Nowa ankieta -->
Podobno nigdy nie dostajemy wszystkiego, co sobie wymarzyliśmy. Była to prawda, dlatego w pewnym sensie bałam się spełniać marzenia, ale jednocześnie miałam takie uczucie, że jeśli się czegoś bardzo pragnie, to się to osiągnie. Trzeba tylko umieć walczyć o nasze wartości i marzenia do samego końca. Nie wolno się poddawać mimo, że napotykamy mnóstwo przeciwności losu.
Po chwili doszłam na miejsce, gdzie miały odbywać się próby chłopaków. Zdziwił mnie jednak fakt, że jest tak cicho, ale postanowiłam się tym nie przejmować- może akurat mają przerwę. Jednak w tym momencie zaskoczył mnie fakt, że wchodząc na arenę, gdzie miały odbywać się próby nie zatrzymał mnie żaden ochroniarz jak to zwykle bywało. W końcu udało mi się dotrzeć bez najmniejszych komplikacji na główną scenę. Stanęłam jak wryta. Nie było nigdzie, ani jednego człowieka. Kompletna pustka. Nie było nawet instrumentów, co oznaczało, że próby po prostu nie ma.Rozejrzałam się z jeszcze większą dokładnością. Po prostu pusto. Doszłam w końcu do wniosku, że najzwyczajniej w świecie pomyliłam godziny. Kiedy już miałam wychodzić dostrzegłam jakiegoś mężczyznę.
-Przepraszam- powiedziałam podchodząc do niego- kiedy ma być próba One Direction? Bo wydawało mi się że miała być teraz...
-Miała być to fakt, ale ją odwołali..
-Jak to odwołali? Czemu?- zdziwiłam się
-Nie mam pojęcia. Zadzwonili wczoraj wieczorem i oznajmili, że ją odwołują...
-Ale tak bez powodu?
-A skąd ja to mam wiedzieć?- zniecierpliwił się mężczyzna a po chwili odszedł
Postanowiłam zadzwonić do Eleanor. W końcu ona też powinna być na tej próbie, przynajmniej tak mówili..
Rozmowa jednak z nią wyglądała identycznie, jak ta z nieznanym mężczyzną chwilę temu.
-Słucham?- odebrała dziewczyna
-Hej- powiedziałam na wstępie- czemu chłopacy odwołali dzisiaj próbę?
-Jaka próbę?- zdziwiła się
-No miała być.. mówili mi. Harry też wspominał, że też miałaś wpaść..
-Sory, ale ja naprawdę o niczym nie wiem..
-Aha dobra. Nie ważne.. Zadzwonię do Harrego- powiedziałam i się rozłączyłam.
Co on sobie wyobrażał. Wystawił mnie? A na dodatek nikt z nich mnie nie uprzedził o zmianie planów... W końcu wybrałam numer Harrego z nadzieją, że tym razem dowiem się czegoś więcej.
-No?- odebrał Harry po trzecim sygnale
-Czemu mi nie powiedziałeś, że odwołaliście próbę?
-Carla, kotku, przepraszam... nie miałem zasięgu.. jestem w korku teraz.. będę na miejscu za co najmniej pół godziny...
Zrobiłam krótką analizę. Od domu Harrego, do miejsca, gdzie teraz się znajduję było pół godziny, kiedy jechało się samochodem. Co mogło oznaczać, że Harry wcale nie stoi w korku, ale po prostu zapomniał.
-Wracam do domu- powiedziałam i się rozłączyłam
Nie wiem czemu, ale mu nie uwierzyłam. Z jednej strony było to bardzo prawdopodobne, że stoi w korku. O tej godzinie ulice są zakorkowane- to był niezbity fakt, ale z drugiej strony powiedział mi poprzedniego dnia, że Eleanor powiedziała że przyjdzie na próbę, a tu okazuje się że dziewczyna w ogóle o niczym nie wiedziała. Dziwnym trafem okazało się, że teraz nie ma żadnego powrotnego autobusu, więc miałam dokładnie 3 wyjścia: czekać na Harrego, czekać pół godziny na autobus, albo iść pieszo. Zdecydowałam się na to ostatnie. Mimo, że miałam świadomość, że pójdę do domu przynajmniej godzinę to nie zraziło mnie to, bo i tak nie miałam nic lepszego dziś do roboty.
Idąc rozmyślałam o wszystkich ważnych i mniej ważnych dla mnie sprawach. O Becky vs Zayn już dawno przestałam się zamartwiać. To ich życie i jeżeli mają jakieś tajemnice i nie wyjaśnione sprawy to tylko i wyłącznie jest to ich prywatna sprawa. Dziwiło mnie te zachowanie Harrego i reszty chłopaków. Nawet Liam mi nic nie napisał o zmianie planów. A jeżeli to prawda, że Harry faktycznie miał przyjechać na miejsce gdzie miał odbyć się koncert? Tylko przeszkodziły mu w tym korki? Tu z kolei zaczęłam zastanawiać się o co w tym wszystkim mogło chodzić. Dobrze wiedzieli, że tej próby nie będzie a mimo to chcieli bym przyszła, potem okazuje się, że Eleanor, która według ich słów miała tam być, w ogóle o tym nie wiedziała, a na końcu Harry tłumaczący się dość niejednoznacznie...
-Kochanie możesz przede mną uciekać ile tylko chcesz, ale obiecuję ci że i tak ci to nie wyjdzie...
Na te słowa odwróciłam się gwałtownie w kierunku z którego dochodziły. Dopiero teraz spostrzegłam, że przeszłam już połowę drogi. Głos natomiast dochodził z samochodu, w którym siedział.... Harry.
-Co tu robisz?- zdziwiłam się
-Jadę za tobą- powiedział zatrzymując samochód i wysiadając z niego- dowiedziałem się na miejscu, że już poszłaś, a znowu nie mogłem się do ciebie dodzwonić, więc stwierdziłem że idziesz do domu.. No i tak się tutaj znalazłem.. Wsiądziesz?- zapytał wskazując na samochód
Zawahałam się, ale w końcu zajęłam miejsce obok Harrego.
-Przepraszam, że tak wyszło- zaczął się tłumaczyć
-Już wczoraj wiedzieliście, że nie będzie próby.. Czemu nie zadzwoniłeś?
-To wyjaśnię ci jak dojedziemy- stwierdził, że spuszczając wzroku z drogi
-Miała być Eleanor, a tymczasem ona nic o tym nie wiedziała..
-Bo jej nic nie powiedzieliśmy..- zaśmiał się ale widząc moją minę od razu przestał- jak dojedziemy to się wszystkiego dowiesz, dobra?
-Jasne-powiedziałam niezbyt przekonana
-Jak minął ci dzień?- spytał zmieniając tym temat
-W porządku- odpowiedziałam
Przez chwilę zapanowała między nami cisza. Dziwnie się wtedy poczułam.
-Gdzie my jedziemy?- spytałam w końcu patrząc jak skręcamy w jakąś uliczkę
-Już niedaleko..- mruknął Harry uśmiechając się
-No to fajnie, że niedaleko ale dlaczego nie odwieziesz mnie do dziadków?- spytałam
-Nie ufasz mi?- zdziwił się patrząc na mnie katem oka
-No ufam- powiedziałam w końcu z wahaniem, które Harry momentalnie wychwycił
-To w czym problem?- spytał
-Gdzie jedziemy?- spytałam
-Zaraz zobaczysz- zaśmiał się- wiesz co?
-No?
-Kocham cię
Nie wiem czemu ale zdziwiły mnie te słowa. Słyszałam to wielokrotnie z jego ust, ale z jakiegoś powodu za każdym razem czułam sie jakby wypowiedział je po raz pierwszy. Ode mnie natomiast usłyszał je tylko raz. W dniu, kiedy przeprowadziłam się do dziadków. Miałam nie odparte wrażenie, że chce je usłyszeć po raz kolejny, ale mi się nie śpieszyło.
-Nic nie odpowiesz?- spytał po chwili wytracając mnie z zamyślenia
-Ja ciebie też- powiedziałam w końcu
Harry zaczął się śmiać
-Co?- zdziwiłam się
-Pytałem się ciebie czy idziesz jutro na rozpoczęcie szkoły- powiedział nadal się śmiejąc ale nie odrywając wzroku od drogi- bo nie wiem czy wiesz, ale jutro zaczyna ci się szkoła...
Popatrzyłam na niego jak na idiotę. Czy to było możliwe, że zadał mi jakieś pytanie, a ja nie zwróciłam na nie uwagi bo zastanawiałam sie nad tym co mi własnie powiedział. Chyba było to możliwe.
-Idę- powiedziałam w końcu- ale nie chce mi się..
-Jesteś w klasie z Sarah, Adamem i Becky?
-Tylko z Sarah i Adamem- powiedziałam- Becky nie chodzi do naszej szkoły.. w sumie przez dłuższy czas to ona chyba nie chodziła do żadnej szkoły..
-Myślisz, że wyszła na dobre z nałogu?- spytał Harry
-Nie wiem... z takiego nałogu nie można wyjść z dnia na dzień. To trwa miesiącami... Ale ona chce z tym skończyć, chociaż boje się, że sobie z tym nie poradzi..
-Jesteśmy na miejscu- oznajmił Harry po chwili
-Nareszcie- zaśmiałam się patrząc przez szybę- gdzie jesteśmy?
Na dworze zaczął padać deszcz wiec jedyne co mogłam zobaczyć to kilka domów, które zresztą były ledwo widoczne. Wszystko było w szarych barwach, więc dość ponure. Budynki te wyglądały na stare i w bardzo złym stanie.
-Zaraz zobaczysz- powiedział i wysiadł z samochodu. Po chwili go obszedł i otworzył mi drzwi z mojej strony, jednocześnie otwierając nade mną parasol bym nie zmokła- chodź zaraz zobaczysz
Poprowadził mnie w kierunku jednego z budynków. W otoczeniu było słychać mnóstwo psów, ale doszłam do wniosku, że to sprawka włóczących się po okolicy kotów. Z pewnością było ich sporo, biorąc pod uwagę teren zamieszkania. W centrum miasta, nie znajdzie się tyle bezpańskich zwierząt co na obrzeżach.
Weszliśmy do jakiegoś pomieszczenia, które wyglądało na recepcję. Dopiero teraz uświadomiłam sobie gdzie jesteśmy. Na jednym z napisów na ścianie pisało ,,Schronisko dla psów REX". Zdziwiona spojrzałam na Harrego.
-Kiedyś mi powiedziałaś, że kochasz psy, ale nigdy nie mogłaś go mieć- wyjaśnił- otóż marzenia się spełniają- zaśmiał się
Chciałam coś powiedzieć, ale Harry mi przerwał
-Spokojnie z twoimi dziadkami wszystko załatwione
-Wow- tylko tyle byłam w stanie powiedzieć, zaskoczył mnie
-Proszę tędy- powiedziała jakaś kobieta i poprowadziła nas przez długi korytarz. Na końcu niego znajdowały się jedne drzwi, a potem jeszcze kolejne i kolejne. W końcu doszliśmy do pomieszczenia, które najprawdopodobniej łączyło się z miejscem, gdzie znajdowały się wszystkie bezdomne zwierzęta- jak państwo wybiorą jakiegoś psa to proszę zwrócić się do kobiety, która z wami będzie przez ten czas.
Weszliśmy przez już ostatnie drzwi. W tej części budynku było przeraźliwie zimno. Harry widząc to przytulił mnie mocno.
-Gotowa?- spytał
-Jasne- uśmiechnęłam się
Udaliśmy się jednym z przejść. Zwierzęta ewidentnie wyczuły, że chcemy wziąć jednego z nich i patrzyły na nas z błagalnym wzrokiem. Im dalej szliśmy, tym widzieliśmy zwierzęta w coraz to gorszym stanie. Niektóre psy były tak niesamowicie chude, że można było bez większych trudności policzyć im żebra.
-I tak nie wyglądają już tak źle- powiedziała jakaś kobieta, która nas 'oprowadzała' - kiedy je do nas przywieźli wyglądały jeszcze gorzej
Najchętniej wzięłabym każdego z nich, ale wiedziałam, ze nie mogłam. Każde znajdujące się tutaj zwierze miało własną historię, każde tragiczną. Niektóre zwierzęta nie miały praktycznie sierści, inne zbliżały się coraz większymi krokami do chorób. Inne były niesamowicie ponure, albo ledwo trzymały się na nogach z wycieńczenia.
Nie wiedziałam, którego psa powinnam wybrać. Nie byłam pewna czym powinnam się kierować. Zawsze miałam słabość do psów, a jeżeli widziałam je w takim stanie, to nie mogłam na nie patrzeć, bo bałam się, że z oczu popłyną mi łzy. Nigdy nie chciałam pokazywać, że jestem wrażliwa na czyjeś cierpienie. Nie ważne czy to było cierpienie ludzkie czy zwierzęce, dlatego do takich miejsc nigdy nie chodziłam z kimś, tylko zawsze sama.
-Carla, wszystko w porządku?- spytał Harry, który najwyraźniej coś zauważył
-Pewnie, że tak- powiedziałam uśmiechając się, ale jednocześnie odwracając się tyłem do Harrego- o co pytałeś konkretnie dziadków?- spytałam
-Czy możesz mieć psa..
-A określiłeś rozmiar tego psa?- spytałam
-Powiedzieli, że się zgadzają i możesz wziąć jakiego tylko chcesz, tylko jednego- powiedział
-To chyba znalazłam tego właściwego
-Tak? Który to?- spytał Harry z wyraźnym zainteresowaniem podchodząc bliżej mnie
-Ten- powiedziałam pokazując mi
Kiedy pies zauważył nasze zainteresowanie momentalnie podniósł głowę, ale i tak było widać jak bardzo jest samotny. Było widać, ze przeżył bardzo wiele.
-Jak go nazwiesz?- spytał Harry
-Jeszcze nie wiem-powiedziałam nie odrywając wzroku od psa
-Wybraliście już?- spytała kobieta podchodząc do nas
-Tak- odezwał się Harry- tego psa- powiedział
-Jesteście pewni?- spytała
-Tak- powiedziałam
-Mam nadzieję, że u Was będzie się miał lepiej niż u poprzednich właścicieli- powiedziała otwierając kojec i nakładając mu smycz
-A co oni mu zrobili?- spytałam
-Był przypalany papierosami, zawsze przywiązany na krótkim łańcuchu do budy bez dachu, a na dodatek kiedy go tu przewieźli był niesamowicie wychudzony, najprawdopodobniej nie dostawał jedzenia od kilku tygodni...
SPIKE |
___________________________
;D
Rozdział Cudowny, Genialny, Świetny, Fantastyczny, Fenomenalny!!
OdpowiedzUsuńGdy czytałam o tym schronisku do oczu napłynęły mi łzy współczucia dla tych zwierząt (chociaż to tylko opowiadanie). Spike jest urooczy! *.*
Czekam na next!
Ooo uwielbiam twoje opowiadanie ; D
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że dodałaś fragment ze schroniska, byc może przekona to którąś z czytelniczek do zaopiekowania sie takim psem, na pewno bardzo by mu to pomogło ; )
Chciałabym ci bardzo podziękowac za dodanie mojego bloga do obserwowanych, to dużo dla mnie znaczy, dziękuję ; D
Pozdrawiam i życzę dalszej weny ; D
B O S K I E ! ! !
OdpowiedzUsuńurocze . *.*
OdpowiedzUsuńjeejjj ale slodki piesio :) ..ciekawe cyz polubi kota Harre;go hahaha xd
OdpowiedzUsuńCzyli to to mial byc nowy czlonek rodziny Carli :) UROCZY PIES..mial tragiczna historie..
OdpowiedzUsuńSuuuper rodział <3 Nominowałam Cie do TVB ;) Więcej informacji na moim blogu ; http://1dismydreampin.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :D
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że wpadniesz do nas
http://loveissomethingmorethanfriendship.blogspot.com/
Super rozdział masz wielki talent do pisania oby tak dalej:)
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta!!!!!OLA:P
OdpowiedzUsuń