, co sprawiało, że miałam jakąkolwiek chęć tam chodzić. Z Sarah i Adamem rzadko rozmawiałam. Nie mieliśmy jakoś już wspólnych tematów. Nie wiem jak to możliwe, by tyle lat przyjaźni poszło na marne. Wiedzieliśmy o sobie praktycznie wszystko, ale każda rozmowa kończyła się jeszcze zanim się tak naprawdę zaczęła. Zazwyczaj jak już rozmawialiśmy to tylko i wyłącznie o szkole, jakiś zadaniach, nauczycielach, nowych uczniach, bo innych nie było sensu zaczynać  Zbyt szybko się kończyły.
Z Becky też miałam sporadyczny kontakt, bo cały czas chodziła na terapię. Było jej ciężko łączyćją  z nową szkołą, ale cieszyłam się, że się tego podjęła. Na spotkania z znajomymi praktycznie już nie miała czasu, więc tylko czasami, albo ja do niej przychodziłam, albo ona do mnie. Oglądałyśmy wtedy jakiś film, albo uczyłyśmy się do sprawdzianów. Cieszyło mnie to, że zbliżyłyśmy się do siebie i powoli odbudowywałyśmy naszą przyjaźń, którą kiedyś, dawno temu straciłyśmy. Z tego co wiedziałam, nie tylko my odbudowywałyśmy znajomość. Becky także coraz lepiej dogadywała się z Zaynem, który chodził ostatnio jakiś zadowolony. Nie byłam pewna, kogo to bardziej cieszyło, mnie czy chłopaków.
Co do związku z Harrym to był taki jaki kilka miesięcy temu. Harry niedawno wrócił z trasy z chłopakami i z tego co wiedziałam przez najbliższy czas będą w Anglii. Było nam z sobą dobrze. Spike zadomowił się na dobre u mnie w domu, a raczej w domu dziadków. Wzięcie go z schroniska to było najlepsze co mogło go spotkać. Jego oczy przestały już być smutne, ale coraz częściej można było w nich doszukać się radosnych iskierek.
W ostatnim czasie byłam pochłonięta nauką, jak jeszcze nigdy. Chciałam jak najlepiej zaliczyć najbliższe próbne egzaminy i wszystkie sprawdziany. Była to ostatnia klasa i chciałam wypaść jak najlepiej. Od tego zależało gdzie będę kontynuować moją dalszą edukację, a miałam już pewne plany.
Właśnie siedziałam przed laptopem próbując zrobić kolejne zadanie z matematyki, które jak na złość nie chciało mi wyjść. Nagle zaczęły rozbrzmiewać z mojej komórki pierwsze dźwięki piosenki Ed'a Sheeran'a Give me love. Ku mojemu zdziwieniu dzwonił Matteo. Od kiedy wrócił do Włoch, rzadko się odzywał.
-Tak?- odebrałam nadal zaskoczona
-Hej, tu Matteo, pamiętasz mnie?- spytał śmiejąc się
-Bardzo śmieszne- zawtórowałam mu- co u ciebie?
-Własnie nic. Dzwonię do ciebie bo chcę wyegzekwować od ciebie obietnice- powiedział poważnym głosem
-Obietnicę?- zdziwiłam się- a to jaką?
-Pamiętasz nasze ostatnie spotkanie?- spytał
-No tak..
-Obiecałaś mi wtedy coś..
-Ale co?- nie mogłam sobie przypomnieć co to mogło być
-Że do mnie przyjedziesz do Włoch- powiedział
-No było coś..- zaczęłam sobie przypominać- ale o ile dobrze pamiętam, to nie obiecywałam ci tego, tylko powiedziałam, że może..
-To prawie to samo- zaśmiał się- przyjedziesz?- spytał- specjalnie sprawdzałem wszystkie wolne i okazuje się, że mogłabyś wylecieć w piątek po południu z Londynu, a wrócić w wtorek wieczorem, bo z tego co wiem chodzisz do szkoły tylko do piątku,a potem dopiero idziesz do szkoły w środę..
Miał rację. Oznaczało by to, że musiałabym wylecieć z Londynu za cztery dni.
-Nie wiem- powiedziałam z wahaniem
-Dobra, to zróbmy tak: spytaj się dziadków, a ja zadzwonię do ciebie jutro po południu i mi wtedy odpowiesz, dobra?
-Jasne- powiedziałam zastanawiając się co mu jutro odpowiem
-Jak chcesz to przyjedz z jakąś koleżanką, będzie Wam raźniej..
-Najpierw się muszę dowiedzieć, czy w ogóle będę mogła jechać...Powiem ci jutro..
-Spoko a co u ciebie?- spytał
Rozmawialiśmy jakąś godzinę. Byłam średnio skupiona na rozmowie, bo przez cały czas zastanawiałam się co powinnam zrobić. Chciałam pojechać do Włoch, ale z  drugiej strony nie wiedziałam jak zareagują dziadkowie i Harry.
W końcu pożegnaliśmy się, a ja zeszłam na dół, gdzie przed telewizorem siedzieli dziadkowie. Usiadłam obok nich i w sumie nie wiedziałam jak zacząć.
-Coś się stało?- spytała babcia, która zawsze wszystko wyczuła
-Dzwonił do mnie Matteo-powiedziałam- zaprosił mnie do Wloch
-To wspaniale, a kiedy?- powiedziała babcia
-No w piątek po południu miałabym wylecieć z Londynu, a wrócić w wtorek wieczorem..
-Chcesz jechać?- spytał dziadek
-Sama nie wiem, chyba tak
-To jeśli chodzi o nas, to możesz jechać- powiedział dziadek
-Dziękuję- powiedziałam z ulgą
Teraz jeszcze pozostawało mi tylko poinformować o tym fakcie chłopaków. Wybrałam numer Harrego. Odebrał po drugim sygnale.
-Słucham?
-Hej Harry, co robicie?
-W sumie to zaraz będziemy wchodzić do studia, a co stęskniłaś się?
-Tak- potwierdziłam- chciałam ci powiedzieć jedną rzecz, ale to może potem, jak będziesz mieć czas..
-Możesz mówić teraz. I tak jeszcze minie dziesięć minut zanim faktycznie uda nam się wejść...
-Matteo zaprosił mnie do Włoszech na kilka dni...
-I co? Odmówiłaś?
-No właśnie nie. Mam mu dać odpowiedź jutro. Dziadkowie się zgadzają, co o tym myślisz?
-Że to głupi pomysł...
-Czemu?
-Bo polecisz sama do Włoszech, do jakiegoś chłopaka, którego ledwo znasz...
-No właśnie nie koniecznie sama- powiedziałam
-Nie? To z kim?
-Matteo powiedział, że mogę przylecieć z jakąś koleżanką i tak myślałam czy nie zaproponować to Becky. Zmieniła by otocznie na cztery dni...
-Sam nie wiem. Pogadaj z Zaynem. Dam ci go
Usłyszałam jak Harry woła Zayna. Tłumacząc, że chce z nim porozmawiać. Kiedy podszedł powiedziałam jeszcze raz to samo co przed chwilą Harremu.
-Pytałaś się jej już?- spytał
-Nie, chciałam wiedzieć co o tym myślicie..
-Wydaje się mi, że jest to dobry pomysł. Najbardziej to się z tego chyba ucieszy Harry
-Harry? Czemu?- zdziwiłam się
- Bo jak mu mówiłaś, że jedziesz do Włoch to miał minę jakby chciał ci tego zabronić, albo zostawić wszystko i jechać z tobą, żebyś tylko nie była z nim sam na sam.
-Ta jasne- zaśmiałam się
-Ja nie żartuje-powiedział poważnie Zayn- dobra muszę już kończyć bo wchodzimy. Na razie
-No cześć- pożegnałam się
Zastanawiałam się jak poinformować o tym Becky, że możemy spędzić razem cztery dni za granicą. Miałam nadzieję, że się zgodzi. Nie wypadało powiedzieć jej tego przez telefon, więc zadzwoniłam do niej, żeby ją poinformować, że będę u niej za pół godziny. Szybko się przebrałam i wyszłam z domu mając nadzieję, że nie zacznie padać deszcz, bo nie miałam ani parasola, ani nic co mogło by służyć za coś przeciwdeszczowego. Dotarłam do niej trochę później niż przewidywałam bo po czterdziestu minutach.
-Coś się stało?- spytała kiedy przekroczyłam próg jej mieszkania
-Tak-powiedziałam- co robisz od piątku do wtorku?
-W sumie to nic, a co?
-Nie chcesz jechać ze mną do Włoch?
-Do Włoch?- powtórzyła- a po co?
-Zaprosił mnie Matteo z osobą towarzyszącą, pomyślałam o tobie..
-To miłe, ale ja chodzę nadal na terapię..
-A nie dałabyś rady przesunąć jej na inny dzień? - spytałam
-Dałabym- stwierdziła po chwili namysłu
-To pojedziesz?- spytałam z radością w głosie
-Tak- zaśmiała się
Przytuliłam ją mocno. Cieszyłam się, że nie będę musiała jechać tam sama. Jeszcze tego samego dnia zadzwoniłam do Matteo, żeby poinformować go o tym, że przylecimy i spytać na które lotnisko mamy rezerwować bilety.

Piątek
Poprosiłyśmy Lukasa, by odwiózł nas na lotnisko. Miałam nadzieję, że nic nie zapomniałam. Przez prawie całą drogę przegrzebywałam walizkę w celu znalezienia poszczególnych rzeczy. Ku mojemu zadowoleniu wszystko było na swoim miejscu. Becky patrząc na mnie coraz częściej wybuchała śmiechem.
-Najwyżej kupisz coś na miejscu- powiedziała
Miała rację. Ale nie moja wina, ze za każdym razem, kiedy miałam wrażenie, że czegoś zapomniałam, okazywało się, że to faktycznie jest bardzo ważna rzecz.
Po czterdziestu minutach dojechałyśmy na lotnisko. Pożegnałyśmy się z Lukasem. Jeszcze ostatnia rozmowa telefoniczna z Harrym i w końcu wsiadłyśmy do samolotu, który miał nas zawieźć na czterodniowe ,,wakacje" w listopadzie.
Po około 2,5 godzinie lotu dotarłyśmy na miejsce, bez najmniejszych przeszkód. Na lotnisku miał na nas czekać Matteo i miałam nadzieję, że nic się nie zmieniło.
W końcu tak jak było zaplanowane, znalazłyśmy bez problemu chłopaka, który wziął od nas bagaże i poprowadził w kierunku swojego samochodu. Przedstawiłam mu Becky, która najwyraźniej była szczęśliwa z faktu, że tu jest. Zadzwoniłam jeszcze do babci i Harrego, żeby poinformować ich o tym, że bezpiecznie wylądowaliśmy i za chwilę będziemy wsiadać do samochodu.
Po niemalże godzinnej jeździe dotarliśmy do miejscowości, w której mieszkał Matteo. Prawie całą drogę zamiast rozmawiać z chłopakiem, patrzyłyśmy w okna jak małe dziewczynki. Pokochałam to miejsce, chociaż byłam w nim pierwszy raz w życiu, ale mam nadzieję, że też nie ostatni.
________________
Sama nie wierzę w to co się własnie stało..
Nie miałam co już na kompie robić, więc go wyłączyłam i wyszłam z mojego pokoju, jak byłam już na schodach nagle przypomniało mi się, że jest piątek i nie dodałam rozdziału ! hahahah pierwszy raz bym zapomniała dodać rozdział...
A propos rozdziału.. ten miał być z całym opisem Carli we Włoszech, ale stwierdziłam, że  byłby za duży..
Mam nadzieję, że się podoba mimowszystko.
Mam też pomysł, żeby założyć kolejnego Bloga, ale to dopiero w czerwcu. W ciągu kilku tygodni, może uda mi się zrobić zwiastun, to go wtedy dodam pod rozdziałem ;D

6 komentarzy:

  1. no no . Szalejesz kochana . Jest świetny . Mówisz nowy blogg ? Jeej. Ty wiesz co ja chcę nie ? Hahaha . Będę teraz cię męczyć o to na gg. Trzymaj się . Miłego weekendu majowego . Banaan . ; * ; D

    OdpowiedzUsuń
  2. no no fajny rozdział<3

    OdpowiedzUsuń
  3. w ogóle bardzo dobrze ci to wychodzi. rozdział fajny, pomysłowy. to mój blog http://onedirection-spelnione-marzenia.blogspot.com/, mam nadzieję, że się spodoba

    OdpowiedzUsuń