niedziela, 12 sierpnia 2012

Rozdział 7

Kiedy obudziłam się rano, nie czułam w ogóle zmęczenia, jednak nadal w mojej głowie pojawiało się mnóstwo obrazów z poprzedniego wieczora. Liam już z pewnością dowiedział się kim jest Becky i jaką rolę odegrała w moim życiu. Wcale nie śpieszyło mi się by zejść na dół, nie miałam na to najmniejszej ochoty. Zejście na dół oznaczało początek mojego końca, miałam nadzieję, ze się mylę. Jednak z drugiej strony nie mogłam przez cały czas siedzieć w swoim pokoju, choćby z prostego powodu- byłam głodna. Tak wiec pośpiesznie się ubrałam i po cichu zeszłam na dół, tak żeby w sytuacji jeśli Liam by nadal spał, by go nie obudzić. W kuchni, do której się kierowałam, jednak ktoś był.
-Jesteście nienormalni- ktoś w kuchni prawie krzyknął. Odruchowo zwolniłam i stanęłam tak by z wewnętrznej strony nie można mnie było zobaczyć- wszyscy na raz niczego nie zdziałacie !
-Założysz się?- spytał ktoś inny. Głos ten był identyczny jak głos należący do Adama, ale po dokładnym przemyśleniu jednak doszłam do wniosku, że ktoś musi mieć identyczny jak on, bo co by u mnie w domu robił Adam?
-Dobra spokój- powiedział Liam. Stałam w moim ukryciu nie bardzo wiedząc co powinnam zrobić.
-Nie chcę mieć z tym nic wspólnego!- powiedział pierwszy głos. Po chwili usłyszałam zbliżające się kroki, więc zrobiłam jeszcze krok do tyłu dla pewności. Kiedy dostrzegłam kto wychodzi zdziwiłam się jeszcze bardziej. Lukas ku mojemu zadowoleniu nie zauważył mnie, tylko skierował się od razu do drzwi.
Odczekałam jakieś 3 minuty i wyszłam z mojej tymczasowej kryjówki. W kuchni przez ten czas panowała cisza, więc miałam nadzieję, że uda mi się szybko zjeść i wyjść, a przy okazji wyjaśnić co tu robił Lukas.
Powoli weszłam do pomieszczenia (ubrana byłam tak: http://www.photoblog.pl/maszgusst/128743112 ) i popatrzyłam na wszystkich zebranych wokoło stołu. Dość dużo osób: Liam, Zayn, Niall, Louis i Harry, oraz Sarah z Adamem. Czyli się nie myliłam. Miałam pewność, że ich temat jest związany bezpośrednio ze mną. Wszyscy na mnie popatrzyli w jednej chwili najwyraźniej nie wiedząc co powiedzieć. Postanowiłam nie zwracać na to wszystko najmniejszej uwagi, wydawało mi się, że jeśli zaczęłabym się czepiać o obecność Sarah i Adama, tylko bym przyśpieszyła to co i tak miało wkrótce nastąpić. Przywitałam się z chłopakami, omijając Sarah i Adama i zaczęłam robic sobie śniadanie.
-Chyba musimy porozmawiać- zaczął Liam
-Tak?- spytałam siadając do stołu 
-Chodzi o Becky jak się pewnie domyślasz...
-No i?
-Nic mi nigdy o niej nie mówiłaś..
-Nie pytałeś- odpowiedziałam krótko
-Wiesz o tym, ze ona jest narkomanką?- spytał po chwili
-Wiem- odpowiedziałam przyglądając się mojej kanapce
-I co?
-Nic, co chcesz wiedzieć?
-Wszystko, bierzesz?- spytał
-Nie
-Brałaś?
-Dasz mi wreszcie spokój? I co ONI tu robią?- nie wytrzymałam patrząc na Adama i Sarah
-Chcą ci pomóc, tak jak my
-Pomóc?- zdziwiłam się- w czym?
-Jesteś zamknięta w sobie...
-Gdzie jestem zamknięta?- zaśmiałam się, ale Liamowi wcale nie było do śmiechu, bo popatrzył na mnie tak, ze uśmiech od razu znikł mi z twarzy
-Nie wierzę ci, wiesz o tym?- spytał Liam przyglądając się mi
-Nie wierzysz mi..- powtórzyłam- żadna nowość- stwierdziłam
-Carla! Sarah i Adam uświadomili mi właśnie że nic o tobie nie wiem!- krzyknął Liam
-Jak nie wiesz? Wiesz gdzie mieszkam, gdzie chodzę do szkoły.. że jestem twoją siostrą- zaczęłam chodź wiedziałam, ze wkurzam go tym jeszcze bardziej
-Dobrze wiesz o czym mówię!  Czemu mi nie powiedziałaś o Becky? O tym co się wtedy wydarzyło?
-Bo to nie ma już znaczenia, a w ogóle co byś wtedy zrobił?
-Starałbym się ciebie uchronić przed kontaktami z nią !
-Tak jak ochraniasz mnie przed kontaktami z Sarah i Adamem?- krzyknęłam patrząc to na tą 'zakochaną parę' to na Liama. Wszyscy patrzyli na mnie zaskoczeni, na co ja wstałam od stołu, dałam talerz do zmywarki i wyszłam z domu.

Nie wiedziałam, gdzie podążam. Nogi niosły mnie same. Gdzie? Nie mam pojęcia. Nie zwracałam uwagi na to, co mnie otacza. Cały czas myślałam o tym, co powiedział mi Liam:  ,,Nie wierzę ci, wiesz o tym?" Znowu mi nie wierzył, ale to już nie jest zwykły początek kłótni, teraz on myśli, że biorę. Nie powiedział tego wprost, ale dał mi wyraźnie do zrozumienia. Wszyscy przyglądali się mi badawczo, tak jakby czekali na jakikolwiek mój gest, który by to potwierdził. Nie wiedziałam co Adam z Sarah im powiedzieli, ale same słowa Adama ,,ale proszę opiekuj się nią..." dawały do myślenia. Oni po prostu bali się, że jeśli jeszcze nie biorę, to zacznę. Nie ufali mi, to było widoczne. Nigdy nie uważałam, że jestem osobą zamknięta w sobie. Dobrze wiedziałam jak tacy ludzie się zachowują, jak ich rozpoznać, ale to nie byłam JA. Uwielbiałam spotykać się ze znajomymi, poznawać nowych ludzi, to nie mój problem, że mój brat tego nie widział. Jednak, po głębszym przemyśleniu doszłam do wniosku, że chcąc nie chcąc, jeśli nie udowodnię tego bratu to będzie także mój problem i to nie mały.
Rozejrzałam się po miejscu, do którego dotarłam, rozpoznałam je od razu. Jak byłam młodsza często tu przychodziłam. Nie zawsze miałam taką 'sielankę' z bratem. Kiedyś dokuczaliśmy sobie na każdym kroku, jednak Liam jako starszy o 2 lata, a niegdyś to była spora różnica, był bardziej pomysłowy, dlatego często musiałam tu przychodzić odrabiać zadania uczyć się lub po prostu posiedzieć by mieć chwilę spokoju. Od dzieciństwa marzyłam, że w momencie, kiedy będę mieć 18 lat wyprowadzę się stąd, z dala od brata. Pozostał jeszcze rok i mam mieszane uczucia czy mi się to uda. Kiedyś wszystko wydawało się takie proste- po prostu uzbieram pieniądze, wynajmę/kupię mieszkanie i będę niezależna. Teraz wiedziałam, że nie dam rady bez pomocy rodziców, a oni nie zgodzą się bym się wyprowadziła, a ja nie będę miała wyjścia. Byłam w o tyle dobrej sytuacji, że od ponad roku żyjemy z bratem w miarę w zgodzie. Te kłótnie, które są teraz nie są ani w 1/3 takie, jak były kiedyś, więc myślę, że dam rady jeszcze kilka lat. Zawsze jest jeszcze nadzieja, że to Liam się pierwszy wyprowadzi.
Byłam w miejscu, w którym był kiedyś plac zabaw. Od czterech lat już prawie nikt tu nie przychodzi, bo niedaleko został wybudowany nowocześniejszy i bardziej przestronny. To właśnie tutaj poznałam pierwszy raz Becky. Była jesień, przychodziłam wtedy co dzień w to miejsce. Liam dokuczał mi ( w największym znaczeniu tego słowa) coraz bardziej, ja nie miałam jak się bronić, miałam wtedy 12 lat, a mama za każdym razem stawała po stronie Liama. Przyszłam tu kolejny raz i poznałam JĄ. Podeszła do mnie, zaczęłyśmy rozmawiać. Miała gorzej ode mnie, chodź ja tego wtedy nie widziałam. Nie miała rodzeństwa, mieszkała z rodzicami, których prawie cały czas w domu nie było. Można powiedzieć, że wychowywała ją babcia. Pamiętam, jak patrzyłam na nią w zdumieniu, marzyłam o czymś takim, w domu cały czas ktoś się mnie o coś czepiał, a ona ma spokój i tego nie chce! Wkrótce się zaprzyjaźniłyśmy. Przedstawiłam ją moim przyjaciołom: Sarah i Adamowi. Lukasa wtedy znałam tylko trochę, jako brata mojej przyjaciółki. Tak więc, dołączyła do nas, stanęliśmy się czwórką nierozłącznych przyjaciół. Tylko co się stało później? Tak naprawdę znam tylko początek tej historii. Trzy lata później, kiedy mieliśmy po 15 lat, umarła babcia Becky. Staraliśmy się ją wspierać, jednak ona zamknęła się w sobie. Rodzice wysłali ją na kolonie pół roku później, żeby zmieniła otoczenie, poznała nowych ludzi i znów otwarła się na świat. Minęły 2 tygodnie, przez ten czas nie mieliśmy z nią kontaktu. Kiedy wróciła chcieliśmy ją odwiedzić, ale jej rodzice nam nie pozwolili. Mieli rację, że ten wyjazd ją zmieni, ale nie przewidzieli jak. Becky zaczęła na nowo spotykać się z ludźmi, ale już nie z nami. Staraliśmy się ją jakoś odzyskać, ale po kolejnym pół roku stwierdziliśmy, że przegraliśmy. Nawet jeśliby to się udało, to to już nie była TA Becky którą znaliśmy. Było to rok temu. Jednocześnie zaczęły krążyć plotki, ze Becky zaczęła brać narkotyki. Bałam się tego, co będzie dalej. Widział ludzi z którymi się spotykała i wiedziałam, że nie uda nam się jej od nich odciągnąć. Nikt nie wiedział co wtedy, na tej koloni się wydarzyło, ale nie wiem czy ktoś chciałby wiedzieć. Pół roku temu ostatni raz ją widziałam. Spotkałyśmy się kilka razy w tajemnicy przed Sarah i Adamem, wiedziałam, ze się o tym dowiedzą, ale chciałam zaryzykować, dziewczyna potrzebowała pomocy, ale oni przedstawili sprawę jasno, albo oni, albo Becky. Musiałam wybrać, byli przekonani, że pod jej wpływem zacznę brać. Nie miałam praktycznie wyboru, ale czy postąpiłam słusznie? Wyrzutu umienia wciąż stawały mi na drodze, miałam wrażenie, że zrezygnowałam z szansy, w której mogłam pomóc przyjaciółce. Wtedy Becky była jeszcze w miarę normalną dziewczyną, natomiast teraz..
Wróciłam do domu i od razu poszłam do swojego pokoju. Nie miałam zamiaru gdzieś po drodze spotkać Liama. Jednak nie nacieszyłam się długo byciem w samotności. Niedługo po moim wejściu, ktoś zapukał do drzwi.
-Proszę- westchnęłam
-Mogę?- za drzwi wychyliła się głowa Harrego
-Jasne wchodź- na jego widok odetchnęłam z ulgą że to nie mój brat
-Możemy porozmawiać?- spytał niepewnie
-Co chcesz wiedzieć?- spytałam- Czy biorę? Nie. Czy brałam? Nie. Czy powiem ci jak zacznę? Nie, bo nie zacznę. Jeśli chcesz porozmawiać na ten temat to możesz sobie darować- powiedziałam jednym tchem
-Nie o to chodzi- zaczął
-Nie?- zdziwiłam się
-Znaczy.. chciałem Ci powiedzieć, że ci wierzę...
-Naprawdę?- zdziwiłam się ponownie
-Tak- odpowiedział pewnie- chciałem się spytać ciebie o coś innego..- przerwał na chwilę- bo niby wiem, ale chciałbym się upewnić..
-No co takiego?- zapytałam
-Czy masz chłopaka?
-Co?- popatrzyłam na niego zaskoczona- a po co Ci to wiedzieć?
-Bo..tak ostatnio.. zastanawiałem się.. czy miałbym u Ciebie jakieś szanse..- powiedział lekko się jąkając
-Harry-podeszłam do niego- wiesz, że nie umawiam się z znajomymi Liama? Mówiłam już to ostatnio..
-Tak wiem..ale może byś zrobiła wyjątek?- spytał z nadzieją
Pokręciłam przecząco głową. Chłopak spuścił głowę, przeprosił i wyszedł. Zostałam sama w pokoju z poczuciem winy. Było mi go żal, ale co miałam zrobić? Czy mi się podoba? Nie wiem, chyba tak.. Ale zasada, to zasada. Tylko czy ma ona sens?
_____________
No to macie odpowiedź na pytanie, ale czy będą razem? Nie mam pojęcia ;D
Może macie jakieś propozycje?
Dziękuję za komentarze <3


12 komentarzy:

  1. NIech będą , niech będą . Rozdział i blog świetny . zapraszam do mnie i proszę o pozostawienie jakiegoś komentarza jak masz czas . :** Pozzdrawiamy Guuciek i Atka :**

    http://loveyoumorethanyouloveme-story-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. No i sprawa z Becky wyjaśniona ;) Zgadzam się z Currant,żeby Carla i Harry byli razem.Jak dla mnie pasują do siebie :) Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, tak, tak! Niech będą razem i niech żyją długo i szczęśliwie :D No bo...obiecałaś Happy End! :D Super rozdział, końcówka najlepsza ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, niech będą !! ja chce już następnyy. Nie mogę się doczekaać !!

    OdpowiedzUsuń
  5. NIECH BĘDĄ.!!!!!!!!! Ja chce już następny.!!;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Chciałabym żęby byli razem .... xd Dodawaj NN :P

    OdpowiedzUsuń
  7. meeega <333 kiedy następpny? kocham to opowiadanie ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam nadzieje, ze będą :D
    Czekam na nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Niech będą razem,rozdział super,nie mogę się doczekać następnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej , to ja Olaa , ( Banan ) . jak wolisz , haah , rozdział świetny , jak już będe komentować , twoje rozdzialy to anonimowo , ale zawsze z podpisem , hahaha . świetnie , świetnie i jeszcze raz świetnie , zgadamy się jeszcze . czekam na następną NN . ; * . ; D

    OdpowiedzUsuń
  11. zapraszam na nowy rozdział na http://4ever-onedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Niech nie będą już tak od razu parą , niech się akcja trochę potoczy :D.
    Rozwijaj bloga żeby miał jak tamten 100 rozdziałów :D
    Podoba mi się jak na razie , dawaj kolejne rozdziały <3

    OdpowiedzUsuń